Logo Polskiego Radia
POSŁUCHAJ
PolskieRadio24.pl
Agnieszka Kamińska 01.11.2020

"Na proteście celowano w ludzi bronią, ci wołali, by strzelać". Swiatłana Kalinkina: Łukaszenka by już odszedł, gdyby nie Putin

- Nowy minister spraw wewnętrznych chciał wypełnić polecenie Łukaszenki, okazać lojalność i wierność. Bez żadnej przyczyny zatrzymywano, bito ludzi – mówi portalowi PolskieRadio24.pl Swiatłana Kalinkina, członek Rady Koordynacyjnej, komentując niedzielny protest. Zauważa, że widać dużą niestabilność w administracji. - W czasie protestów Łukaszenka musiał zmieniać kierownictwo niemal wszystkich resortów siłowych, oprócz armii: rady bezpieczeństwa, komitetu bezpieczeństwa, prokuratury, Komitetu Państwowej Kontroli (policji finansowej), w końcu - MSW – zauważa.

białoruś protest grodno free 1200
Okrągły stół z Cichanouską ws. pomocy dla Białorusinów. Działacze: represjonowani to nie emigracja ekonomiczna

-  Ludzie są już w ciężkim stanie emocjonalnym – na wielu wideo z protestów widać, że funkcjonariusz celuje lufą w protestujących, a ci idą dalej, podnosząc ręce, zdejmują kurtkę, i mówią "Strzelaj”. Widać, jak bardzo napięcie emocjonalne wzrasta – mówi wybitna białoruska dziennikarka, Swiatłana Kalinkina, członek Rady Koordynacyjnej, w rozmowie z portalem PolskieRadio24.pl

Dodaje, że priorytetem Łukaszenki jest niedopuszczenie do zgromadzenia się protestujących w jednym miejscu – widać, że nowy szef MSW chciał pokazać swoją lojalność.

Ale szef MSW nie był jedynym z kierujących organami siłowymi, których Łukaszenka zmienia w czasie protestów. - To świadczy o niestabilności reżimu - zauważa członikni Rady Koordynacyjnej. 

Łukaszenkę utrzymuje na stanowisku Putin

- Łukaszenka dawno by  już odszedł, gdyby nie wsparcie Putina – takie jest moje zdanie. Jednak Rosja podała mu rękę – dała wsparcie moralne i materialne - podkreśliła nasza rozmówczyni.

- Inna rzecz, że Łukaszenka obecnie nie wypełnia nawet tych zobowiązań, które złożył Putinowi i Kremlowi. Putin uporczywie przypomina o tym, że trzeba uwolnić więźniów politycznych i zacząć dialog w kwestii referendum w sprawie konstytucji - zaznaczyła.

- W ultimatum Swiatłany Cichanouskiej chodziło głównie o nowe wybory. Po 5 listopada Łukaszenka przestaje mieć uprawnienia prezydenta, nie może zajmować swojego miejsca. Nowe wybory przeprowadziłby na przykład premier, jako głowa państwa - przypominała członkini Rady Koordynacyjnej.

Więcej o obecnej sytuacji i o niedzielnym proteście, podczas którego siły milicyjne pod wodzą nowego szefa MSW  starały się rozpędzić protest  - w pierwszej części rozmowy z Swiatłaną Kalinkiną. 

***

Wkrótce także druga część rozmowy ze Swiatłaną Kalinkiną, a w niej o tym, jakie warunki postawił Łukaszence Putin, o rozmowach Łukaszenki z Siergiejem Naryszkinem i Mikiem Pompeo, o tym jaki błąd wobec Białorusi popełnia Zachód -  i nie tylko.

***

PolskieRadio24.pl: W Mińsku miał miejsce marsz przeciwko terrorowi, połączony z tradycyjnym dorocznym marszem opozycji do Kuropat, miejsca, gdzie pochowane są ofiary stalinowskiego reżimu.  Miały miejsce brutalne akcje milicji wojsk wewnętrznych. Działania milicji były bardzo brutalne, całe oddziały biegały za protestującymi, na zdjęciach widzimy brutalne zatrzymania, były liczne strzały - choć widzimy udokumentowane głównie wystrzały w powietrze.

Swiatłana Kalinkina, członkini Rady Koordynacyjnej, dziennikarka: Tym razem protestującym nie dano się zebrać w jednym miejscu. Trudno powiedzieć, ile osób protestowało tego dnia, może mniej niż ostatnim razem. Trudno to jednak ocenić – bo przez Mińsk szły różne kolumny protestujących, nie dano im się połączyć. Z drugiej strony marsz do Kuropat na Dziady, do miejsca, gdzie zabite zostały ofiary stalinowskich represji, należy do tradycyjnych akcji opozycyjnych tzw. starej opozycji, w których w poprzednich latach brało udział mniej osób niż w tegorocznych marszach protestu po wyborach.

Co zaś tyczy się organów siłowych, to oczywiste było, że Łukaszenka wydał jasny rozkaz, by nie dopuszczać do masowych akcji protestu. Funkcjonariusze napadali po prostu na ludzi, rozpędzali wszystkich bez żadnej przyczyny. Protestujący byli spokojni, nie zagrażali ani milicji, ani budynkom państwowym, ani osiedlom. Niemniej jednak urządzono na nich prawdziwe polowanie.

Było dużo strzałów z broni palnej – w powietrze.

Organy siłowe otrzymały zadanie, by jakimikolwiek sposobami ukrócić akcje protestu. Władze rozumieją, że nie uda się jej przekonać ludzi do zmiany zdania. Ale wciąż mają nadzieję, że uda im się zatrzymać akcje protestu, które jednak mają miejsce praktycznie każdego dnia. Raz mniejsze, raz większe – ale co dzień.

A w niedziele zawsze mają masowy charakter. Na zdjęciach, filmach z niedzieli widać, że było wyjątkowo dużo sił obecnych na ulicach Mińska i wielu zatrzymanych – setki osób.

Były akcje, podczas których zatrzymywano nawet 800 osób, więcej. Oczywiste jest jednak, że nowy minister spraw wewnętrznych chciał wypełnić polecenie Łukaszenki, okazać lojalność i wierność. Bez żadnej przyczyny zatrzymywano, bito ludzi.

Ludzie są już też w ciężkim stanie emocjonalnym – na wielu wideo widać, że funkcjonariusz celuje lufą w protestujących, a ci idą dalej, podnosząc ręce, zdejmują kurtkę, i mówią „Strzelaj”. Widać, jak bardzo napięcie emocjonalne rośnie, jest na granicy.

Od tego tygodnia na Białorusi urząd sprawuje nowy minister spraw wewnętrznych, Iwan Kubrakou. Z czym zmiana na tym stanowisku jest związana?

Są różne hipotezy na ten temat. Myślę, że ma to związek z tym, iż organy siłowe nie zdołały zdusić protestów. Dlatego zdymisjonowano Jurija Karajeua, b. szefa MSW i jego zastępcę. Oczywiście, są i członkowie organów siłowych, którzy sami chcą odejść – choćby prokurator generalny. W czasie protestów Łukaszenka musiał zmieniać kierownictwo niemal wszystkich resortów siłowych, oprócz armii: rady bezpieczeństwa, komitetu bezpieczeństwa, MSW, prokuratury (nowym prokuratorem generalnym we wrześniu został Andrej Szwed), Komitetu Państwowej Kontroli (policji finansowej).

Tylko w armii i straży pogranicznej zostały na najwyższych stanowiskach te same osoby. Ktoś się nie sprawdził, ktoś sam nie chciał uczestniczyć w tym, co się dzieje. Niektórzy nie wytrzymali tego, że kazano strzelać wobec własnego narodu – pokojowo protestującego. Na przykład sekretarz Rady Bezpieczeństwa Białorusi Andrej Raukou – przed wyborami był ideologiem użycia armii przeciw protestującym, ale po wyborach, podczas pokojowych protestów, prawdopobnie sam złożył dymisję.

To by wskazywało na to, że Łukaszenka jest coraz słabszy. Jeśli tym wszystkim strukturom nie ufał w pełni, jeśli są tam zmiany, widać niestabilność w administracji Łukaszneki.

Tak, widać niestabilność w administracji Łukaszenki. Daleko nie wszyscy są gotowi wypełniać przestępcze rozkazy. Rozumieją, że wykorzystuje się ich z walce z protestującymi pokojowo ludźmi.

System jest urządzony w takim sposób, że jeśli ktoś odmawia wykonania przestępczego rozkazu, to sam zostaje uznany za przestępcę. Nie jest tak, że po prostu zwalniają kogoś z pracy, ale mogą mu kazać zwrócić pieniądze za wykształcenie etc. Ludzie są przymuszani do walki ze swoim narodem na różne sposoby. Jednak i tak nie wszyscy są na to gotowi.

Na posterunkach milicjanci, jak słyszymy, mówią czasem zatrzymanym, żeby się nie bali, bo nie będą bici, jak to robi OMON. Milicjanci się usprawiedliwiają. Starają się zdystansować od tych, którzy zachowują się jak bandyci.

Pani jest dziennikarką, ale i członkiem Rady Koordynacyjnej. Protestujący żądają odejścia Aleksandra Łukaszenki. Nie chce odejść, ale jest coraz słabszy. Czy to mogą być jego ostatnie tygodnie na szczytach władzy? Wydawałoby się, że wiele czasu mu nie zostało – ale widać tez jego determinację, że nie rozważa żadnych innych scenariuszy?

Łukaszenka dawno by  już odszedł, gdyby nie wsparcie Putina – takie jest moje zdanie. Jednak Rosja podała mu rękę – dała wsparcie moralne i materialne.

Inna rzecz, że Łukaszenka obecnie nie wypełnia nawet tych zobowiązań, które złożył Putinowi i Kremlowi. Putin uporczywie przypomina o tym, że trzeba uwolnić więźniów politycznych i zacząć dialog w kwestii referendum w sprawie konstytucji.

W ultimatum Swiatłany Cichanouskiej chodziło głównie o nowe wybory. Po 5 listopada Łukaszenka przestaje mieć uprawnienia prezydenta, nie może zajmować swojego miejsca. Nowe wybory przeprowadziłby na przykład premier, jako głowa państwa.

Łukaszenka nie przygotował sie jednak do odejścia. On ma nadzieję, że zawsze będzie jak dawniej. Dlatego i konstytucja została taka sama, choć prowadzono rozmowy na ten temat od dwóch lat, nie ma następcy Łukaszenki, nie pozwolił na to, by ktoś wyrósł na ważną figurę polityczną  w państwie.

Dialog powinien mieć miejsce  - o wolnych wyborach, reformie konstytucji, bo inaczej nie wiadomo, jak przeprowadzić wybory. Nie ma bowiem opozycji w strukturach władzy, jak to byłoby choćby na Ukrainie. Łukaszenka jednak nie godzi się na dialog – tylko na imitację, jak to było w areszcie KGB z uwięzionymi członkami Rady Koordynacyjnej.

Ludzie się oburzają, protestują, Łukaszenka nie ustępuje – to zamknięty krąg., po którym wciąż chodzimy.

***

Swietłana Kalinkina jest członkinią Rady Koordynacyjnej, redaktor naczelną portalu Belaruspartizan,

***

Wkrótce druga część rozmowy ze Swiatłaną Kalinkiną, a w niej więcej o tym, jakie warunki postawił Łukaszence Putin, i co z tego wynika, o rozmowach Łukaszenki z Siergiejem Naryszkinem i Mikiem Pompeo, o tym jaki błąd wobec Białorusi popełnia Zachód -  i nie tylko.

***

Rozmawiała Agnieszka Marcela Kamińska, PolskieRadio24.pl