Wysokie góry, lodowce, gejzery, wulkany, jeziora mineralne, niesamowita fauna i flora, wspaniałe plaże i dużo, dużo więcej. Nowa Zelandia to miejsce, które każdemu turyście oferuje coś ciekawego, co na długo zostanie w pamięci. Nie dziwi więc, że chociażby filmowcy niezwykle często wybierają właśnie to wyspiarskie państwo na miejsce pracy. Można tam bowiem znaleźć absolutnie wszystko. - Jakiegokolwiek ujęcia by się nie wymyśliło, na jaki pomysł by się nie wpadło, tam można to zrealizować - przekonywał Marek Szyprowski.
Mount Cook, foto: Mr. Tickle
Goście Czwórki zdecydowali się skorzystać z oferty wycieczkowej jednego z miejscowych biur podróży. Zaproponowany plan zwiedzania uzupełnili o to, co polecili im znajomi, którzy mieli okazję wcześniej być w Nowej Zelandii. - Nie trzymaliśmy się jednak sztywno tego planu. Nanosiliśmy poprawki wedle własnego uznania. Wyszła z tego objazdówka, która całkowicie spełniła nasze oczekiwania – stwierdzili zgodnie.
PRZECZYTAJ TEŻ: Antypody - podróż na koniec świata
Żeby poznać chociażby namiastkę Nowej Zelandii, potrzeba niestety niemałego nakładu finansowego, ale przede wszystkim sporej ilości czasu. - My byliśmy trzy tygodnie i czujemy niedosyt. Najchętniej już jutro byśmy tam wrócili, by dalej poznawać ten raj na ziemi. Naszym zdaniem czas, który tam spędziliśmy, to absolutne minimum - uważa Karska-Szyprowska.
Zdecydowanie największą część kosztu wyprawy pochłania przelot. Nie ma w zasadzie znaczenia, z jakim wyprzedzeniem zamówimy bilety, bo ich ceny utrzymują się od dłuższego czasu na podobnym, równie wysokim poziomie. Z wydatkami jakiego rzędu musimy się liczyć w samym kraju? Na czym można oszczędzić, a co jest finansową barierą nie do przeskoczenia? O tym w zapisie nagrania z "4 do 4".
ac/mm