Komisja Dumy ds. Wspólnoty Niepodległych Państw zarekomendowała w ostatnich dniach kandydaturę Michaiła Babicza na nowego ambasadora Rosji na Białorusi. Wielu ekspertów obawia się, że może to oznaczać zaostrzenie polityki względem Mińska.
Wład Kobets z Białoruskiego Domu w Warszawie zauważa w rozmowie z portalem PolskieRadio.pl, że w ostatnich dniach były rosyjski deputowany, zwolennik powrotu do realiów radzieckich, Siergiej Baburin, założył polityczny ruch o nazwie "Obywatelska Inicjatywa Sojusz” („Grażdanskaja Inicjatywa Sojuz”). Prorosyjska propaganda przybiera na sile, powstają prorosyjskie organizacje, a Aleksander Łukaszenka osłabił państwo przez ostatnie 20 lat tak, że gospodarczo zależy od Moskwy. Opozycjonista, który musiał po sfałszowanych wyborach 2010 roku zbiec z Białorusi i szukać schronienia za granicą, uważa, że Rosja może teraz przystąpić do bardziej radykalnej polityki względem Mińska. Świat nie może pozwolić, żeby europejskie straciło niepodległość – mówi portalowi PolskieRadio.pl Wład Kobets z Białoruskiego Domu w Warszawie.
Wład Kobets musiał emigrować z Białorusi po demonstracji przeciw fałszowaniu wyborów i serii aresztów w 2010 roku.
Zapraszamy do lektury wywiadu.
PolskieRadio.pl: Rosja chce zmienić ambasadora na Białorusi. Proponuje 49-letniego Michaiła Babicza, do tej pory przedstawiciela prezydenta w jednym z ośmiu okręgów federalnych Rosji, na Powołżu. Czy to budzi pana zaniepokojenie?
Wład Kobets, Białoruski Dom w Warszawie: To były oficer FSB, KGB, osoba z otoczenia prezydenta. Odrzucono kandydaturę tego człowieka na urząd ambasadora na Ukrainie, teraz posłano go na Białoruś. Piłka nożna się skończyła, zaczęła się nowa gra Putina. Putin wyznaczył Babiczowi specjalną misję. Myśli od lat o inkorporacji Białorusi.
Taki człowiek na placówce w Mińsku, a do tego inicjatywa rosyjskiego polityka Siergieja Baburina, stworzenie ruchu politycznego na Białorusi, to różne elementy tej samej, bardzo niepokojącej gry. Na Białorusi widzimy od lat prorosyjską działalność, aktywni są tzw. Kozacy. Nikt temu nie przeszkadza.
Moim zdaniem to wszystko elementy jednego planu Putina, którego celem jest inkorporacja Białorusi do Rosji. Nie wiem przy tym, jak można widzieć w Łukaszence, osłabiającego Białoruś od lat, gwaranta białoruskiej niepodległości.
Co można powiedzieć o owej inicjatywie rosyjskiego polityka Siergieja Baburina? To rosyjski polityk, który nie pogodził się z rozpadem ZSRR. Teraz na Białorusi zainicjował ruch polityczny "Obywatelska inicjatywa Sojusz” (”Grażdanskaja inicjatywa Sojuz”). To coś szczególnie niepokojącego? Nie jest to dziwactwo kogoś, kto działa sobie niezależnie od wszystkich,gdzieś na marginesie?
Służby Rosji działają krok po kroku, stopniowo. Kiedyś takie rzeczy mogły uchodzić za dziwactwa, za marginalne zjawiska. Przypomnijmy jednak, że propaganda rosyjska prowadzi swoje działania na Białorusi już od wielu lat.
W efekcie notowania Putina na Białorusi są obecnie wyższe niż Łukaszenki. Myślę zatem, że inicjatywa Baburina to jeden z wielu elementów planu Putina. Zobaczymy, kto przyłączy się do owego "Sojuszu”.
Wiadomo, że tę inicjatywę polityczną otwarcie wspiera cerkiew prawosławna. Tą na Białorusi kieruje człowiek z rosyjskim paszportem – która to okoliczność jest niezgodna z białoruskim prawem.
Czyli zaczyna się bardzo trudny czas?
Pamiętamy, że po olimpiadzie w Soczi zaczęła się wojna przeciw Ukrainie. Po mundialu zaczyna się zupełnie inna gra. A państwo, które teraz jest najbardziej zagrożone ze strony Rosji – to Białoruś.
Bo jest najbardziej osamotniona i najsłabsza.
I jest tak z powodu polityki Aleksandra Łukaszenki przez ostatnie 20 lat. Strasznie mylą się zatem ci, którzy sądzą, że może jest gwarantem niezależności. Tylko naród białoruski może być takim gwarantem. Jednak został pozbawiony możliwości głosu, wolności, możliwości wyboru kierownictwa.
Dla Białorusinów przybycie Babicza to będzie bardo niedobry znak. To nie jest dyplomata, to człowiek służb, a jego misja nie ma na celu umacniania niepodległości Białorusi.
Niedawno miał miejsce szczyt prezydentów USA i Rosji.
O Białorusi nie było na nim mowy.
Podczas konferencji nie wspomniano o Białorusi. Ale nie wiemy, co się działo podczas spotkania.
Putin o Białorusi stara się mówić jako o swoim terytorium. Tak samo postępuje w sprawie Ukrainy i Gruzji. Skoro mówi, że państwa te nie mogą wejść do NATO, to znaczy, że rości sobie prawo do decydowania w ich imieniu.
Ale, przepraszam, kim jest Putin, by sobie uzurpować takie prawo? Jeśli chodzi o gospodarkę, Rosja jest na poziomie Włoch. Dlaczego takie państwo dyktuje wszystkim państwo Zachodu co robić, co myśleć?
A szczyty z Kimem, z Putinem, to moim zdaniem zły sygnał dla Zachodu. Wcześniej mieliśmy czytelny podział na kraje, które walczyły o wolność i demokrację. Ci, którzy mordowali i więzili, byli izolowani. A dziś mogą liczyć na szczyty.
Sytuacja na Białorusi jest w tym kontekście niezwykle trudna. Czy nie jest tak, że część polityków na Zachodzie nie ma świadomości skali obecnego zagrożenia ze strony Rosji w regionie i nie rozumie powagi sytuacji?
Na Zachodzie brakuje czasu na zajmowanie się Białorusią. W UE są teraz inne problemy, m.in. w relacjach transatlantyckich, trwa Brexit. To jest czas dla takich ludzi jak Putin – może atakować, bo wie, że trudno będzie o odpowiednią reakcję Zachodu. Gdy na Białoruś do placówki dyplomatycznej ostatecznie przyjedzie pułkownik FSB, powstaje przecież pytanie, po co. Nie po to, by wspierać niepodległość i tożsamość białoruską, tylko po to, by zrobić wszystko, aby Białoruś nigdy nie odeszła od Rosji.
Białoruś po rozpadzie ZSRR miała swoją historyczną flagę, herb. W latach 90. już Kreml godził się z tym, że "Wielkie Księstwo Litewskie" się odrodziło, stanęło na nogi, wyzwoliło. Jednak przez ukierunkowaną pracę Aleksandra Łukaszenki i Rosji przez te wszystkie lata, niszczenie kultury, tożsamości – doprowadzono do tego Białoruś do takiego stanu, że zdaniem Rosji przyszedł czas, by zakończyć proces inkorporacji. Boję się, że to może Putinowi się udać, jeśli nie będzie zdecydowanej reakcji świata na to, co się dzieje.
Zobaczymy zatem, czy pułkownik FSB dostanie agrément na misję ambasadora w Mińsku, a jeśli tak, czy będzie reakcja świata. Przed nami bowiem zagrożenie niepodległości europejskiego państwa.
Białorusini ostrzegają przed tym zagrożeniem już od lat.
W czasie gdy z Białorusi wycofywano broń jądrową, to nie tylko Kijów, ale i Mińsk dostał gwarancje obrony niezależności i integralności terytorialnej w memorandum budapeszteńskim. Apelujemy do państw, które podpisały te gwarancje, by nasze państwo nie zniknęło z mapy świata.
Świat musi zareagować, bo jeśli plan Rosji się uda, to pytanie, kto będzie następny? W planach Rosji jest osłabianie Polski, państw bałtyckich, Unii Europejskiej i dalsze walki na Ukrainie.
Do tej pory wydawało się, że świat zmierzał do wspólnoty demokratycznych państw, a strefa wolności coraz bardziej się poszerzała. Po ataku na Gruzję, aneksji Krymu, poszerza się z kolei obszar przemocy, zagrożenia i agresji. Warto się nad tym zastanowić. Dokąd teraz zmierza świat?
Spotkanie Łukaszenki i Putina w Soczi zapewne będzie dotyczyć przyszłości Białorusi.
Spotkanie w Soczi, na które Putin zaprosił Łukaszenkę, nie będzie z pewnością przyjacielskie. To będzie rozmowa "pana z wasalem". Pamiętajmy, że Aleksander Łukaszenka mówił już, że niepodległość Białorusi jest zagrożona. To moim zdaniem bardzo znaczący sygnał.
Łukaszenka dostał zaproszenie nagle, choć niedawno obaj panowie widzieli się na mundialu. Mógł wtedy zostać zaproszony.
Skończył się futbol, po tego rodzaju świętach w Rosji zaczyna się inna gra. Teraz Moskwa zaczyna kampanię przeciwko białoruskiej niepodległości.
W normalnym państwie człowiek ze służb byłby odrzucony jako przedstawiciel dyplomatyczny – zobaczymy, jak będzie na Białorusi. To kolejny test na niepodległość dla Aleksandra Łukaszenki.
***
Z Władem Kobetsem z Białoruskiego Domu w Warszawie rozmawiała Agnieszka Marcela Kamińska, PolskieRadio.pl
WIĘCEJ WAŻNYCH INFORMACJI O BIAŁORUSI: RAPORT BIAŁORUŚ >>>