W meczu o "sześć" punktów wygrało Zagłębie. Po zwycięstwie w Łodzi przewaga drużyny z Lubina nad strefą spadkową wzrosła do sześciu punktów. Natomiast sytuacja łodzian stała się bardzo trudna, choć menadżer zespołu Piotr Świerczewski przekonywał po meczu, że "jeszcze nic nie jest stracone".
O pierwszej połowie kibice mogli tylko powiedzieć, że się odbyła. Obie drużyny nie potrafiły stworzyć sobie żadnej dogodnej sytuacji do oddania celnego strzału. Gra przez większość czasu toczyła się w środku pola, a kiedy zawodnicy jednej lub drugiej drużyny zbliżali się do pola karnego przeciwnika, ich akcje były przerywane.
O wiele ciekawsza i pełna dramaturgii była druga połowa. Przez pierwszą jej część szanse na strzelenie gola mieli zarówno zawodnicy gospodarzy - Marek Saganowski i Mateusz Stąporski, jak i gości - Elton Lira i Szymon Pawłowski. W 79. minucie kapitalnym uderzeniem z ok. 25 metrów popisał się Jiri Bilek i zespół Zagłębia objął prowadzenie.
Goście cieszyli się z prowadzenia kilka minut, bo 82 minucie z rzutu karnego do remisu doprowadził Ronald Gercaliu. Wcześniej w polu karnym faulowany był Wojciech Łobodziński. Po tej bramce piłkarze ŁKS uwierzyli w swoją szansę, tym bardziej, że od 88. minuty grali z przewaga jednego zawodnika. Po drugiej żótej kartce boisko opuścił Bartosz Romaniak. Tymczasem już w doliczonym czasie gry, po rzucie rożnym wykonywanym przez gości, sędzia dopatrzył się faulu ze strony gospodarzy i podyktował rzut karny. Jego pewnym wykonawcą był Szymon Pawłowski.
ŁKS Łódź : Zagłębie Lubin 1:2 (0:0)
Bramki: Gercaliu (82) - Bilek (78), Pawłowski (90)
ŁKS: Wyparło, Łabędzki, Klepczarek, Gieraga, Łukasiewicz, Stąporski, Laizans, Gercaliu, Bonin, Iwański, Saganowski
Zagłębie: Ptak, Banaś, Horvat, Nhamoinesu, Vidanov, Bilek, Rachwał, Hanzel, Pawłowski, Lira, Sernas
mr