Raport Białoruś

14 dni głodówki Wiaczesława Siwczyka. Nie dopuszczają do niego adwokata, nie wiadomo, jaki jest jego stan. „Czy ma wsparcie zachodnich dyplomacji?”

Ostatnia aktualizacja: 17.05.2017 16:45
Działacz prodemokratyczny Wiaczesław Siwczyk został skazany na areszt 4 maja i już wtedy ogłosił protest głodowy. Nie wiadomo obecnie, w jakim jest stanie. Bliscy boją się, że mógł zostać pobity i dlatego nie może zobaczyć się z nim nawet adwokat. - Bardzo niepokoimy się o jego los, nie ma z nim kontaktu - powiedział portalowi PolskieRadio.pl syn opozycjonisty, Witaut Siwczyk. To nie jedyny przypadek w ostatnim, gdy złe traktowanie opozycjonistów na Białorusi wiąże się z bezpośrednim zagrożeniem dla ich życia. Represje wzmogły się w ostatnim czasie, wzrosła liczba aresztów.
Wiaczesław Siwczyk podczas akcji opozycji białoruskiej w Warszawie
Wiaczesław Siwczyk podczas akcji opozycji białoruskiej w WarszawieFoto: PolskieRadio.pl/Agnieszka Kamińska

Wiaczesław Siwczyk jest jednym z liderów Ruchu Solidarności Razem. Wielokrotnie był aresztowany za akcje prodemokratyczne, proeuropejskie, obchody rocznic związanych z historią Białorusi. Głoduje, bo protestuje przeciwko warunkom, w jakich są przetrzymywani osadzeni i przeciwko bardzo złemu traktowaniu więźniów politycznych. Nie tak dawno wyszedł z aresztu, w którym trafił po 25 marca i znów zamknięto go w celi.


Wiaczesław Siwczyk na demonstracji w Warszawie. Zdjęcie archiwalne Wiaczesław Siwczyk na demonstracji w Warszawie. Zdjęcie archiwalne

- Ojciec został aresztowany 3 maja za udział w zgromadzeniu, na które władze nie wydały zezwolenia. Chodzi o akcję uliczną 1 maja, gdy kilkuset Białorusinów wyszło na ulice Mińska, aby wyrazić swój sprzeciw wobec polityki władz - mówił portalowi PolskieRadio.pl Witaut Siwczyk, syn Wiaczesława Siwczyka.

Władze na Białorusi łamią prawa swoich obywateli nie wydając zgody na zgromadzenia – a zwłaszcza  te organizowane przez proeuropejskie i demokratyczne środowiska. Opozycjoniści chcą jednak wyrazić swój protest, chcą czcić rocznice które są ważne z punktu widzenia niezależnej Białorusi. W ten sposób chcą pokazać światu, że Białorusini nie zgadzają się na autorytarne rządy i rusyfikację państwa przez Aleksandra Łukaszenkę, a także że naród białoruski nie pozwala się zrusyfikować i przekształcić w ludzi sowieckich, co od ponad 20 lat próbuje zrealizować autorytarny władca Białorusi.

Nie wiadomo, co dzieje się z ojcem

Jak mówił zaniepokojony Wtaut Siwczyk, do opozycjonisty nie dopuszczają adwokata. Nie pozwalają również przekazać mu koniecznej w takim przypadku wody pitnej. – Ojciec mówił po wyjściu z aresztu, że trzeba dużo tej wody, bo w więzieniu jest ona bardzo złej jakości. Teraz, gdy głoduje, woda jest mu szczególnie potrzebna. Natomiast pozwalają mu przekazywać paczki zaledwie raz na trzy dni  i ustalany jest limit  5 litrów. To bardzo mało dla głodującego - powiedział portalowi PolskieRadio.pl.

- Ojciec zdecydował się na taki dramatyczny krok, bo warunki są bardzo złe. Ojciec wielokrotnie był w więzieniu, przetrzymywano go na 10-15 dni tak już nawet 15 czy 20 razy, jak kiedyś liczyliśmy. Nigdy jednak nie było tak złego stosunku względem więźniów politycznych podczas krótkotrwałych aresztów. Stosunek funkcjonariuszy jest do nich bardzo zly - wyjaśnił syn działacza.

Witaut Siwczyk przypomniał, że to nie jest pierwsza głodówka jego ojca. Po raz pierwszy opozycjonista zdecydował się na protest głodowy 21 lat temu, wtedy nazywano go pierwszym więźniem politycznym Łukaszenki.  Było to w 1996 roku. Teraz bardzo niepokoimy się o jego stan zdrowia, ponieważ wtedy, 21 lat temu, posłuszeństwa omówiły mu nerki. Było to po 18 dniach głodówki. Tutaj jego areszt będzie trwał 15 dni - i ojciec jest starszy o ponad 20 lat - mówił.


Wiaczesław Siwczyk, przewodniczący Ruchu Solidarności "Razem" Wiaczesław Siwczyk, działacz proeuropejskiego i prodemokratycznego Ruchu Solidarności "Razem"

Nasz rozmówca przypomniał, że podobna sytuacja dotyczy też innych osób skazanych na krótkotrwałe areszty z przyczyn politycznych, jak działacze Uładzimir Niaklajeu, Paweł Siewiaryniec. Też doświadczyli złego traktowania ze strony funkcjonariuszy. Nie wpuszczono do nich adwokatów w czasie, gdy byli w celi. Uładzimirowi Niaklajeuowi odmówiono, gdy prosił o wezwanie karetki w związku z chorobą ciśnieniową - przypomniał nasz rozmówca.

Z Wiaczesławem Siwczykiem wciąż nie ma kontaktu. Przebywa w więzieniu przy ulicy Akreścina w Mińsku.

W związku z tym, że do osadzonych więżniów polityczych nie są dopuszczani adwokaci, przewodniczący Centrum Obrony Praw Człowieka Wiasna Aleś Bialacki napisał list do Prokuratora Generalnego Białorusi. Również rodziny, w tym Wiaczesława Siwczyka, składały skargę do władz aresztu. Nie ma jednak żadnej reakcji.

Na informację o proteście głodowym Wiaczesława Siwyczka zareagował na portalu społecznościowym Twitter Paweł Kowal, zadał pytanie, czy ten człowiek ma wsparcie zachodnich dyplomacji.

To wsparcie jest zwłaszcza teraz niezbędnie potrzebne. Jak się wydaje, władze więzienia zdają się już nie zwracać uwagi na to, czy osadzonym politycznym może coś się stać, można się obawiać, że de facto wystawiają te osoby na niebezpieczeństwo utraty życia. Tak mogło się stać, gdy do 70-letniego Uładzimira Niaklajewa nie posłano karetki, gdy miał kryzys związany z chorobą ciśnieniową. O losie głodującego Wiaczesława Siwczyka w ogóle brak informacji.

W poniedziałek 15 maja po raz kolejny do Wiaczesława Siwczyka próbował dotrzeć adwokat. Jednak nie pozwolono na to i nadal nie wiadomo, co dzieje się z opozycjonistą.

Kolejne areszty

W ostatnim czasie do więzień trafiło wielu prodemokratycznych i proeuropejskich opozycjonistów. W sobotę po raz kolejny wzywany został do sądu Uładzimir Niakleju. Zaledwie parę dni temu wyszedł z aresztu po poprzednim wyroku  - wtedy nie dopuszczano do niego adwokata, w celi siedziały osoby bezdomne, które umieszczono tam bez leczenia na obecność wszy, co więcej 75-letni pisarz i poeta przeżył w celi utratę przytomności, związaną ze skokiem ciśnienia. Powinien zostać odwieziony do szpitala, jednak to się nie stało.

Uladzimir Niaklajeu miał przyjechać do Warszawy na koncert 14 maja, następnie miał jechać na Ukrainę na festiwal szewczenkowski.  Jednak dostał wezwanie do sądu na 17 maja, pod groźbą doprowadzenia go na proces w konwoju, gdyby się nie stawił lub chciał wyjechać za granicę.

17 maja Niaklajeu został skazany na wysoką grzywnę - 1150 rubli, to jest około 600 dolarów (50 wielkości bazowych)

***

Agnieszka Kamińska, portal PolskieRadio.pl


Ten artykuł nie ma jeszcze komentarzy, możesz być pierwszy!
aby dodać komentarz
brak
Czytaj także

Zianon Paźniak: sprawa Białego Legionu przypomina rozprawy z Białorusią z lat 30., z czasu Stalina

Ostatnia aktualizacja: 12.04.2017 23:59
Sprawa Białego Legionu może być związana z planowanymi na wrzesień ćwiczeniami Zapad Rosji i Białorusi – i przypomina w swym mechanizmie prowadzone przez Józefa Stalina w latach 30. pokazowe procesy, rzekomo tropiące wrogów narodu, a mające na celu wytrzebienie miejscowych elit - o tym mówił Zianon Paźniak, legendarny polityk białoruskiej opozycji, w komentarzu dla Radia Racja. Apelował o wsparcie opinii międzynarodowej dla niewinnych ludzi.
rozwiń zwiń