Wodorowe ciężarówki od Hyundaia
W Stavanger, Bergen, Bodo, Haugesund, Kristiansand czy Alesund moda na taksówkę przeżywa prawdziwy renesans. Korzystają z nich głównie ci, którzy nie posiadają własnego samochodu lub nie lubią stać w korkach w okresie porannego i popołudniowego szczytu. W wielu miejscach to doskonała alternatywa dla kursujących po fiordach promów - lokalni operatorzy żeglugi promowej ograniczyli dużą część kursów z powodu koronawirusa. Skutkowało to tym, że bardzo szybko pojawiły się problemy komunikacyjne. Na ratunek przyszli jednak taksówkarze!
Uproszczenie przepisów podatkowych związanych z prowadzeniem działalności oraz rządowe dopłaty do nowych pojazdów spowodowały, że branża taksówkarska odżyła. Duży udział w zmianie mają urzędy pracy – pośredniaki same proponują bezrobotnym szkolenia, kursy prawa jazdy i możliwość zrobienia licencji.
Boom na taksówki ma jednak i ciemne strony. Wśród setki dobrych ludzi zawsze znajdzie się ktoś, kto zepsuje opinię reszty. Wielu przewoźników próbuje dorobić się na niewiedzy i naiwności innych – łatwym celem są oczywiście turyści, których liczba drastycznie spadła w czasie pandemii COVID-19.
Związek Taksówkarzy żąda zmian w prawie.
- Taksówkarz o cenie ma informować przed rozpoczęciem podróży z klientem. Jeżeli klient się zgadza na taką cenę, to wówczas można rozpocząć kurs - przekonuje Morten Eriksen prezes zarządu Rogaland Taxi.
-
Oferta jednej z firm transportowych/ Vy@vygruppen
Standardowa cena transferu z lotniska Sola (zlokalizowanego około 15 kilometrów od centrum Stavanger) to ok. 150 zł. Nie brakuje jednak sytuacji, kiedy rachunek wystawiany przez kierowcę opiewa na kwotę 550 zł. To całkiem sporo jak za 20-minutową podróż, prawda?
ŁS
CZYTAJ TAKŻE:
Źródło: https://www.nrk.no/rogaland/45-prosent-fleire-taxiloyve-sidan-i-fjor-1.15628998