Logo Polskiego Radia
POSŁUCHAJ
Radio kierowców
Piotr Błaszczyk 11.01.2022

Poranne odmrażanie auta

Wcześnie rano zziębnięci brniemy do zaparkowanego na zewnątrz pojazdu. Lód na szybie, drzwi ledwo dały się otworzyć, auto przypomina kopę śniegu. Nie mamy postojowego ogrzewania. Musimy z mrozem i śniegiem radzić sobie sami. Tylko od czego zacząć?

Co robimy najczęściej? W pierwszej kolejności chwytamy skrobaczkę i odrapujemy z lodu przednią szybę. Śnieg na masce i dachu musi zostać, bo za zimno na to i szkoda czasu. Wskakujemy do środka, uruchamiamy silnik, podkręcamy maksymalnie nawiew ciepłego powietrza i ruszamy w drogę. Wszystko źle…

Co wyrządziliśmy swojej przedniej szybie, zobaczymy podczas jazdy pod słońce lub w światłach aut jadących z przeciwka. Cała szyba będzie się skrzyć od nitkowatych małych rysek. Tego już naprawić się nie da. Jeśli będzie nam to przeszkadzać, konieczna okaże się  wymiana szyby (!). Ale przecież kiedyś wszyscy skrobali szyby w maluchach, Syrenkach i Polonezach. W czym zatem problem? Otóż szyby współczesnych aut nijak nie mogą równać się z tymi z naszych PRL-owskich dziś już klasyków. Wtedy szyby robiono z hartowanego szkła. Można było drapać do woli i nic to nie szkodziło. Współczesne „szyby” są o kilka klas bardziej wrażliwe na zadrapania.

Pozostawienie śniegu na masce i dachu spowoduje, że podczas jazdy będzie on zawiewany na naszą szybę oraz na szyby innych kierowców. Dodatkowo podczas hamowania może z maski i dachu zjechać i dość mocno uderzyć pieszego na pasach. Za taką mobilną pryzmę śniegu możemy też dostać mandat.

Warunki zimowe/ fot. J. Gembara Warunki zimowe/ fot. J. Gembara

Mandat grozi nam też za jazdę z oblodzonymi światłami. Z łatwością możemy też przez to spowodować kolizję, bo inni kierowcy nie będą widzieć naszych sygnałów.

Podkręcenie nawiewów zaraz po uruchomieniu silnika spowalnia nagrzanie się nagrzewnicy i nie daje nic, prócz zimnego powietrza.

Ruszenie zaraz po rozruchu w mroźny dzień przyczyni się bez wątpienia do skrócenia trwałości silnika, który w takich warunkach jest bardzo słabo smarowany, a konkretnie słabo smarowane są gładzie cylindrowe, które do tego wykorzystują mgłę olejową, a ta powstaje, dopiero gdy silnik osiągnie pewną temperaturę.

Co zatem trzeba zrobić?

Podchodzimy do auta, otwieramy, wsiadamy do środka i uruchamiamy silnik. Nie włączamy nadmuchu na maksymalną prędkość, bo jak wiemy nic to póki co nie da. Silnik musi złapać trochę temperatury. Możemy puścić nawiew na pierwszej prędkości. Tymczasem można włączyć podgrzewanie lusterek i tylnej szyby i wyjść na zewnątrz. Z bagażnika wyciągamy małą miotełkę i zmiatamy śnieg z dachu i maski. Nie należy zapominać o oczyszczeniu tylnych i przednich świateł (!). Kiedy wskaźnik temperatury drgnie, możemy podkręcić nawiew i skierować go na przednią szybę. Nie czekamy, aż silnik zupełnie się nagrzeje, bo uderzenie gorącego powietrza w zamarzniętą szybę może w skrajnym przypadku spowodować jej pęknięcie. Kiedy szyba przednia zacznie odmarzać, lód na niej się znajdujący będzie można zwyczajnie zgarnąć. Mamy już usunięty śnieg, oczyszczone światła, rozgrzany silnik, odmrożone lusterka i tylną szybę. Na końcu (nie na początku) usuwamy lód z  przedniej szyby i jesteśmy gotowi do drogi.


mgr inż. Jacek Gembara


CZYTAJ TAKŻE: