Uczestnicy marszu zwanego Czarnobylskim Szlakiem przeszli od placu naprzeciwko Akademii Nauk przy głównej ulicy miasta, prospekcie Niepodległości, do odległego o 2 km parku Przyjaźni Narodów.
Niesiono transparenty nawiązujące do budowanej pod Ostrowcem przy granicy z Litwą elektrowni atomowej, np. z napisem „Ostrowiec – to drugi Czarnobyl”. W tłumie powiewały historyczne biało-czerwono-białe flagi białoruskie, używane przez środowiska niezależne, herb Pogoni, a także flagi Ukrainy Unii Europejskiej.
Marsz współorganizowały, jak co roku, prodemokratyczne i proeuropejskie partie opozycyjne, m.in. Białoruski Front Ludowy, Ruch Solidarności "Razem", Białoruska Chrześcijańska Demokracja. Obecni byli działacze opozycyjni: Wital Rymaszeuski, Alaksiej Janukiewicz, Pawieł Siewiaryniec, Uładzimir Niaklajeu, Mikoła Statkiewicz, Wiaczesław Siwczyk. Honorową przewodniczącą komitetu organizacyjnego Czarnobylskiego Szlaku była w tym roku noblistka Swietłana Aleksijewicz. Patronowała mu zaocznie, gdyż nie mogła tego dnia być obecna w Mińsku.
Gesty solidarności
Na demonstrację przyniesiono też flagi Ukrainy. Zbierano pieniądze na budowę pomnika dla Białorusina, który zginął w Donbasie, walcząc o niezależność Ukrainy.
Wołano „Żywie Białoruś”, „Zwyciężymy”, „Niezależność” - to hasła, które pojawiają się zawsze na demonstracjach prowolnościowych.
Jedna z uczestniczek akcji trzymała plakat, przypominający o aresztowanym prawdopodobnie w Rosji białoruskim historyku polskiego pochodzenia, Edwardzie Palczysie (pseud. John Silver). 25-latek prowadził popularną stronę internetową, demaskującą imperialne działania Rosji na Białorusi.
Inna kobieta przypominała o Białorusinie Kirilu Siliwończyku, którego w Rosji skazano na dwa lata więzienia za podanie dalej wpisu na Facebooku.
Milicja nie dotrzymała porozumienia
Nie przeprowadzono zatem planowanego wiecu przy cerkwi pw. Ikony Matki Bożej, bo milicjanci wbrew wcześniejszym ustaleniom postawili liczne bramki do wykrywania metalu, by poddać uczestników akcji kontroli.
W pobliżu cerkwi złożono kwiaty i zapalono znicze.
Ludzie zaśpiewali jeden z nieoficjalnych hymnów Białorusi – „Mahutny Boże”.
Zebrani uczcili też chwilą milczenia pamięć ofiar. Nie było do wczorajszego wieczora żadnych informacji o zatrzymaniach. W poprzednich latach dochodziło do nich, bywały też zatrzymania prewencyjne aktywistów opozycyjnych przed Czarnobylskim Szlakiem. Część działaczy obawia się jednak grzywien.
Czarnobylskie problemy Białorusi
W latach 90. na marszach w rocznicę katastrofy reaktora czarnobylskiego bywały dziesiątki tysięcy ludzi Czarnobylski Szlak jest doroczną akcją organizowaną przez opozycję i środowiska niezależne w rocznicę katastrofy w Czarnobylu. W ostatnich latach marsze nie były zbyt liczne. Największe rozmiary osiągały w połowie lat 90., wtedy brało w nich udział nawet 30 tys. osób. Białoruś była państwem, które najbardziej ucierpiało na skutek wybuchu w Czarnobylu na Ukrainie 26 kwietnia 1986 roku. Napromieniowaniu uległo 23 proc. obszaru państwa, na którym mieszkało 1,8 mln osób. Z najbardziej skażonej strefy wysiedlono ponad 130 tysięcy ludzi.
Jeden z aktywistów opozycyjnych Ihar Lalkou zwrócił uwagę, że problemy czarnobylskie są dla Białorusi aktualne. "Tym bardziej w świetle budowy elektrowni atomowej na Białorusi trzeba o nich mówić" - podkreślił.
Niektórzy uczestnicy manifestacji dzielili się swoimi wrażeniami z pobytu w strefie czarnobylskiej, która po awarii elektrowni uległa napromieniowaniu. "Tam żyją moi bliscy i czuję ból z powodu tego, do czego doprowadził Czarnobyl" - mówił jeden z uczestników pochodu. Demonstranci zarzucali białoruskim władzom, że ukrywają prawdę o następstwach Czarnobyla dla zdrowia ludzi.
PAP/IAR/PolskieRadio.pl/Radio Svaboda //// agkm
Relacja telewizji Biełsat:
VIDEO
Wideorelacja z całego marszu, przygotowana przez Radio Svaboda:
VIDEO