Logo Polskiego Radia
POSŁUCHAJ
Polskie Radio
Agnieszka Kamińska 30.05.2021

B. więzień polityczny: porwanie samolotu zmieniło sytuację reżimu, Białoruś nigdy nie była tematem szczytu Rosja-USA

- Tylko ostre sankcje przeciwko reżimowi Aleksandra Łukaszenki mogą zapobiec kolejnym przypadkom śmierci, torturom, doprowadzić do uwolnienia bezprawnie aresztowanych - powiedział portalowi PolskieRadio24.pl Źmicier Bandarenka, b. więzień polityczny, aktywista kampanii Europejska Białoruś. Zauważył przy tym, że uprowadzenie samolotu z blogerem Ramanem Pratasiewiczem zmieniło postrzeganie reżimu w Mińsku przez państwa zachodnie - nigdy do tej pory sprawa Białorusi nie była jednym z głównych tematów na szczycie z udziałem prezydenta USA.

forum-0478187564 (1).jpg
Rosyjska armia białoruska. Ekspert OSW: to już nie integracja, a inkorporacja, faktyczne dowództwo jest w Moskwie

B. więzień polityczny Źmicier Bandarenka ma nadzieję, że Zachód podejmie zdecydowane działania w reakcji na porwanie samolotu z dziennikarzem Ramanam Pratasiewiczem przez reżim w Mińsku. Działacz ocenił, że zachodnie państwa dostrzegły teraz wyraźnie, jak duże zagrożenie stwarza reżim Aleksandra Łukaszenki. Jak zauważył, nigdy dotąd kwestia Białorusi nie była jednym z głównych tematów szczytu przywódców Stanów Zjednoczonych i Rosji.

Więcej w rozmowie.

***

PolskieRadio24.pl: Takich wydarzeń nie było jeszcze w historii Białorusi. Władze Białorusi zdecydowały się na porwanie samolotu relacji Ateny-Wilno, po to by na lotnisku w Mińsku aresztować młodego dziennikarza i blogera, redaktora słynnego kanału NEXTA, Ramana Pratasiewicza. W kolonii karnej w Szkłowie niespodziewanie zmarł Witald Aszurka, działacz opozycji - jego ciało oddano rodzinie z zabandażowaną głową, a informowano wcześniej, że przyczyną zgonu było zatrzymanie akcji serca. Represje coraz bardziej się zaostrzają: mają miejsce kolejne procesy opozycji - zapadły wyroki wobec kolejnych działaczy opozycji, od 4 do 7 lat więzienia.

Zacznijmy od uprowadzenia samolotu. Czy zdziwiło to pana, że władze w Mińsku zdecydowały się zachować jak terroryści, zmusić samolot do zmiany kursu i lądowania w Mińsku po to, żeby aresztować blogera?

Źmicier Bandarenka, działacz Europejskiej Białorusi, b. więzień polityczny: Jest kilka wersji wyjaśnienia tego, co się zdarzyło. Jedna z nich głosi, że śmierć Witolda Aszurka i uprowadzenie samolotu mogą być ze sobą związane, dlatego że władze Białorusi pamiętają jak ostro białoruskie społeczeństwo zareagowało na śmierć aktywisty Ramana Bandarenki w listopadzie ubiegłego roku. Wywołało to wówczas kolejną falę protestów na Białorusi. Jej pacyfikacja wymagała wielu wysiłków. Możliwe, że próbowano przykryć tę sprawę, próbując odciągnąć od niej uwagę opinii publicznej.

Śmierć Witalda Aszurka budzi wiele wątpliwości.

Komitet Śledczy pokazał wideo z celi izolatora śledczego, w którym przebywał - widzimy że więzień pada twarzą ku ziemi. Jednak ten człowiek mógł być bity wcześniej. Tak czy inaczej ta śmierć miała miejsce w areszcie śledczym. Zatem władze mają z tym związek.

To prawda.

Druga hipoteza, jeśli chodzi o okoliczności porwania samolotu, dotyczy tarć w strukturach siłowych, podobnie jak było kiedyś w latach 30 w ZSRR. W KGB, w MSW Białorusi zbliżają się zmiany. Teraz szybkie kariery robią b. funkcjonariusze GUBOPIK-u (GUBOZIK-u). Wiadomo, że część osób z GUBOPIK-a (GUBAZIK-a) przeszło do KGB, a zwolnieni stamtąd zostali inni funkcjonariusze, m.in. za to, że w ogóle dopuszczono do protestów na Białorusi i do białoruskiej rewolucji. B. funkcjonariusze GUBOPIK-u (GUBAZIK-a) są zatem teraz w KGB, jednak chcą działać "po milicyjnemu": szybko, bez długiego analizowania konsekwencji.

Możliwe, że pomysł porwania samolotu z blogerem został podsunięty Aleksandrowi Łukaszence, a ten go podchwycił, by pokazać, że oto władze z sukcesem polują na ekstremistów, terrorystów. I taka operacja została zorganizowana.

Jednak władze przeliczyły się z następstwami tej operacji. Sprawa ta wywołała bardzo silną reakcję Zachodu. Porwanie samolotu zagraża bowiem bezpieczeństwu obywateli i krajom Unii Europejskiej. Jak słusznie zauważyły niektóre europejskie media, europejscy politycy, porwanie samolotu można porównać do aktu wojny przeciwko UE.

Samolot leciał z jednego państwa UE i NATO do drugiego, z Grecji na Litwę. Na pokładzie lecieli obywatele państw UE i NATO. Reakcja państw zachodnich jest znacznie silniejsza niż kiedykolwiek wcześniej i spodziewam się, że odpowiedź na działania Mińska będzie także bardziej zdecydowana. Otoczenie Łukaszenki się przeliczyło.


Czytaj także:


Dlaczego właśnie Raman Protasiewicz był celem takiej operacji? Czy chodzi o informacje, których portal NEXTA dostarczał Białorusinom? Dlaczego zdecydowano się schwytać tę właśnie osobę?

Nie wykluczona jest także i trzecia wersja, że niektóre osoby w służbach zdecydowały się zastawić na Łukaszenkę pułapkę i dyktator w nią wpadł. Raman Pratasiewicz nie był osobą, która zagraża Łukaszence w tak wyjątkowym wymiarze, by go porywać. Oczywiście jego praca była ważna. Był współpracownikiem kanału NEXTA w komunikatorze Telegram, który czytają setki tysięcy Białorusinów. Współpracował ze Sciapanem Puciłą, Nextą, wiele uczynił dla tego portalu.

W wyniku jego porwania naruszono prawo międzynarodowe, prawo dotyczące ruchu lotniczego. Uprowadzono samolot po to, by aresztować dziennikarza.

Obecnie sytuacja jest taka, że Raman Pratasiewicz i jego przyjaciółka Sofia Sapiega, zostali sprowadzeni z pokładu samolotu zawróconego do Mińska i znajdują się w areszcie.

Czyytaj także:


Aszurak Witold 1200 free
Ujawnił, że więźniów politycznych znakują na żółto. Zginął w wojnie narodu Białorusi z imperializmem Kremla

Co myśli Pan o wideo z rzekomym "przyznaniem się do winy" Ramana Pratasiewicza? W Polsce wiele osób być może po raz pierwszy widzi coś takiego, ale na Białorusi ostatnio często zmusza się więźniów politycznych do przyznawania się przed kamerą do rzeczy, których tak naprawdę nie są winni.

Oczywiste jest, że w białoruskich więzieniach stosuje się tortury. Używa się także środków psychotropowych. Zastrasza się więźniów i ich bliskich. W tym przypadku i na Ramana, i na Sofię wywiera się presję, związaną z tym, że aresztowano bliską osobę.

W tym momencie przychodzi na myśl proces rzekomych sprawców zamachu w metrze w kwietniu 2011 roku. Oni również przyznali się do winy.

Jednak w tej sprawie było i pozostaje wiele wątpliwości, a młodych ludzi skazano na karę śmierci.

Nie trzeba być naiwnym. Władze postępują z więźniami politycznymi bardzo brutalnie.

Teraz działania władz stały się jeszcze bardziej brutalne. Można się zatem domyślać, co stoi za tymi telewizyjnymi nagraniami - tortury, szantaż, presja. To po prostu dowód presji i tortur.

Takich "przyznań się do winy" nie można traktować jako dowodu, informacji. Dla odmiany, procesy opozycjonistów, którzy chcieliby przekazać innym swoją wersję wydarzeń, mogliby wystąpić publicznie, są zazwyczaj tajne. Tak było na przykład w przypadku procesu siedmiu liderów opozycji, współprzewodniczącego Białoruskiej Chrześcijańskiej Demokracji Pawła Siewiaryńca i aktywistów Europejskiej Białorusi, Maksima Winiarskiego, Jauhiena Afnagiela, Dzmitryja Kazłoua, Pawła Juchniewicza, Andreja Wojnicza, Iryny Szczasnej.
Proces utajniono dlatego, że nie ma żadnych dowodów na winę aktywistów. Po drugie wiadomo, że doświadczeni opozycjoniści zabraliby głos na procesie. Widzieliśmy, że podczas ogłoszenia wyroku, jedynej części procesu, na którą wpuszczono dziennikarzy i bliskich, skandowali "wierzymy, możemy, zwyciężymy".

A skazano ich na długoletnie więzienie - od 4 do 7 lat kolonii karnej.

Na takim procesie ludzie mogliby opowiedzieć wszystkim, w jakich warunkach ich przetrzymywano, wystąpić publicznie z przesłaniem do Białorusinów, do świata. Dlatego takie procesy są utajniane.
Na wspomnianym procesie skazano osoby, które są liderami opozycji, nie szeregowych aktywistów. Obok Pawła Siewiaryńca, to aktywiści Europejskiej Białorusi, Jauhien Afnagiel, Maksim Winarski, Dzmitryj Kazłou, Andrej Wojnicz, Paweł Juchniewicz, Iryna Szczasnaja. W mojej ocenie to prawdziwi liderzy białoruskiej opozycji.

Niepokojąca jest sprawa śmierci opozycjonisty Witalda Aszurka w kolonii karnej w Szkłowie, o której wcześniej krótko wspomnieliśmy. Początkowo informowano, że nastąpiło zatrzymanie akcji serca, a kilka dni później wydano rodzinie ciało z głową zasłoniętą bandażami, tak że widoczne były tylko usta. Jeszcze więcej pytań rodzi się w związku z opublikowanym przez Komitet Śledczy wideo z celi pana Aszurka. Widać tam osobę, która pada na ziemię bez sił twarzą w dół. Co zrobiono takiej osobie, że doprowadzono ją do takiego stanu?
Nie ma szans, że dowiemy się, co się stało, nie ma szans na uczciwe śledztwo.

Bez wątpienia to było zabójstwo - czy fizycznie go katowano, czy do śmierci doprowadziły go warunki w więzieniu. Lekarze obserwujący to wideo oceniali, że upadek Aszurka nie wyglądał na skutek problemów z sercem.

Ciało wydano bliskim z owiniętą bandażami głową i powiedziano im, że podczas przechowania w kostnicy doszło przypadkowo do uszkodzeń głowy. To również nie wytrzymuje krytyki.

Śmierć opozycjonisty to niestety dzisiaj część politycznego życia w dzisiejszej Białorusi.

My, stara opozycja, wiemy, że tylko ostre sankcje mogą zapobiec tego rodzaju wydarzeniom w przyszłości. Tylko one mogą sprawić, że uwolnieni zostaną więźniowie polityczni i przestanie się stosować wobec nich tortury.

Jeśli nie będzie sankcji, takich przypadków będzie więcej. Zaledwie kilka dni temu 18-latek, sierota, zdecydował się na samobójstwo, zostawił list w tym informował, że doprowadziła go do tego presja ze strony Komitetu Śledczego.

Te zabójstwa powinny być także zbadane przez międzynarodowe trybunały. Nie mogą zostać bez kary.

Po 2010 roku tego rodzaju przypadki nie zostały zbadane. Wówczas jednak około 150 osób objęto sankcjami. I teraz znane są nazwiska osób, które dokonują tortur, fałszerstw, skazują bezzasadnie opozycję, ale takich sankcji nie ma. Co więcej w 2015 roku te sankcje nałożone w 2011 roku zdjęto. Część z osób nimi objętych przeniosła się na Zachód. Przestępstw popełnianych w 2010 i 2011 roku w ogóle nie sądzono, nie badano. My mówiliśmy wówczas, że taki brak odpowiedzialności ze strony UE przyniesie złe następstwa i doprowadzi do nowych śmierci, do nowych represji.

A Białorusini chcą wolności, chcą żyć godnie, jak w europejskim kraju.

Trzeba zauważyć także, że porwanie samolotu zmieniło wszystko. Zachód inaczej postrzega zagrożenie ze strony reżimu w Mińsku. Nigdy dotąd sytuacja na Białorusi nie była przedmiotem rozmów przywódców USA i Rosji. Losy Białorusinów zależą obecnie w dużej mierze od zdecydowanych działań Zachodu.


Rozmawiała Agnieszka Marcela Kamińska, PolskieRadio24.pl