Decyzja Ukrainy o zawieszeniu przygotowań do podpisania umowy stowarzyszeniowej z UE przypomina politykę Mińska z końca 2010 r. i może mieć wpływ także na Białoruś, zwiększając jej zależność od Rosji - oceniają białoruscy politycy opozycji oraz analitycy.
Władze Ukrainy odkładają podpisanie umowy z UE. Merkel upomina Putina za naciski, Kijów upomina się o pieniądze >>>
Białoruscy opozycyjni politycy uważają, że decyzja władz ukraińskich jest niekorzystna dla Białorusi i całego regionu. - Dla Białorusi i całego regionu jest to niewątpliwie bardzo negatywna decyzja. Oznacza utratę szańca dającego nadzieję na szybkie zmiany, na przeobrażenia polityczne, gospodarcze i społeczne, przede wszystkim dla Ukrainy - ocenił lider Białoruskiej Chrześcijańskiej Demokracji Wital Rymaszeuski, dodając, że doszło do "zwycięstwa dyktatury nad demokracją". Jak mówi, decyzja Kijowa jest ”kolejnym zwycięstwem Moskwy i rosyjskiej autokracji nad polityką demokratycznych państw i Unii Europejskiej”.
Także szef Partii BNF Alaksiej Janukiewicz uważa, że krok Ukrainy będzie mieć poważne negatywne konsekwencje dla Białorusi, gdyż nasili imperiale ambicje Kremla i spowoduje wzrost wysiłków na rzecz integracji w ramach Unii Celnej Białorusi, Rosji i Kazachstanu oraz Eurazjatyckiej Unii Gospodarczej, która ma powstać w przyszłym roku. - Sądzę, że będzie to oznaczać perspektywę odbudowy muru berlińskiego w granicach byłego Związku Radzieckiego. Gdy to się stanie, Białoruś podobnie jak Ukraina będzie oddzielona od swoich europejskich sąsiadów i stanie się jeszcze bardziej zależna od Kremla - powiedział Janukiewicz Radiu Swaboda. Według niego stworzy to zagrożenie utraty suwerenności państwowej zarówno Białorusi, jak i Ukrainy.
Analityk niezależnego think tanku Białoruski Instytut Badań Strategicznych (BISS) Dzianis Mieljancou dodaje, że spadnie teraz znaczenie Białorusi dla Rosji i "należy oczekiwać nasilenia się konkurencji między Białorusią i Ukrainą o rosyjskie preferencje".
Szef Zjednoczonej Partii Obywatelskiej Anatol Labiedźka uważa, że decyzja ukraińskiego kierownictwa może mu pomóc utrzymać władzę na następną kadencję, ale z punktu widzenia strategicznego interesu kraju i całej przestrzeni postsowieckiej jest to "wielka pomyłka". Ocenia on jednak, że jest jeszcze za wcześnie, by stawiać kropkę nad "i". - Spodziewamy się napięcia wewnątrz Ukrainy, dojdzie do polaryzacji nastrojów - proeuropejskich i prorosyjskich. Wszystko przenosi się na następny rok na prezydencka kampanię. Tam się rozstrzygnie los Ukrainy - powiedział.
- Nasuwa się paralela z białoruską sytuacją pod koniec 2010 r., kiedy Aleksander Łukaszenka przyjął w Mińsku szefów dyplomacji Niemiec i Polski, Guido Westerwellego oraz Radosława Sikorskiego, wykonując pewne gesty pod adresem Zachodu - ocenił z kolei w Radiu Swaboda niezależny analityk Waler Bułhakau. Jak podkreślił, Białoruś nie wykonała wówczas żadnego poważnego kroku w kierunku Unii, a dążyła jedynie do podpisania z rosyjskimi władzami porozumienia zapewniającego jej rosyjskie surowce na następne lata. Bułhakau uważa, że również Ukraina kierowała się obecnie koniunkturalnym zamiarem uzyskania jakichś korzyści. - Ukraińskie społeczeństwo, podobnie jak białoruskie, jest podzielone w kwestii europejskiego kierunku rozwoju. Żadnym masowych akcji popierających (integrację Ukrainy z UE) nie było widać. Można z tego wysnuć wniosek, że od początku do końca była to inicjatywa wąskiego kręgu ukraińskich elit – tak sytuację ocenia Bułhakau. - Teraz widać, że być może szantażowały one Rosję próbując uzyskać maksymalne korzyści - dodaje.
Politolog Aleksiej Karol powiedział rozgłośni "Radio Swaboda", że wstrzymanie procesu eurointegracji dla samej Ukrainy oznacza "mocniejsze przywiązanie do Rosji ”, zaś dla Białorusi jeszcze większe uzależnienie od Moskwy. - To doda entuzjazmu prezydentowi Władimirowi Putinowi. I Białorusi także w żadnym wypadku nie wypuści ze swoich objęć - podkreśla Aleksiej Karol.
Z kolei ekspert Jury Czuwasau twierdzi, że na Ukrainie obecnie nie wszystko zależy od prezydenta Wiktora Janukowycza. W jego ocenie wspierane przez Rosję grupy lobbystyczne znalazły - poprzez ukraiński rząd i parlament - możliwość podjęcia decyzji, które stanęły na przeszkodzie do podpisania umowy stowarzyszeniowej ze Wspólnotą.
Prasa o decyzji ukraińskiego rządu
Państwowe białoruskie gazety dosyć skąpo informowały w piątek o decyzji władz Ukrainy, odłożenia podpisania umowy stowarzyszeniowej z Unią Europejską. Natomiast w opozycyjnych pojawiły się opinie, że Ukraina podąża teraz "kursem Białorusi".
Największa państwowa gazeta ”Sowietskaja Biełorussija” chwaliła decyzję władz Ukriany pisząc, że rząd w Kijowie zrobił wybór nie proeuropejski i nie prorosyjski lecz ”proukraiński”.
Tymczasem niezależna gazeta internetowa ”Nawiny” napisała, że jeśli Kijów zdecyduje się prowadzić bardziej prorosyjską politykę to w efekcie Białoruś może na tym stracić. Będzie musiała z Ukrainą rywalizować o rosyjskie preferencje.
Niezależne białoruskie media komentując decyzję rządu Ukrainy o wstrzymaniu przygotowań do podpisania unijnej umowy stowarzyszeniowej twierdzą, że naciski Moskwy przyniosły efekt.
PAP/IAR/agkm
Informacje o Białorusi: Raport Białoruś, serwis portalu PolskieRadio.pl
<<< Stefan Fuele: Unia Europejska nie porzuciła jeszcze nadziei na podpisanie umowy w Wilnie >>>
<<< Putin oskarża UE o szantażowanie Ukrainy masowymi protestami >>>