W Burgundii można ślimaki żyjące na dziko zbierać tylko w jednym miesiącu w roku, w lipcu, co jest wybitnym symbolem złośliwości biurokratów. Lipiec to bardzo upalny miesiąc i aby takiego delikwenta, ślimaka nie biurokratę, złapać, trzeba wstać bardzo wcześnie.
Ślimaki hodowlane zbiera się bez ograniczeń. Jednak przez trzy tygodnie i tym dzikim i tym z hodowli trzeba zafundować ostrą dietę odchudzającą. Karmi się je jedynie mąką kukurydzianą, aby je oczyścić i ziołami, bo wtedy pachną rozmarynem czy tymiankiem.
Ślimaki podać możemy z masłem, czosnkiem i posiekaną pietruszką. Po burgundzku. Do tego przydatne może być dobre białe wino. Ślimaki powinny być posiekane. Dorzucić należy je do mocno podgrzanego na patelni czosnku i pietruszki. Potem z tego lepi się kulki obtaczane w panierce – mąka, roztrzepane widelcem jajko i tarta bułka. Kładziemy to do frytkownicy nastawionej na 180 stopni. Do tego smacznym dodatkiem może okazać się „veloute”, coś w rodzaju gęstej zupy grzybowej ze śmietaną i z grzybami świętego Jerzego. Grzyby nadają ślimakom ciekawego smaku.
Aby wysłuchać całej audycji, wystarczy kliknąć w ikonę dźwięku w boksie "Posłuchaj" w ramce po prawej stronie.
Audycji "Kulisy Kulinarnej Akademii" można słuchać w poniedziałki o 7.40 oraz w czwartki o 16.50.