Logo Polskiego Radia
POSŁUCHAJ
Jedynka
Daniel Szablewski 21.05.2021

Czy starożytni wiedzieli o terenach nad Wisłą?

Dzieje Polski rozpoczynają się w X wieku, wraz z panowaniem pierwszego historycznego władcy - Mieszka I. Co jednak działo się na naszych ziemiach wcześniej? Czy możliwe, by wiedzieli o nich już starożytni? Dlaczego Rzymianie kojarzyli nasze tereny tylko z Wisłą?
Posłuchaj
  • Wyprawa rzymskiego ekwity Nerona, którą zorganizował w latach sześćdziesiątych I wieku, mogła mieć na celu sprawdzenie, jak wyglądają tereny za Wisłą (Jedynka/Eureka)
Czytaj także

Władysław Sikorski NAC 1200.jpg
Władysław Sikorski - rzecznik polskiej racji stanu
Posłuchaj
24:13 2021_05_21 19_30_03_PR1_Eureka.mp3 Wyprawa rzymskiego ekwity Nerona, którą zorganizował w latach sześćdziesiątych I wieku, mogła mieć na celu sprawdzenie, jak wyglądają tereny za Wisłą (Jedynka/Eureka)

- Wiemy, że przyjaciel Juliusza Cezara Marek Agrypa ufundował bądź zbudował w Rzymie fortyk, na którym umieścił wyrzeźbioną w marmurze mapę ówczesnego świata. Oczywiście tamta Europa wyglądała zupełnie inaczej, ponieważ ówcześni Rzymianie nie mieli takiej kartografii, jak my. Wiemy jednak z ust tych, którzy widzieli tę mapę, że była na niej umieszczona Viscla jako rzeka, która oddzielała świat bardzie znany od nieznanego, a dokładnie Germanię od Dacji - mówi prof. Przemysław Urbańczyk z Instytutu Archeologii i Etnologii PAN oraz UKSW w Warszawie.

Ekspert Jedynki dodaje, że "później wielu wybitnych historyków i starożytnych geografów, jak Tacyt czy Ptolemeusz, wspominało tę Wisłę w różnych kontekstach".

Z kolei na mapie rzymskiego geografa Pomponiusza Meli z 43 roku, po raz pierwszy zanotowano nazwę rzeki "Vistula". - Tym razem oddzielająca Germanię od Sarmacji. Właściwie uważano, że Wisła jest granicą świata mniej więcej znanego. Niestety mapa Pomponiusza Meli też nie zachowała się i możemy tylko wyobrażać sobie, jak wyglądała. Dlatego to też nie jest źródło kartograficzne, tylko historyczne potwierdzające wagę tej rzeki - wyjaśnia prof. Przemysław Urbańczyk.

Nad Bałtyk po bursztyny

Wyprawa rzymskiego ekwity Nerona, którą zorganizował w latach sześćdziesiątych I wieku, mogła mieć na celu sprawdzenie, jak wyglądają tereny za Wisłą. Był to pierwszy moment, kiedy Rzymianie po raz pierwszy dotarli w te okolice.

- W każdym razie to pierwszy moment, o którym wiemy. Wszyscy w Polsce wiemy, że Neron był okrutnikiem i mordował chrześcijan (…), ale to był jednak człowiek, mimo jakichś obciążeń psychospołecznych, wykształcony i ciekawy świata. Wysłał on trzy ekspedycje: jedna miała znaleźć źródła Nilu, drugą nad Kaukaz oraz trzecią nad Bałtyk, aby zobaczyć, skąd bierze się bursztyn. O tej ostatniej mamy sprawozdanie, że na pewno wróciła i przywiozła tyle wozów załadowanych bursztynem, że całe Koloseum zostało przykryte sieciami, a w każdy węzeł sieci wpleciono bryłkę bursztynu - opowiada prof. Przemysław Urbańczyk.

Jednakże szczegółów geograficznych z wyprawy nie przywieziono.

- Wiemy, że w VI wieku król Teodoryk Wielki przyjął jakichś wysłanników znad Bałtyku, którzy powiedzieli, że pochodzą z ziem, skąd przywożony jest bursztyn. Opisał to senator Kasjodor, a później też Jordanes. Cały czas to była jednak Wisła, czyli jeden jedyny element geograficzny, który właściwie przez prawie tysiąc lat figurował w świadomości starożytnych - dodaje nasz rozmówca.

Kto mieszkał nad Wisłą?

Gdybyśmy pokusili się o odtworzenie stanu ludnościowego nad Wisłą na przełomie er, to jakie ludy mogły zamieszkiwać te tereny?

- To jest bardzo trudne pytanie. Żeby odpowiedzieć do jakiej grupy etnolingwistycznej one należały, musielibyśmy znać chociaż kilka słów z ich języka. Niestety takiej możliwości nie mamy, ponieważ nie zachowało się nic. Te ludy nazywamy po prosty staroeuropejskimi. To nie byli ani Germanie, ani Słowianie… Istotne jest to, że pozostały po nich nazwy polskich rzek. Wisła, Odra, Wkra, Skrwa, Warta i wszystkie te warczące, dziwne nazwy to są tzw. staroeuropejskie hydronimy, których przetrwanie dowodzi, że ktoś na tych terenach cały czas mieszkał i przekazywał te nazwy - twierdzi prof. Przemysław Urbańczyk.

Gość Jedynki zauważa, że "to nie było tak, jak wyobrażali sobie niektórzy badacze, że na przykład ludy germańskie wywędrowały, a w VI wieku na ich miejsce przyszli Słowianie. Nie! Ktoś tam musiał przeżyć, żeby powiedzieć, że ta rzeka nazywa się Wisła, a tamta Warta".

Zobacz też:

W audycji ponadto:

W roku 1753, w Zborowskiem, powstała śląska fabryka fajek glinianych. Funkcjonujący sto lat zakład produkował rocznie 2 mln sztuk tych modnych wówczas urządzeń. Trafiały one do odbiorców w całej Europie. Fabrykę uruchomili sprowadzeni z Holandii fachowcy. Przeprowadzone przy manufakturze w Zborowskiem wykopaliska archeologiczne, pozwoliły wydobyć ponad 66 tysięcy zabytków. Wśród nich znalazły się fragmenty glinianych fajek. O pracach archeologów i ukazującej się właśnie monografii na powyższy temat opowiada Barbara Papaj, adiunkt w Dziale Nauki w Muzeum "Górnośląski Park Etnograficzny w Chorzowie", uczestniczka badań i redaktor opublikowanej monografii.

***

Tytuł audycji: Eureka

Prowadziła: Katarzyna Kobylecka

Goście: prof. Przemysław Urbańczyk (Instytut Archeologii i Etnologii PAN oraz UKSW w Warszawie), Barbara Papaj (adiunkt w Dziale Nauki w Muzeum "Górnośląski Park Etnograficzny w Chorzowie")

Data emisji: 21.05.2021 

Godzina emisji: 19.30

DS