Tymczasem manifestacje poparcia dla mieszkańców wyspy odbywają się w Stanach Zjednoczonych. Biały Dom zapewnia, że prawa człowieka i demokracja będą w centrum amerykańskiej polityki wobec Kuby.
Według rządu Kuby 36-letni mężczyzna zginął podczas starć z policją na przedmieściach Hawany. Kubańskie władze nie podały liczby rannych i aresztowanych. Oskarżyły jednak protestujących o demolowanie domów, wzniecanie pożarów i niszczenie sieci energetycznej.
O ile w Hawanie i innych kubańskich miastach nie doszło do nowych protestów, mieszkający w USA Kubańczycy zorganizowali serię manifestacji. W Miami demonstranci zablokowali autostradę, dziesiątki osób demonstrowały w Waszyngtonie.
Rzeczniczka Białego Domu Jen Psaki powiedziała, że ostatnie protesty na Kubie będą miały wpływ na politykę rządu Joe Bidena wobec Hawany. „Dokonujemy pełnego przeglądu naszej polityki wobec Kuby. Prawa obywatelskie i demokracja zawsze będą w jej centrum” - oświadczyła Psaki. Przewodniczący senackiej komisji spraw zagranicznych, demokrata Bob Menendez ostrzegł władze w Hawanie, aby powstrzymały się od stosowania przemocy wobec demonstrantów. Menendez zagroził, że wobec urzędników łamiących prawa człowieka na Kubie mogą zostać zastosowane sankcje, które przewiduje Ustawa Magnickiego.
IAR/PP