Logo Polskiego Radia
POSŁUCHAJ
Czwórka
Agnieszka Paciorek 12.10.2011

Wystąpień publicznych boimy się jak śmierci

– Wystąpienia publiczne są straszniejsze od śmierci, bo wraz z nią wszystko się kończy, a po wystąpieniu publicznym trzeba dalej żyć – tłumaczy Miłosz Brzeziński, trener personalny.
Wystąpień publicznych boimy się jak śmierci Glow Images

Jak donosi magazyn Reader's Digest, wystąpienia przed innymi są dla wszystkich ludzi tak samo stresujące jak bankructwo, śmierć czy samotność.

Zdaniem Miłosza Brzezińskiego to, czego człowiek najbardziej boi się w związku z ekspozycją społeczną, to możliwość odkrycia przez innych jego prawdziwego oblicza, czyli "niespójności".

– Każdy przecież chce być uważany za osobę fajniejszą, bardziej uczciwą czy bardziej zorganizowaną niż jest w rzeczywistości i dlatego nieustannie kreuje swój wizerunek jednocześnie powodując coraz większą niespójność pomiędzy tym, jaki jest a tym, jak odbiera go otoczenie – tłumaczy gość Czwórki.

Występując na forum wszystko może wyjść na jaw, gdyż ludzie mimowolnie oceniają mówcę i konfrontują to, co mówi z tym, co o nim myślą.

Normalne jest wiec, że mówienie o sobie pewnych rzeczy lub nakłanianie do czegoś, gdy ma się świadomość fałszywości wypowiadany słów i tego, że inni mogą to wyczuć, wiąże się z dużym stresem a w związku z tym z potliwością, szybszym biciem serca, suchością w ustach itp.

Warto zaznaczyć, że wystąpienia publiczne są tak samo stresujące dla osób, które deklarują przejmowanie się opinią innych ludzi jak i dla tych, którzy deklarują, że to, co inni o nich myślą nie ma dla nich żadnego znaczenia. Każdy ma przecież jakiś wizerunek, o który dba.

Więcej o wystąpieniach publicznych, a w szczególności o tym, jakie zachowania niekorzystnie wpływają na odbiór mówcy przez słuchaczy, dowiesz się z rozmowy Bartka Wasilewskiego z Miłoszem Brzezińskim.

ap