Logo Polskiego Radia
POSŁUCHAJ
IAR / PAP
Agnieszka Kamińska 17.11.2019

Białoruś: wybory do parlamentu. Opozycja zgłosiła wiele naruszeń

Frekwencja w odbywających się w niedzielę na Białorusi wyborach parlamentarnych wyniosła do godz. 14 czasu lokalnego (12 czasu polskiego) 55,47 proc. – poinformował wiceprzewodniczący Centralnej Komisji Wyborczej Wadzim Ipatau.

łukaszenka free 1200.jpg
Czego boi się Łukaszenka? Były urzędnik Pentagonu o tym, jak wprawiano w ruch relacje z Białorusią

Najwyższą frekwencję – 62,25 proc. - odnotowano w obwodzie (województwie) mohylewskim. - Można powiedzieć, że we wszystkich okręgach w tym obwodzie wybory się odbyły (są już ważne) – powiedział Ipatau. Dotyczy to również obwodu homelskiego, gdzie zagłosowało już według danych CKW 60,09 proc. uprawnionych.

Warunkiem ważności wyborów w danym okręgu jest oddanie głosu przez ponad połowę uprawnionych.

W obwodzie mińskim frekwencja wyniosła blisko 57 proc., w grodzieńskim ponad 56 proc., a w brzeskim 52 proc. W stolicy zagłosowało 44,5 proc. uprawnionych.

Niedziela jest zasadniczym dniem głosowania w wyborach. O 110 miejsc w Izbie Reprezentantów ubiega się 513 kandydatów. Izba Reprezentantów jest wybierana na 4 lata w okręgach jednomandatowych.


Wybory na Białorusi. Fot. PAP/EPA/TATYANA ZENKOVICH Wybory na Białorusi. Fot. PAP/EPA/TATYANA ZENKOVICH

600 nieprawidłowości

Rzecznik prasowy opozycyjnej kampanii monitoringu wyborów Prawo Wyboru Aleksiej Janukiewicz powiedział, że od wtorku aktywiści zarejestrowali już blisko 600 nieprawidłowości w czasie głosowania.

- Niektóre z nich to drobne sprawy, jednak dochodzi do bardzo poważnych nadużyć. To przede wszystkim zawyżanie frekwencji, w niektórych przypadkach nawet dziesięciokrotne, usuwanie z lokali wyborczych niezależnych obserwatorów, rozbieżności w liczbie głosujących (według obserwatorów i danych oficjalnych), nieodpowiednie zabezpieczenie urn z głosami w czasie głosowania przedterminowego – powiedział Janukiewicz.

Jego zdaniem można prognozować, że do najpoważniejszych nadużyć dojdzie w czasie liczenia głosów.

Jarasłau Nawumienka, który z ramienia opozycyjnego Ruchu o Wolność prowadził obserwację w jednym z mińskich lokali wyborczych, powiedział PAP, że został w niedzielę rano poinformowany o pozbawieniu praw obserwatora. - Rzekomo prowadziłem szereg działań niezgodnych z przepisami, jak np. filmowanie, itd. Pokazano mi dokument, w którym znalazły się te zarzuty, ale nie wręczono mi jego kopii – powiedział.

Według Janukiewicza w sumie akredytacji pozbawiono już blisko 30 obserwatorów Prawa Wyboru. Obecnie w lokalach wyborczych w różnych miejscach Białorusi pracuje ok. 600 aktywistów kampanii.

Janukiewicz ocenił, że w mediach państwowych rozpoczęła się już kampania przeciwko niezależnym obserwatorom, którzy są tam przedstawiani jako prowokatorzy.

- Prezydent krytycznie wypowiedział się o przedstawicielach opozycji, nazywając obserwatorów głupkami, którzy rzucają się na wyborców – wskazał Janukiewicz.

 Łukaszenka ocenił w niedzielę, że nie zrobi to większej różnicy, "jeśli do parlamentu dostanie się trzech czy czterech oszalałych opozycjonistów”. - Przecież to nie oni będą wyznaczać kierunek pracy parlamentu i tym bardziej kraju – ocenił.

Przedterminowe głosowanie

Niedziela jest zasadniczym dniem głosowania w wyborach do Izby Reprezentantów. Poprzedziło go pięć dni głosowania przedterminowego, w którym według CKW zagłosowało ponad 35 proc. uprawnionych.

Na Białorusi nie ma możliwości głosowania poza miejscem zamieszkania i CKW przedstawia głosowanie przedterminowe jako wygodne dla wyborców, którzy nie mogą pójść do urn w głównym dniu wyborów. Obserwatorzy i obrońcy praw człowieka oceniają jednak, że głosowanie przedterminowe jest polem do nadużyć wyborczych, gdyż obywateli nakłania się do udziału w nim, a wyniki głosowania łatwo sfałszować.

Według niezależnej kampanii obserwatorów Prawo Wyboru w ciągu głosowania przedterminowego doszło do 475 przypadków nieprawidłowości, a frekwencja została znacznie zawyżona. 16 obserwatorów opozycji pozbawiono akredytacji.

Niewielki ruch

Pani Swietłana, która przyszła głosować, powiedziała Polskiemu Radiu, że wierzy iż wybory poprawią przyszłość jej i kraju. - Wybory są zawsze jakimś nowym etapem w życiu i oczekiwaniami w nadziei na lepsze, że wszystkie przedwyborcze obietnice zostaną spełnione przynajmniej częściowo - mówi pani Swietłana.

Inna mieszkanka Mińska pani Ludmiła powiedziała, że nie pójdzie głosować. - A to dlatego, że my nie wierzymy w te wybory. Nie wierzymy, że będziemy mogli dokonać własnego wolnego wyboru - mówi pani Ludmiła.

CZYTAJ TAKŻE: Bezalternatywne wybory. Tylu kandydatów, ile miejsc >>>

Wybory do parlamentu

O 110 miejsc w Izbie Reprezentantów ubiega się 513 kandydatów, w tym niemal 200 przedstawicieli opozycji. Warunkiem ważności wyborów w danym okręgu jest osiągnięcie 50-proc. frekwencji. Izba Reprezentantów jest wybierana na cztery lata w wyborach jednomandatowych.

W poprzednich wyborach w 2016 r. do parlamentu dostały się dwie osoby z opozycji – niezależne posłanki Alena Anisim i Hanna Kanapacka.

Według Biura Instytucji Demokratycznych i Praw Człowieka Organizacji Bezpieczeństwa i Współpracy w Europie (ODIHR/OBWE) od 1995 r. żadne wybory na Białorusi nie były uznane za spełniające standardy demokratyczne.

Wybory do wyższej izby parlamentu, Rady Republiki, odbyły się 7 listopada. Zgodnie z konstytucją 64-osobowa izba wyższa nie jest wybierana w wyborach powszechnych, tylko przez lokalne rady deputowanych, a ośmiu jej przedstawicieli nominuje prezydent. Tegoroczne wybory odbyły się bez konkurencji – kandydowało dokładnie tyle osób, ile jest w niej miejsc.

IAR/PAP/agkm