Logo Polskiego Radia
POSŁUCHAJ
PolskieRadio24.pl
Agnieszka Kamińska 17.11.2020

Działacz: dla Kremla jest ważne, by Łukaszenka został u władzy, ale dyktator zmierza prostą drogą przed trybunał

- Dla Rosji bardzo ważne jest, żeby Łukaszenka pozostał u władzy. W tej sytuacji dla Kremla niebezpieczny jest sam fakt, że dyktator może oddać władzę w wyniku protestów ulicy. Kreml transponuje te protesty na sytuację w Rosji. Uważa, że to samo może zdarzyć się i w Rosji - powiedział Wład Kobets, ekspert ośrodka iSANS i działacz Centrum Białoruskiej Solidarności w Warszawie, mówiąc o wsparciu Kremla dla Łukaszenki. Działacz zaznacza, że Łukaszenka powinien odejść jak najszybciej, ale nikt już nie wierzy, że dobrowolnie weźmie udział w przekazaniu władzy.

POLSKIE RADIO dla Bialorusi.jpg
Raport Białoruś - specjalny serwis PolskieRadio.pl

- Obecna sytuacja powinna jak najszybciej znaleźć swoje rozwiązanie. Swiatłana Cichanouska mogłaby zastąpić Łukaszenkę na urzędzie prezydenta – Łukaszenka nie ma już legitymizacji, by móc rządzić Białorusią  - mówi portalowi PolskieRadio24.pl Wład Kobets, ekspert ośrodka iSANS i działacz Centrum Białoruskiej Solidarności w Warszawie.  Dodał, że Łukaszenkę i jego otoczenie czekają zapewne międzynarodowe śledztwa w sprawie zabójstw i prześladowań.

Działacz zaznaczył, że obecnie nikt już nie jest w stanie uwierzyć, że Aleksander Łukaszenka może dobrowolnie zgodzić się na odejście i uczestniczyć w procesie przekazania władzy.

Pytany o stanowisko Kremla, działacz mówi, że Kremlowi chodzi o podporządkowanie sobie Białorusi – dlatego wciąż wspiera Łukaszenkę, bo wolny naród, władze wybrane w wyniku wolnych wyborów, decydowałyby same o sobie, nie chciałyby podległości Moskwie. - Po drugie Putin chce, by Białoruś była słaba, także ekonomicznie. To miałoby gwarantować Kremlowi wpływ na władze na Białorusi, podporządkowanie sobie tego państwa interesom Kremla w długotrwałej perspektywie. Chodzi o wyniszczenie świadomości narodu białoruskiego. Kreml robił to już od wielu lat – mówi.

Wład Kobets mówił także, że szykowana jest nowa wersja amerykańskiego Aktu o Demokracji na Białorusi, wdrażany ma być także tzw. mechanizm moskiewski.


epa08822501 (1).jpg
Dziennikarz Biełsatu: zaczął się terror, reżimowi Łukaszenki puściły nerwy: zabicie Bandarenki to zezwierzęcenie

***

Więcej w rozmowie

PolskieRadio24.pl: Widzimy na Białorusi zaostrzenie represji, brutalne aresztowania, protesty - które trwają już ponad 100 dni. Ku czemu zmierzają wydarzenia na Białorusi?

Wład Kobets, ekspert ośrodka iSANS i działacz Centrum Solidarności Białoruskiej w Warszawie: Reżim Łukaszenki zmierza szybką drogą przed międzynarodowy trybunał. To, co widzimy, kolejne morderstwo, tortury, masowe brutalne aresztowania, pokazuje, że Łukaszenka i jego otoczenie jest coraz bliżej tego, by stanąć przed śledczymi w sprawie tego, co ma miejsce na Białorusi.

Słychać o tym coraz częściej. Mówił o tym w ostatnich dniach były premier Belgii, myślę, że będzie o tym mowa na spotkaniu ministrów spraw zagranicznych UE. Zabójstwo Ramana Bandarenki przyspiesza ten moment.

W Stanach Zjednoczonych w najbliższych dniach przegłosowany ma być Akt o Demokracji o Białorusi, 

Dotyczy on suwerenności, demokracji na Białorusi. 

Z jednej strony mamy naród białoruski, ludzi, którzy walczą ponad 100 dni. Z drugiej strony mamy byłego prezydenta, który przegrał wybory i nie chce odejść. Nie zastosował się też do ultimatum Swiatłany Cichanouskiej.

Ta sytuacja powinna jak najszybciej znaleźć swoje rozwiązanie. Swiatłana Cichanouska mogłaby zastąpić Łukaszenkę na urzędzie prezydenta – Łukaszenka nie ma już legitymizacji, by móc rządzić Białorusią. Na początku listopada zakończyła się jego poprzednia kadencja, choć i jej uznanie jest dla wielu dyskusyjne.

Na Białorusi nie było przestrzegane prawo, teraz jednak rządy Łukaszenki są w oczywisty dla wszystkich sposób bezprawne. Brutalne pobicia zaś, aresztowania, choć dokonywane przez ludzi w mundurach, są już w pełni poza prawem. To jak prywatne milicje reżimu.

W ostatnich dniach wróciła brutalność, jaką widzieliśmy na początku protestów. Ludzie są bici, torturowani.

Nawet przedstawiciel cerkwi prawosławnej oświadczył, że zniszczenie memoriału pamięci pobitego przez milicję Ramana Bandarenki to satanizm. To, w jaki sposób bito ludzi, polowano na nich w podwórzach, wstrząsnęło ludźmi. Trzeba dodać, że w tym tygodniu protesty znów wróciły  do innych miast, wyszły poza Mińsk: do Brześcia, do Mohylewa, do Nowogródka, do Grodna i innych.

Teraz należy apelować do Zachodu, do UE, by mogły uczynić coś, by zatrzymać tę przemoc. Obecnie z Białorusi wyjeżdża wiele osób. Do Centrum Białoruskiej Solidarności w Warszawie ponownie zgłasza się więcej osób, poszkodowanych, pobitych, rannych. To też marker tego, że sytuacja się zmieniła.

Władza próbuje brutalnie stłumić długotrwały protest – ale jej się to nie udaje. Wiele osób odchodzi ze służby w organach siłowych. Mamy informacje, że do pracy przyjmuje się już nawet ludzi bez odpowiedniego wykształcenia, bo teraz liczy się gotowość do wykonania bezprawnych rozkazów.

Co można zrobić, żeby zatrzymać przemoc na Białorusi, żeby pomóc protestującym?

Unia Europejska, Zachód muszą reagować na to, co się dzieje, bo ma miejsce łamanie podstawowych praw człowieka, zbrodnie w centrum Europy.

Po drugie bardzo ważne jest, by zainicjowany przez polskiego premiera plan Marshalla dla wolnej Białorusi został dopracowany. Ważne byłoby zniesienie reżimu wizowego dla Białorusinów, jako dla Europejczyków. To byłby bardzo dobry sygnał.

Ważne jest także zbadanie przypadków morderstw, tortur. Powinna zacząć działać misja powołana przez 17 państw OBWE na mocy tzw. mechanizmu moskiewskiego, która ma zbadać przypadki łamania praw człowieka, a także przygotować rekomendacje dla władz Białorusi i społeczności międzynarodowej.

Wraz z powołaniem międzynarodowej grupy śledczej powinna mieć miejsce pomoc represjonowanym, mediom, organizacjom pozarządowym i zwykłym ludziom. Wszystko to przewidują dokumenty OBWE.

W Mińsku kilkanaście dni temu był szef Służby Wywiadu Zagranicznego Siergiej Naryszkin. Po tej wizycie nastąpił powrót do brutalnych działań. Kreml podtrzymuje reżim białoruski. Nie znamy planów Putina, ale wydaje się oczywiste, że obecnie wspiera Łukaszenkę, chce, by protesty zostały stłumione, a Łukaszenka został u władzy.

Tak. Dlatego w szykowanej nowej edycji aktu o Demokracji na Białorusi jest punkt o Rosji. Od początku protestów eksperci iSANS rejestrowali przypadki ingerencji Rosji w sprawy białoruskie. Przyjeżdżali doradcy z Kremla, dziennikarze z kremlowskiej telewizji.

Dla Rosji bardzo ważne jest, żeby dyktator Łukaszenka pozostał u władzy. W tej sytuacji dla nich jest niebezpieczny sam fakt, że dyktator może oddać władzę w wyniku protestów ulicy.

Kreml transponuje tę sytuację na sytuację w Rosji. Uważa, że to samo może zdarzyć się i w Rosji, widzi się w białoruskim zwierciadle. Kreml nie chce dopuścić, by ulica obaliła władzę, nie toleruje żadnych rewolucji.

Po drugie Putin chce, by Białoruś była słaba, słaba ekonomicznie. To miałoby gwarantować Kremlowi wpływ na władze na Białorusi, podporządkowanie sobie tego państwa interesom Kremla w długotrwałej perspektywie. Chodzi o wyniszczenie świadomości narodu białoruskiego. Kreml robił to już od wielu lat.

Wiele osób teraz wyjeżdża z Białorusi. Chcą bowiem żyć w państwie prawdziwie białoruskim, nie jest dla nich akceptowalne to, co się dzieje. Chcą wolnych wyborów, wolnych mediów. Wolne państwo samo by decydowało o swoim kursie. Kreml o tym dobrze wie.

I dlatego jest przeciw demonstracjom.

Protest od początku nie miał charakteru geopolitycznego. Naród wyszedł na ulicę, bo nie uznaje Aleksandra Łukaszenki i sfałszowanych wyborów. Jednak wsparcie Putina dla Łukaszenki pokazuje, że Kreml jest przeciwko demokracji, chodzi mu o utrzymanie władzy na terenie, który według Kremla powinien być podporządkowany imperium jako teren byłego ZSRR.

Kreml myśli o tej sytuacji w kategoriach geopolitycznego wpływu i walki z Zachodem.

 Jak będzie się rozwijać sytuacja?

Trudno przewidzieć. To, co robi Łukaszenka, jest nie do zaakceptowania. UE objęła sankcjami Łukaszenkę, nie tylko jego urzędników – choć się wahała. I trudno prognozować, że Zachód zdecyduje się na zniesienie sankcji – już nie będzie wierzył, że Aleksander Łukaszenka jest zdolny do tranzytu władzy. Koniec tego reżimu jest już przesądzony. 

Nie ma żadnej nadziei na to, że Aleksander Łukaszenka jest zdolny do przekazania władzy. Wszyscy są już tego świadomi.

 

Rozmawiała Agnieszka Marcela Kamińska, PolskieRadio24.pl