Raport Białoruś

Anulowany Dzień Niepodległości, pomniki Stalina, święto rewolucji. Łukaszenka konserwuje bolszewickie fundamenty "homo sovieticus”

Ostatnia aktualizacja: 19.08.2017 18:55
Bolszewicy potrzebowali punktów zerowych, fundamentów, na których budowało się nową jakość, homo sovieticus. Te fundamenty betonuje się i sztucznie konserwuje do dziś u nas na Białorusi. Już tylko tutaj dniem wolnym od pracy jest Dzień Wielkiej Rewolucji Październikowej – mówił w rozmowie z portalem PolskieRadio.pl Wincuk Wiaczorka, filolog, działacz, polityk demokratyczny.
Kuropaty pod Mińskiem - miejsce pochówku dziesiątek tysięcy ofiar NKWD. Pamięć  o tym miejscu pielęgnują środowiska niezależne
Kuropaty pod Mińskiem - miejsce pochówku dziesiątek tysięcy ofiar NKWD. Pamięć o tym miejscu pielęgnują środowiska niezależneFoto: PAP/EPA/TATYANA ZENKOVICH

Na Białorusi do dziś pozostały święta radzieckie, nauczana jest radziecka wizja historii, są poradzieckie i neoradzieckie pomniki.

Działacz demokratyczny, polityk sił antykomunistycznych, działacz kulturalny, wykładowca i filolog, Wincuk Wiaczorka, zauważa w rozmowie z portalem PolskieRadio.pl, że Aleksander Łukaszenka po dojściu do władzy zaczął usuwać wszystkie ślady niesowieckiej historii Białorusi z kalendarza oficjalnego.

Wincuk Wiaczorka podkreśla, że władza na Białorusi milczy o represjach z czasów ZSRR, nie nazywając przy tym ich przyczyn, nie mówi się o ich gigantycznej skali. Co więcej – znów stawia pomniki najstraszliwszych postaci XX wieku, symboli komunizmu, na przykład Józefa Stalina, Feliksa Dzierżyńskiego. Setki tysięcy ofiar morderstw NKWD pozostają jednak bez upamiętnienia i jest to temat tabu w państwie łukaszenkowskim.

***

PolskieRadio.pl: Dzień Niepodległości Białorusi - obchodzony jest innego dnia przez władze oficjalne i przez środowiska niezależne.

Wincuk Wiaczorka, działacz, filolog, badacz języka i kultury białoruskiej: Mamy złożony problem kalendarza i dat, które należy uznawać za najbardziej znaczące dla powstania naszej niepodległej państwowości. Ci, którzy czują się spadkobiercami tradycji niepodległościowej i niesowieckiej, świętują, jako najbardziej adekwatny, Dzień Niepodległości 25 marca. W 1918 roku ogłoszono tego dnia niepodległy byt Białoruskiej Republiki Ludowej (lub Białoruskiej Republiki Demokratycznej, w Polsce spotyka się różne tłumaczenia). To państwo demokratyczne powstało w Mińsku, gdy siły bolszewickie opuściły miasto. Niemcy tam jeszcze nie dotarli i nasi poprzednicy zdołali stworzyć zalążki niepodległości. A więc kalendarz polityczny nowej niepodległej Białorusi zaczyna się w 1918 roku, tak jak w większości innych państw naszego regionu między Bałtykiem a Morzem Czarnym.

Również pod koniec imperium sowieckiego musieliśmy walczyć o niepodległość, nie spadła nam ona z nieba. Był ruch niepodległościowy: Białoruski Front Ludowy, którego byłem współzałożycielem, rozpędzane przez KGB wiece, pochody i strajki powszechne.

W 1990 roku, jeszcze za istnienia Białoruskiej Socjalistycznej Republiki Radzieckiej, odbyło się proklamowanie jej suwerenności. Słowo ”niepodległość” było wtedy jeszcze nie do przyjęcia przez nomenklaturę komunistyczną, która miała większość w ówczesnej Radzie Najwyższej. Jednak inaczej było ze słowem ”suwerenność”, ponieważ ono było w konstytucji sowieckiej dozwolone. Właśnie o suwerenności BSRR mówiła deklaracja uchwalona 27 lat temu. W tych samych tygodniach uchwalono suwerenność Ukraińskiej republiki i, o ironio, Rosji, w składzie ZSRR.

Dokument 1990 r. był niekonsekwentny, nie miał wagi konstytucyjnej, nie stwierdzał w sposób zdecydowany stanowienia własnego państwa. Niemniej jednak stworzył dla niego podstawy prawne.

Nie podobała nam się w tej deklaracji wzmianka o nowej "umowie związkowej" – to znaczy o dokumencie określającym nowy kształt Związku Radzieckiego. I dlatego frakcja Białoruskiego Frontu Ludowego nie głosowała za dokumentem w jego ostatecznym kształcie.

Dlaczego nomenklatura w Mińsku zgodziła się na formalne proklamowanie suwerenności? Miała obawy przed "pierestrojką", przed niezrozumiałymi dla niej sygnałami płynącymi z Moskwy (później stało się jasne że "pierestrojka" była próbą uratowania zarówno nomenklatury jak i imperium). Ale historia szła swoją drogą, i już rok później, 25 sierpnia 1991 roku, po upadku puczu w Moskwie, przy oklaskach tłumów na głównym mińskim placu, odbyło się ogłoszenie faktycznej niepodległości Białorusi – utworzenia Republiki Białoruś, to był koniec republiki radzieckiej.

Mamy tu zatem skomplikowaną historię. Przez pewien czas później ta data – 27 lipca – jako ważny etap drogi do suwerenności Białorusi, była świętem państwowym.

Święto niepodległości powinno być obchodzone 25 sierpnia 1991 roku – kiedy naprawdę zaczęto tworzyć już prawdziwy niepodległy byt – to znaczy własny budżet, ustawodawstwo, armię, itd. Odbywało się to w atmosferze sprzeciwu tej samej nomenklatury, która wciąż pozostawała u sterów władzy w większości urzędów państwowych (chociaż była przez pewien czas zdezorientowana). Święto państwowe 27 lipca było swoistym kompromisem.

Białoruś dostawała tego dnia gratulacje od różnych państw świata. Oficjalną nazwą święta był ”Dzień Niepodległości”, mimo że tego dnia uchwalono tylko "suwerenność" republiki sowieckiej.

Natomiast Aleksander Łukaszenka po dojściu do władzy zaczął wykorzeniać wszystkie ślady niesowieckiej, przedsowieckiej i posowieckiej historii Białorusi w kalendarzu oficjalnym, nawet takie z którymi pogodziła się "starsza" nomenklatura dla utrzymania swej władzy. W tym 27 lipca.

Ostatecznie Dzień Niepodległości Łukaszenka wyznaczył na 3 lipca. To rocznica wejścia wojsk sowieckich do stolicy Białorusi podczas II wojny światowej w 1944 roku i wypędzenia niemieckiego okupanta. Ten dzień za BSRR nazywano "Dniem wyzwolenia Mińska”. Teraz ogłoszono, że to "Dzień Niepodległości". Jest to dzień ważny, ale z jednej strony to było wyzwolenie od krwawego okupanta, z drugiej strony to nie była niepodległość, ale powrót innego reżimu, który zapisał się w naszej historii tragicznie i przyniósł niezliczoną liczbę ofiar.

Tak wypleniano pamięć o rocznicach, rzeczywiście związanych z białoruską niepodległością.

Chodzi tutaj o 25 marca 1918 roku, o datę 25 sierpnia 1991 roku. Za wszelką cenę forsowano inny kalendarz.

Trzeba dodać, że praktycznie wszystkie daty kalendarza sowieckiego na Białorusi zostały zachowane. Na przykład teraz łukaszenkowska Białoruś pozostaje jedynym państwem świata, w którym czerwonym kolorem jest zaznaczony 7 listopada, to jest rocznica przewrotu październikowego, leninowskiego w Rosji. Nawet w samej Rosji to nie jest już oficjalny dzień wolny od pracy.

Na Białorusi jest to i teraz dzień wolny od pracy?

Tak, jest to święto państwowe. Nazywa się "Dniem Rewolucji Październikowej”.

Na to już prawie nie  zwraca się uwagi, ale poradzieckie święta na Białorusi są nadal celebrowabe władze. Mamy na przykład taki "dzień obrońcy ojczyzny".

Tak, 23 lutego pozostaje świętem państwowym z taką nazwą. Data niby jest dniem powstania Armii Czerwonej, choć po pierwsze nie ma to nic wspólnego z historią narodu białoruskiego, a po drugie ani w tych dniach nie powstała ta armia, ani nie było wtedy jej zwycięstw. To była jedna z pierwszych manipulacji bolszewickich. Bolszewicy tworzyli "nowy" kalendarz, symbolikę, szerzej - "nową wersję" historii – tzn. pseudohistorii. Bo potrzebowali punktów zerowych, fundamentów, na których budowało się nowy gatunek człowieka, homo sovieticus. Te fundamenty nadal betonuje się i sztucznie konserwuje u nas. A święta państwowe są ważną częścią propagandy i polityki historycznej.

Na Białorusi mamy dużo pomników Lenina.  I o zgrozo, znowu pojawiają się znów u nas pomniki Stalina. Teraz są co najmniej trzy. Przez pewien czas ich nie było – a teraz znów je widzimy. Jest na przykład pomnik Stalina niedaleko Mińska, na rzekomej linii Stalina, która jest, na marginesie, historyczną, falsyfikacją. Niby miała to być linia obrony, zbudowana w latach 30. na rozkaz Józefa Stalina, ale tak naprawdę nie została nigdy dokończona, ani nie miały na niej miejsce jakieś zdarzenia II wojny światowej. Są pomniki Feliksa Dzierżyńskiego, ”żelazny Feliks” stoi sobie na przykład w samym centrum stolicy, przy głównym prospekcie, notabene alei Niepodległości, i świdruje wzrokiem przechodniów mijających budynek KGB.

Celem władz jest kształtowanie świadomości społeczeństwa, jak to było za czasów sowieckich. O zachowaniu homo sovieticus na tym skrawku ziemi chyba marzył Aleksander Łukaszenka na początku swojej kariery politycznej jako głowa państwa. Nie bardzo mu się to udało. Jednak rozpaczliwie trzyma się tej koncepcji.

Z Wincukiem Wiaczorką rozmawiała Agnieszka Kamińska, portal PolskieRadio.pl

***

Wincuk Wiaczorka, urodził się w 1961 roku w Brześciu na Białorusi. Aktywność polityczną zaczynał w antykomunistycznych i proniepodległościowych podziemnych organizacjach młodzieżowych w późnych latach 70-tych. W 1988 roku był wśród założycieli Białoruskiego Frontu Ludowego (Białoruskiego Frontu Demokratycznego, BNF). Był to szeroki ruch, którego celem było wywalczenie demokracji i niepodległości.

W latach 1999-2009 Wiaczorka był przewodniczącym i wiceprzewodniczącym Białoruskiego Frontu Ludowego (BNF). W 2007 roku wybrano go współprzewodniczącym Zjednoczonych Sił Demokratycznych Białorusi.

Od 1984 roku był zatrzymywany i więziony z przyczyn politycznych.

W sektorze społeczeństwa obywatelskiegow 1987 roku był współzałożycielem Białoruskiej Konfederacji Zgromadzeń, pierwszej ogólnonarodowej organizacji demokratycznej. W 1995 roku zakładał ”Supolnaść’ – Centrum Społeczeństwa Obywatelskiego. Koordynował też prace Stowarzyszenia Prodemokratycznych Organizacji Pozarządowych Białorusi, które grupowało ponad 500 organizacji.

Wiaczorka jest lingwistą i zajmuje się językiem białoruskim, jako częścią europejskiej przestrzeni językowo-kulturowej. Jest autorem kilku książek, jego eseje publikowane są na łamach białoruskich mediów niezależnych.

***

 

Informacje o Białorusi: Raport Białoruś, serwis portalu PolskieRadio.pl

Ten artykuł nie ma jeszcze komentarzy, możesz być pierwszy!
aby dodać komentarz
brak
Czytaj także

Były ambasador USA w Polsce: nigdy więcej nie będzie Jałty, nigdy więcej nie chcemy podzielonej Europy

Ostatnia aktualizacja: 24.07.2017 10:00
Po upadku ładu jałtańskiego w 1989 roku postanowiliśmy nie powtarzać popełnionych błędów, za to współpracować z Polską przy budowie wolnej i zjednoczonej Europy. Wszystkie rządy – prawicowe, liberalne, postkomunistyczne – były doskonałym partnerami – mówił w rozmowie z portalem PolskieRadio.pl były ambasador USA w Polsce Daniel Fried.
rozwiń zwiń
Czytaj także

”Białoruś ma taki problem z suwerennością, jak PRL. Opozycja nie chce manewrów Zapad”

Ostatnia aktualizacja: 27.07.2017 17:00
Rosja oddziałuje nie tylko przez sferę militarną, polityczną, ale też gospodarczą i przez struktury siłowe Białorusi. Bardzo dużo jest rosyjskiej agentury, wielu funkcjonariuszy było przygotowywanych w Rosji – mówi portalowi PolskieRadio.pl działacz opozycyjny Wiaczesław Siwczyk. Podkreśla, że opozycja i białoruski naród są przeciw wpływom Rosji, przeciw manewrom Zapad i chcą, by świat to dostrzegł.
rozwiń zwiń