Logo Polskiego Radia
POSŁUCHAJ
Czwórka
Andrzej Cała 01.08.2014

Powstanie Warszawskie jest dziś infantylizowane

Wysyp gadżetów związanych z Powstaniem Warszawskim i przenoszenie tego tragicznego wydarzenia do popkultury, budzi zdumienie licznego grona zarówno historyków, jak również samych uczestników powstania. Gdzie jest granica dobrego smaku i czy przypadkiem nie została już dawno przekroczona?
Powstanie Warszawskie. Żołnierze Batalionu Zośka. Okolice włazu kanałowego przy ul. WareckiejPowstanie Warszawskie. Żołnierze Batalionu "Zośka". Okolice włazu kanałowego przy ul. Wareckiejwikimedia.commons/fot.Jerzy Tomaszewski
Posłuchaj
  • Michał Szukała i Tomasz Łubieński rozmawiali o granicach w łączeniu krwawej historii i popkultury (Czwórka/4 do 4)
Czytaj także

Już na wstępie rozmowy w audycji "4 do 4" Michał Szukała z Muzeum Historii Polski zwrócił uwagę, że młodzi chłopcy, lata temu, też bawili się ołowianymi żołnierzami, grali w wojnę. Nie jest to rzecz, która pojawiła się niedawno powodowana rosnącą sprzedażą gadżetów, nawiązujących do Powstania Warszawskiego. - Nie można jednak postawić między "kiedyś", a "dziś", znaku równości. Wypuszczenie klocków z podobiznami powstańców to jest infantylizacja tego tragicznego wydarzenia - przekonywał.

PRZECZYTAJ TEŻ: "Dziewczyny z Powstania" nikogo nie pozostawią obojętnym

Ze zdaniem Szukały zgodził się drugi z gości Czwórki - historyk, pisarz Tomasz Łubieński. - Dostrzegam dwa niebezpieczeństwa. Oprócz wspomnianej infantylizacji, jest pytanie, po co w ogóle te dzieciaki w tę wojnę wpędzać? Przyzwyczajanie do obserwowania konfliktów, uczestniczenia w nich, dzieci od najmłodszych lat, jest bez sensu - stwierdził ostro. Dodał ponadto, że sugerowanie, iż gadżety wykorzystujące motywy wojenne mogą sprzyjać budowaniu wśród młodych patriotycznych postaw, jest tylko naginaniem prawdy do celów komercyjnych.

Krwawa
Memy o Powstaniu Warszawskiem to przekroczenie granicy dobrego smaku? Na zdjęciu Michał Szukała i Tomasz Łubieński/fot.Wojciech Kusiński/PR

Pomysłów, które u wiele bardziej wrażliwych osób wywołują przypływ złości, nie brakuje. Szafiarki i blogerki wymyślają konkursy na najlepszą powstańczą kreację. Powstanie Warszawskie odziera się z jego dramatyzmu, przenosząc w otchłań niemal popkulturowego wydarzenia, do którego wraca się bez należnej mu zadumy, refleksji. Gdzie jest granica takiego podejścia?

- Niestety przesuwamy ją coraz bardziej i budzi to mój coraz większy niepokój. Nie chodzi o to, żebyśmy się w każdą rocznicę umartwiali, chodzili ubrani na czarno i mówili tylko o liczbie ofiar oraz ich tragicznych, krwawych losach. Musimy jednak pamiętać, że Powstanie Warszawskie to nie był pełny napięcia film sensacyjno-wojenny, tylko niezwykle dramatyczny zryw tysięcy ludzi, którzy walcząc o wolność, poświęcili swoje życie - reasumował Łubieński.

Pełny zapis rozmowy w "4 do 4" - w nagraniu audycji

ac/kd