Janusz Walendzik w momencie wybuchu Powstania Warszawskiego miał zaledwie 14 lat. - W czasie godziny "W" byłem w domu przy ul. Siennej, jak wybuchło Powstanie, to wszyscy mieszkańcy wyszli na zewnątrz, było wiele radości, na każdym budynku zawisła biało-czerwona flaga - wspomina.
Powstanie Warszawskie - serwis specjalny
Pan Janusz podkreśla, że mimo krwawych walk i poczucia nieustannego zagrożenia, "życie się toczyło". - Zwłaszcza w sierpniu, były śluby, ludzie się kochali, problemy, to była rozłąka z rodziną i ta niepewność, czy ja dożyję jutra - opowiada.
Czytaj także:
Jego zdaniem, Powstanie Warszawskie było zasadne i dobrze, że wybuchło. - W moim oddziale było 3 tys. młodych chłopców i dziewcząt, około 600 zginęło - przyznaje. Jak podkreśla, do końca nie dopuszczał myśli, że Powstanie może się nie udać. - Nawet, kiedy dowiedzieliśmy się, że podpisano kapitulację, to niektórzy dowódcy nie chcieli się podporządkować - opowiada.
Powstanie Warszawskie. Pierwszego dnia zrywu biało-czerwona flaga zawisła na Prudentialu
Źródło: TVP Info
Powstanie Warszawskie było największym zrywem niepodległościowym Armii Krajowej i największą akcją zbrojną podziemia w okupowanej przez Niemców Europie. Przez 63 dni znacznie słabiej uzbrojeni od Niemców polscy żołnierze walczyli o każdy dom i każdy metr ziemi. Powstanie nie osiągnęło celu wojskowego ani politycznego. Jednak do dziś jest dla Polaków symbolem męstwa i niezłomnej walki o wolność. W świadomości społecznej bywa uważane za powstanie narodowe.