- Reżim Łukaszenki jest teraz bardzo słaby, działa w oczywisty sposób przeciwko interesowi narodowi Białorusi. Łukaszenka nie jest już nawet gwarantem swego własnego reżimu dla swojej administracji – mówi portalowi PolskieRadio24.pl Andrej Sannikau, dysydent, były wiceminister spraw zagranicznych były kandydat opozycji na prezydenta, lider ruchu Europejska Białoruś.
- Są obawy, że Aleksander Łukaszenka znowu coś sprzeda Putinowi. Pytanie co, i za jaką cenę? – dodał dysydent.
Powodem są kłopoty finansowe Białorusi, w które popadła ostatnio w związku z tzw. manewrem podatkowym Rosji.
Zapraszamy do przeczytania wywiadu.
***
PolskieRadio24.pl: Białoruskie władze mają problem. Z powodu manewru podatkowego, zmiany systemu oclenia i opodatkowania ropy, Mińsk czekają duże dziury w budżecie. Jak postrzega pan sytuację z manewrem podatków? Co z tego wszystkiego może wyniknąć? Jaka jest geneza tego rosyjskiego zabiegu i jakie obecnie widać scenariusze, jeśli chodzi o stronę białoruską?
Były wiceminister spraw zagranicznych Białorusi Andrej Sannikau, były kandydat opozycji na prezydenta, lider ruchu Europejska Białoruś: Manewr podatkowy to dowód problemów rosyjskiej gospodarki, braków w budżecie. To rosyjska decyzja. Przemysł ropy i gazu jest przestarzały, Rosja zależy od niego bardzo silnie. Manewr podatkowy ma zapewnić więcej pieniędzy na ten cel. Taka jest jego geneza.
Będzie to miało konsekwencje i dla Białorusi, która zależy od dostaw taniej rosyjskiej ropy, zarabia na jej przetwarzaniu. Sprzedaje przetworzoną ropę głównie na Zachód.
Bardzo duża część dochodów Białorusi pochodzi ze sprzedaży produktów z przetwórstwa ropy Zachodowi – Mińsk nie ma jak skompensować dochodów z tego eksportu.
Aleksander Łukaszenka nie wprowadził na Białorusi żadnych reform, uparcie wiązał Białoruś z rosyjską gospodarką. Mówił o wielowektorowości, ale de facto prowadził politykę kompletnej zależności od Rosji, politycznej, gospodarczej. Chodziło mu o wsparcie dla swojego reżimu.
Konsekwencje zapewne będą spore, bo Rosja łatwo nie przystanie na kompensatę. Będzie żądała ustępstw od Łukaszenki.
Powiedzmy, że Białoruś nie dostanie tych pieniędzy. Ocenia się, że straty Białorusi tylko w przyszłym roku w związku z manewrem podatkowym wyniosą pół miliarda dolarów. W ciągu następnych kilku lat - to ma być około 11 miliardów dolarów. Co zatem się stanie? Czy będzie krach białoruskiej gospodarki? Aleksander Łukaszenka mówi, że nie.
Przez lata nauczyliśmy się, że jest dokładnie na odwrót niż mówi. Gospodarka jest w złym stanie, a Aleksander Łukaszenka sam to czasem przyznaje. Oznacza to, że zapewne będzie starał się wykorzystać do rozwiązania tego problemu Rosję, niestety wystawiając na niebezpieczeństwo Białoruś i niezależność. Zwykle w takich sytuacjach ucieka się bowiem do sprzedaży kluczowych dla Białorusi przedsiębiorstw i demonstrowania lojalności wobec Kremla.
Reżim jest w trudnej sytuacji. Decyduje się sprawa niezależności Białorusi.
25 grudnia mają się odbyć rozmowy Aleksandra Łukaszenki i Władimira Putina o tej trudnej kwestii pieniędzy. Czego pana zdaniem można się spodziewać?
Jak zwykle, nie będziemy wiedzieć od razu, co się dzieje. Putin obecnie wszędzie przegrywa. Przekalkulował w wielu kwestiach dotyczących Ukrainy. Nie spodziewał się, że Ukraina będzie walczyć z nim tak efektywnie. Putin zatem będzie chciał zademonstrować, że wciąż ma jeszcze gdzieś sojuszników.
Zapewne będą targi, negocjacje. Są obawy, że Aleksander Łukaszenka znowu coś sprzeda Putinowi, że będą tajne porozumienia, o których się nie dowiemy.
Ciągle ma nieco przedsiębiorstw, którymi Rosja jest zainteresowana. To na przykład rafinerie – choćby ta w Nowopołocku. Łukaszenka próbował ją sprzedać kilka lat temu, ale żądał zbyt wysokiej ceny.
Niebezpieczne dla niezależności Białorusi jest to, że Rosja będzie żądać daleko posuniętej lojalności od Aleksandra Łukaszenki.
Aleksander Łukaszenka opiera się na represjach, resortach siłowych, nie ma bazy poparcia na Białorusi.
Nie jest postrzegany jako gwarant stworzonego przez siebie reżimu nawet przez swoich urzędników.
Czyli będzie rozwiązywał swoje problemy finansowe, sprzedając coś Moskwie?
Tak właśnie. Ale też nie jestem do końca pewny, czy jego spotkanie z Putinem 25 grudnia rzeczywiście będzie miało miejsce.
Jeśli się odbędzie, to zły znak – bo to sygnał, że Łukaszenka jest gotów coś poświęcić. A Putin z pewnością będzie czegoś od niego żądał.
Łukaszenka nie ufa ostatnio nawet swoim mediom. Wiele mówi o sytuacji także ostatni wywiad nowego rosyjskiego ambasadora na Białorusi dla agencji TASS – twierdzi on, że Białoruś nie wytrwa bez Rosji, że Mińsk musi przyjąć wszystkie warunki Moskwy, że inaczej będzie katastrofa Białorusi, a Łukaszenka będzie zagrożony.
Pokazuje rzekomy brak alternatywy.
To prawda.
Choć alternatywa zawsze jest - a dowodem są wybory Ukrainy. Sam Aleksander Łukaszenka w reakcji na słowa Dmitrija Miedwiediewa o różnych poziomach integracji z Rosją stwierdził, że nie będzie przyłączenia Białorusi do Rosji za ropę.
Dmitrij Miedwiediew mówił o integracji bo Rosjanie wszędzie przegrywają i muszą zademonstrować, że mają wsparcie gdziekolwiek, choćby u Łukaszenki.
W przypadku ostatniej rezolucji potępiającej Rosję ONZ Białoruś poparła Rosję. Jednak reżim Łukaszenki jest teraz bardzo słaby, działa w oczywisty sposób przeciwko interesowi narodowi Białorusi, państwu białoruskiemu. Moskwa może zmusić go do większych ustępstw.
Gdy Moskwa jest na świecie znana jako agresor, naruszyciel międzynarodowego porządku, to wszelkie układy z takim państwem to dyskredytacja. To wstyd, że mamy takiego przywódcę. Aleksander Łukaszenka powinien odejść.
Ludzie uważają, że Aleksander Łukaszenka powinien odejść, co było widać podczas protestów w 2017 roku.
Czy realny jest scenariusz integracji Białorusi, czy zacieśnienia więzi integracyjnych?
Zagrożenie takie ostro się rysuje.
Jest taki scenariusz, ale nie będzie on mógł być wcielony w życie, bo obaj dyktatorzy, w Rosji i na Białorusi, nie mają legitymizacji, ani w swoich krajach, ani na arenie międzynarodowej.
Czy taki scenariusz jest omawiany ostatnio przez Kreml z Łukaszenką?
Tak myślę. To jedno z narzędzi polityki rosyjskiej. Oni zawsze rozmawiają, proponują, sprawdzają, jak daleko można się posunąć. Łukaszenka będzie chciał przede wszystkim ocalić własną skórę.
Sądzę, że scenariusz krymski wobec Białorusi jest obecnie omawiany śmielej niż wcześniej. Jednak taki rozwój wydarzeń wzbudziłby opór Białorusinów – choć nie Łukaszenki.
Rozmawiała Agnieszka Marcela Kamińska, PolskieRadio24.pl
INFORMACJE O BIAŁORUSI: RAPORT BIAŁORUŚ >>>