Raport Białoruś

B. kandydat na prezydenta Białorusi: po lekcji Krymu Zachód musi stawić Rosji opór, bo po Białorusi może być Polska

Ostatnia aktualizacja: 17.09.2020 06:00
Aleksander Łukaszenka upadnie, gdy tylko zabraknie pieniędzy dla tych, którzy bronią jego władzy z pomocą pałek – mówi portalowi PolskieRadio24.pl Wital Rymaszeuski, członek Rady Koordynacyjnej. Wyraził nadzieję, że Zachód po wydarzeniach w Gruzji, na Ukrainie, dojrzał do zdecydowanej reakcji na działania Rosji, ostrych sankcji, w przypadku, gdyby ta nastawała na niezależność Białorusi. Tylko ostra reakcja może zapobiec zagrożeniu dla Białorusi, potem Polski, innych krajów Europy – mówi.
Marsz Bohaterów na Białorusi w niedzielę 13 września
Marsz Bohaterów na Białorusi w niedzielę 13 wrześniaFoto: PAP/EPA/STR

wojsko białoruś stock 1200.jpg
Działacz: Białorusini pokazali, że chcą wolności, to wybór wartości Zachodu - wolność nie koreluje z Kremlem

- Kredyt Rosji przedłuży władzę Łukaszenki od kilku miesięcy do pół roku – uważa Witalij Rymaszeuski, współprzewodniczący Białoruskiej Chrześcijańskiej Demokracji, członek Rady Koordynacyjnej, kandydat na prezydenta Białorusi w 2010 r. Jak zaznacza, Aleksander Łukaszenka obecnie zyskał środki na utrzymywanie struktur siłowych, które rozpędzają demonstracje, stosują represje wobec społeczeństwa. Władimir Putin podczas spotkania z Łukaszenką w Soczi 14 września obiecał mu kredyt w wysokości 1,5 mld dol., z tej kwoty pewna część ma być jednak przekonana na refinansowanie poprzednich długów Mińska wobec Moskwy.

Witalij Rymaszeuski jest przekonany, że Białorusini odniosą zwycięstwo – jak zauważył, zmieniła się mentalność całego społeczeństwa. Wzięło ono sprawy we własne ręce. Ważne jest także, jak mówi, istnienie ponadnarodowej organizacji, reprezentującegj Białorusinów. – Rada Koordynacyjna gromadzi cały przekrój społeczny, jest reprezentantem całego narodu – mówi.

"Czy Zachód nauczył się reagować na agresywne zamiary Rosji?"

Działacz wyraził nadzieję, że Europa dojrzała do ostrej reakcji na potencjalne agresywne działania Rosji, po tym, co stało się w Gruzji, na Ukrainie.  To bowiem ostatni dzwonek. - W przypadku agresji wobec Białorusi konsekwencje będą dramatyczne dla państw UE – Polski, Litwy – mówi Wital Rymaszeuski.

- Od UE i USA oczekiwalibyśmy jasnych sygnałów, że jeśli Kreml będzie wspierał reżim autorytarny, bądź nastawał nie niezależność Białorusi, na przykład zmuszając Łukaszenkę do podpisania jakichś porozumień, jeśli mowa będzie o wprowadzeniu wojsk czy policji, to sankcje będą wymierzone także w Rosję.  Nie wiem, na ile Europa jest na to gotowa. Jednak my w Europie Wschodniej mamy wrażenie, że po przypadkach z Abchazją, Osetią, po Donbasie, Krymie – musimy być gotowi, by stawiać opór. Białoruś jest przy granicy innych europejskich państw. Następna po Białorusi będzie Polska, będą państwa bałtyckie.  Jeśli na Białorusi wydarzy się to, co miało miejsce w Donbasie czy na Krymie, to niesie bezpośrednie zagrożenie dla obywateli UE: obywateli Polski, obywateli Litwy, potem całej UE. Mam nadzieję, że UE wyciągnie wnioski z przeszłości, iż słaba reakcja na agresywne działania Rosji, morderstwa, wywoływanie wojen, nie powinna mieć już miejsca – zaznacza Wital Rymaszeuski.

”Dziś dzień na Białorusi trzeba liczyć jak miesiące, reakcje UE muszą być szybsze”

Działacz demokratyczny podkreśla, że ważne jest wsparcie Polski,  która proponuje m.in. projekt planu Marshalla dla Białorusi, ważne jest wsparcie UE, USA , innych krajów zachodnich. Podkreślił jednak, że trzeba reagować szybko.

- Bardzo ważne jest dla nas stanowisko Unii Europejskiej. Bardzo je cenimy. UE nie uznaje wyborów, nie uznaje wygranej Aleksandra Łukaszenki. Cenimy  też uwagę, jaką UE przykłada do praw człowieka. Ważna jest jednak szybkość reakcji –bo w ostatnim czasie każdy dzień na Białorusi można uważać za odpowiednik miesiąca w normalnym czasie – zaznacza nasz rozmówca. Dodaje, że wciąż brakuje m.in. widocznych mechanizmów pomocy dla osób zwalnianych z pracy.

Wital Rymaszeuski zauważa, że równie ważne jak wsparcie zachodnich krajów jest wsparcie poszczególnych ludzi dla Białorusinów, uwaga społeczeństw europejskich. Chodzi o to, by interesować się sytuacją na Białorusi, wyrażać dla niej wsparcie, można przelać nawet symboliczną kwotę na rzecz represjonowanych.

Zachęcamy do przeczytania całej rozmowy!

Wital Rymaszeuski podczas posiedzenia komisji spraw zagranicznych Sejmu RP,  na które zaproszono przedstawicieli białoruskiej opozycji, w 2018 roku. PAP/Tomasz Gzell Wital Rymaszeuski podczas posiedzenia komisji spraw zagranicznych Sejmu RP, na które zaproszono przedstawicieli białoruskiej opozycji, w 2018 roku. PAP/Tomasz Gzell

***

PolskieRadio24.pl: Na Białorusi już ponad miesiąc trwają protesty – demonstrujący konsekwentnie żądają wolnych wyborów, zaprzestania przemocy. To co się dzieje zaskoczyło pana? Wydaje się, że zaskakuje nas każdy dzień. Jak pan patrzy na te wydarzenia, jako były kandydat na prezydenta

Witalij Rymaszeuski, współprzewodniczący Białoruskiej Chrześcijańskiej Demokracji, członek Rady Koordynacyjnej, kandydat na prezydenta Białorusi w 2010 r.: To co dzieje się teraz na Białorusi jest zaskoczeniem dla wszystkich – i dla tych, którzy byli w opozycji, i dla mediów, i dla całego świata. Zrozumiałe było, że nastroje niezadowolenia wzmacniają się, jest coraz więcej nastrojów protestu. Ale jakiej skali jest to zjawisko - tego nikt wcześniej nie mógł przewidzieć. Aleksander Łukaszenka zniszczył bowiem na Białorusi nauki socjologiczne – nikt nie miał możliwości prowadzenia wiarygodnych badań społecznych.  Nie pozwalał też na jakąkolwiek alternatywną, opozycyjną działalność.  W tym zakresie reżim dokręcał śrubę bardzo silnie, szczególnie przez ostatnie lata.  Co do zasady jednak, ta konstrukcja, podtrzymywana przez reżim, musiała zostać rozsadzona i tak też się stało.  Wszyscy wiedzieli, że będą protesty, wszyscy ich oczekiwali, jednak ich skali nikt nie mógł odgadnąć.  

Patrzy pan na to, co się dzieje, jak na rewolucję?

Najważniejszy obecnie nie jest sam zasięg protestów, ich olbrzymia skala. Najważniejsze jest to, że Białorusini zupełnie się zmienili. To przede wszystkim mentalna rewolucja, rewolucja w psychice.

Jeśli porównać sytuację z tym, co działo się 10 lat temu, gdy byłem kandydatem na prezydenta, to wówczas ludzie, podchodząc do wszystkich kandydatów opozycyjnych, pytali ich: ”Kiedy odsuniecie od władzy Łukaszenkę”.  Mówiliśmy im, że to nie do końca właściwe podejście, bo dopóki Białorusini nie zaczną myśleć o sytuacji w kraju jako o ich sprawie, o wspólnej sprawie – dopóty władzy nie uda się zmienić.

I teraz po 10 latach zdarzył się cud – tak bym powiedział. Ludzie zaczęli nagle myśleć w zupełnie inny sposób. Już nie oczekują, że ktoś spośród kandydatów na prezydenta, liderów opozycji dokona zmiany władzy. Wzięli odpowiedzialność na siebie. To prawdziwy cud, tak można powiedzieć.

W chrześcijaństwie używa się greckiego pojęcia metanoja (gr. przemiana umysłowa). To oznacza przemianę umysłu, gdy ludzie nagle zaczynają żyć na inny sposób, po nowemu, myśleć po nowemu, to nowa jakość życia, na zupełnie innym poziomie. To właśnie obserwujemy na Białorusi.

Mogę powiedzieć, że to właśnie obserwuję. Jestem szczęśliwy. To oznacza bowiem, że Białorusini są teraz innym narodem. I ten naród, zupełnie teraz inny, w nieunikniony sposób będzie wymagał innego państwa.

Ludzie na Białorusi nie będą żyć tak, jak wcześniej. I w rzeczywistości, to główny warunek, fundament przejścia od autorytaryzmu do demokracji. Chodzi o to, że ludzie biorą odpowiedzialność na siebie. Bo demokracja nie działa dobrze wtedy, gdy ludzie po prostu głosują w wyborach  - to nie wystarczy. Wielu autokratów na świecie doszło do władzy drogą wolnych wyborów, i rządzili dalej, bo ludzie potem nie chcieli bronić swoich wyborów, tego, za czym tak naprawdę głosowali i nie chcieli wpływać na to, co się dzieje w państwie, wokół nich, tego, co przecież dotyczy ich życia.

Białorusini chcą mieć wpływ i będą wpływać na sytuację. Teraz gdy władze starają się niszczyć liderów Rady Koordynacyjnej, opozycję, potencjalnych kandydatów na prezydenta, to nie zatrzymuje protestu. Dzieje się tak dlatego, że dziś Białorusini czują, iż to oni są ważni.

Białorusini wiedzą, że to oni mają siłę sprawczą.

Ludzie wiedzą, że walczą o swoje sprawy, a nie o sprawy polityków, nie o sprawy opozycji. To najważniejsza kwestia.

Oczywiście skala protestów jest również ważna. Pamiętajmy: kiedy ludzi torturowano, bito, niektórych zabijano – mieszkańcy Białorusi wychodzili na ulice znów i znów. I to właśnie męstwo Białorusinów, odwaga – sprawiło, że Łukaszenka nie mógł zdławić tych protestów. Do stłumienia demonstracji próbowano użyć broni, pracownicy organów siłowych otrzymują ogromne zapłaty za bicie ludzie – ale mimo tego ludzie wychodzą na demonstracje.

Ważne jest także, iż trwają proces ma charakter pokojowy. Rada Koordynacyjna wspiera ten pokojowy przekaz protestu. Nie odpowiadamy złem na zło, przemocą na przemoc. Jak chrześcijański demokrata uważam, że to jedyna właściwa droga do zwycięstwa.

Myślę, że to bardzo ważne elementy tego, co się dzieje. A dzieje się bardzo wiele, to nie tylko wielotysięczne demonstracje. Ludzie wywieszają biało-czerwono-białe flagi, gromadzą się na swoich osiedlach, w Mińsku, w różnych miastach, żeby podtrzymać protest. Protestują pracownicy zakładów. Protesty trwają długo, podziw budzi kreatywność i moralna postawa Białorusinów, ich konsekwencja i mądrość, której często dają wyraz. Dzieje się coś niezwykłego, nawet w wymiarze świata. Jakie widzi pan teraz scenariusze przyszłości? Jest pan też członkiem Rady Koordynacyjnej, zainicjowanej przez Swiatłanę Cichanouską.

Tak, jestem członkiem Rady Koordynacyjnej. Można dodać, że w skład prezydium wchodzi Wolha Kawalkawa, także współprzewodnicząca Białoruskiej Chrześcijańskiej Demokracji, a nasze ugrupowanie bardzo mocno wspiera działania Rady, jej działalność jest bardzo ważna dla naszego państwa. Powstanie Rady jest bardzo ważne. Bo w końcu pojawił się organ, który może reprezentować interesy wszystkich Białorusinów.

Radę stworzono z inicjatywy Swiatłany Cichanouskiej, by wszyscy mogli ze sobą współpracować, pracować razem. Bardzo ważne jest, że owa Rada Koordynacyjna gromadzi członków różnych warstw społecznych – biznesmenów, robotników, polityków opozycji.  To unikalne dla Białorusi. Takiego fenomenu nigdy wcześniej nie było.

Protesty także są ogólnonarodowe, nie jest tak, że szczególnie silnie protestuje jedna z grup społecznych. Dziś wszyscy się zjednoczyli: małe, średnie, wielkie biznesy, robotnicy, gospodynie domowe. Wszyscy mówią, że potrzebujemy odnowionego kraju – to także nowa dla Białorusi rzecz.

Jak pan widzi przyszłość protestów? Czy wierzy pan, że Białoruś może już niedługo zwyciężyć? Jakie warunki są tutaj ważne? Wiemy, że wśród istotnych przeszkód na drodze do wolności i niezależności stoi polityka Kremla. Wiadomo, że Kreml patrzy na to, co się dzieje na Białorusi z dużym strachem. Wiemy, jak Kreml zachował się w przypadku Ukrainy.

Kolejną kwestią są bardzo duże represje. Tutaj ważna jest reakcja Zachodu, podobnie jak i w zakresie wsparcia gospodarczego dla Białorusi. Tutaj mowa jest o planie Marshalla – polski premier mówi o tym, że przedstawi taki projekt liderom Unii Europejskiej. Mowa jest także o potrzebie sankcji, przede wszystkim dla odpowiadających za fałszerstwa i represje.

Zacznijmy od roli Rosji. Wszelkie układy Kremla z Łukaszenką będą nielegalne, bo nikt nie uznaje go jako prezydenta. Nie ma legitymacji demokratycznej. Kreml wspiera teraz Łukaszenkę finansowo, a to istotne w tym względzie, że pozwala mu na kontynuację wypłat pensji tym, którzy biją ludzi na ulicach kraju i pozwala mu zachować lojalność kręgów z organów siłowych. Sytuacja gospodarcza Białorusi jest bowiem bardzo zła.

Kredyt uzyskany od Rosji w żaden sposób nie weprze białoruskiej gospodarki. Pieniądze, które uzyskał z Kremla, pozwolą Łukaszence jeszcze przez kilka miesięcy wypłacać pensje urzędnikom, funkcjonariuszom organów siłowych.

Kreml jednak wie, że na Białorusi jest inna sytuacja niż na Ukrainie – nie ma podziału na wschodnią i zachodnią część kraju. Nikt nie czeka na kremlowską okupację. Co więcej, demonstrujący rozumieją, że sprzedawanie państwa Kremlowi przez Łukaszenkę uderza i w niezależność i w przyszłość demokracji na Białorusi.

Wydaje się, że zmiana władzy nie nastąpi w bardzo bliskim czasie. Łukaszenka bowiem nie chce rozmów, nie chce oddać władzy. Mówi o tym, że chce wprowadzić zmiany w konstytucji. To jednak tylko słowa. Działania rzeczywiste są inne: nasilenie represji, trwają areszty, są próby zastraszania. Nie ma żadnych oznak, że władza zamierza poddać się transformacji. Słowa Łukaszenki o referendum są bez pokrycia. Tak odbierają je Białorusini.

Wiedzą, że w intencji Łukaszenki to gra na czas i próba zamydlenia oczu.

Myślę, że władza Łukaszenki upadnie, gdy kryzys ekonomiczny dotknie i tych ludzi, którzy dziś bronią jego władzy z pomocą pałek. To stanie się za jakiś czas – kredyt Kremla wydłużył go o kilka miesięcy, może o pół roku.

Protesty jednak będą kontynuowane, będą przybierać nowe formy.

Bardzo ważne jest dla nas stanowisko Unii Europejskiej. Bardzo je cenimy. UE nie uznaje wyborów, nie uznaje wygranej Aleksandra Łukaszenki. Cenimy  też uwagę, jaką UE przykłada do praw człowieka.

Ważna jest jednak szybkość reakcji – bo w ostatnim czasie każdy dzień na Białorusi można uważać za odpowiednik miesiąca w normalnym czasie.

Ważne jest zatem, żeby reakcje były szybkie, niespóźnione, zwłaszcza na represje.

Reakcja UE bywa zbyt powolna i zbyt miękka. U nas na przykład zwalniają robotników, wyrzucają studentów. Im potrzebna jest pomoc, a zakłady, czy uczelnie, które stosują represje powinny być poddane sankcjom. Wiele się słyszy o pomocy zwalnianym, ale niestety przeszedł już ponad miesiąc, a jasnych mechanizmów w tym zakresie nie ma.

A to bardzo ważne.

Środki z UE powinny być przeznaczane na wsparcie demokracji, nie na wsparcie reżimu. Cenimy każde wsparcie UE, Polski, rządów różnych państw. Wiele jest kwestii, które wymagają wsparcia – nie tylko rządów, ale także obywateli państw Europy.

Każdy może bowiem wpływać na sytuację, czy to poprzez okazanie wsparcie protestującym na Białorusi, czy choćby przekazać euro potrzeby na tych, którzy są zwalniani z pracy. Dlatego ważna jest solidarność nie tylko rządów, ale i europejskich obywateli.

Nie powinno być już tak, że Europa wspiera struktury, które represjonują białoruskich obywateli.

Ważna jest także reakcja Zachodu na działania Rosji.

Kreml wspiera Łukaszenkę. Od UE i USA oczekiwalibyśmy jasnych sygnałów, że jeśli Kreml będzie wspierał reżim autorytarny, bądź nastawał nie niezależność Białorusi, na przykład zmuszając Łukaszenkę do podpisania jakichś porozumień, jeśli mowa będzie o wprowadzeniu wojsk czy policji, to sankcje będą wymierzone także w Rosję.

Nie wiem, na ile Europa jest na to gotowa. Jednak my w Europie Wschodniej mamy wrażenie, że po przypadkach z Abchazją, Osetią, po Donbasie, Krymie – musimy być gotowi, by stawiać opór. Białoruś jest przy granicy innych europejskich państw. Następna po Białorusi będzie Polska, będą państwa bałtyckie.

Jeśli na Białorusi wydarzy się to, co miało miejsce w Donbasie czy na Krymie, to niesie bezpośrednie zagrożenie dla obywateli UE: obywateli Polski, obywateli Litwy, potem całej UE.

Mam nadzieję, że UE wyciągnie wnioski z przeszłości, iż słaba reakcja na agresywne działania Rosji, morderstwa, wywoływanie wojen, nie powinna mieć już miejsca.

Bo sprowadza na nas kolejne nieszczęścia – ataki ze strony Kremla.

Ludzie na Białorusi wiedzą już, w jakim kraju chcą żyć, wiedzą, że są europejskim krajem. Wierzę, że u nas jest szansa, by zwyciężyć. Demokracja to proces: ludzie muszą walczyć o nią każdego dnia, przez przyjęcie swojej odpowiedzialności, przez uczestnictwo etc.

Także w Rosji ludzie walczą o demokrację: spójrzmy na Chabarowsk. Po zmianie władzy, zaprowadzeniu demokracji w Rosji relacje Moskwy z innymi państwami uległyby zmianie.

Oswobodzenie Europy od autorytaryzmu to bardzo ważna rzecz nie tylko dla Białorusinów, ale także dla innych krajów Europy.

Warto pamiętać o represjach: wiele osób trafia do aresztu. Pan został napadnięty podczas jazdy samochodem. Inny współprzewodniczących BChD, Pawieł Siewiaryniec, trafił do aresztu.

To działo się od zawsze: działaczy opozycji represjonowano, inne osoby, prowadzące aktywną działalność także. Paweł Siewiaryniec został uznany za więźnia politycznego – ich liczba rośnie z każdym dniem czy tygodniem.

***

Z Witalem Rymaszeuskim, współprzewodniczącym Białoruskiej Chrześcijańskiej Demokracji, b. kandydatem na prezydenta Białorusi, członkiem Rady Koordynacyjnej rozmawiała Agnieszka Marcela Kamińska, PolskieRadio24.pl

 

Ten artykuł nie ma jeszcze komentarzy, możesz być pierwszy!
aby dodać komentarz
brak
Czytaj także

Rosyjski działacz: historyczny zryw Białorusi wynika z logiki zdarzeń. Przyszłość jest przesądzona, jak na Ukrainie

Ostatnia aktualizacja: 25.08.2020 13:23
- Bieg wypadków może być nie do końca konsekwentny, na tej drodze mogą być przystanki. Niemniej jednak na Białorusi wyrosło pokolenie, które chce żyć wedle zrozumiałych zasad, według zasad demokracji. I to jest fakt, to naturalna kolej rzeczy. Białorusini uważają się za część Europy, a nie Azji albo Eurazji – mówi portalowi PolskieRadio24.pl Siergiej Aleksaszenko z Fundacji im. Borysa Niemcowa.
rozwiń zwiń
Czytaj także

Otrucie Nawalnego. B. ambasador USA w Polsce: to może być reakcja Kremla na protesty na Białorusi i w Chabarowsku

Ostatnia aktualizacja: 26.08.2020 15:43
- Musimy postrzegać Kreml takim, jaki jest. Rzeczywistość jest smutna. To system autorytarny. Morderstwo jest jednym z narzędzi tego systemu – mówi portalowi PolskieRadio24.pl b. ambasador USA w Polsce Daniel Fried. Zauważa, że Kreml mógł dokonać ataku na Aleksiej Nawalnego w związku z falą protestów w Chabarowsku i na Białorusi.
rozwiń zwiń
Czytaj także

B. ambasador USA w Polsce: trzeba przekonać Kreml, że interwencja na Białorusi byłaby kosztowna

Ostatnia aktualizacja: 27.08.2020 07:45
Białoruś dziś przypomina Polskę w sierpniu 1980 roku i w pewnym sensie Ukrainę podczas pomarańczowej rewolucji. Wiele zależy od woli społeczeństwa białoruskiego – mówi portalowi PolskieRadio24.pl b. ambasador USA w Polsce Daniel Fried, pytany o dalszy rozwój sytuacji na Białorusi.
rozwiń zwiń
Czytaj także

B. więzień polityczny: białoruski protest może trwać miesiącami, Europa nie może oddać nas na pastwę reżimu na Kremlu

Ostatnia aktualizacja: 27.08.2020 19:00
- To Łukaszenka jest słaby, a nie naród białoruski. Widać, że Białorusini są zdeterminowani i będą walczyć aż do zwycięstwa, to znaczy do czasu aż Łukaszenka odejdzie. To może potrwać parę miesięcy – ocenia w rozmowie z portalem PolskieRadio24.pl Źmicier Bandarenka, białoruski polityk opozycyjny, b. więzień polityczny, zmuszony do emigracji z Białorusi. Apeluje do Europy, by nie oddawała Białorusi pod wpływy Rosji.
rozwiń zwiń
Czytaj także

B. ambasador USA w Polsce: cieszy wzmocnienie wschodniej flanki NATO, ale to nie koniec tego procesu

Ostatnia aktualizacja: 28.08.2020 17:59
- To nie koniec drogi. Musimy robić więcej na rzecz obrony Polski i NATO w kontekście potencjalnego zagrożenia ze strony Rosji. Ale nasza obecna sytuacja jest lepsza niż 10 lat temu. Tym razem Amerykanie przybyli późno – ale nie za późno - powiedział portalowi PolskieRadio24.pl Daniel Fried, b. ambasador USA w Polsce.
rozwiń zwiń
Czytaj także

Z Norwegii wydalono rosyjskiego szpiega, w tle jest Nord Stream 2. "Stara szkoła KGB z ZSRR nie wywietrzała"

Ostatnia aktualizacja: 28.08.2020 20:55
- Nie można zapominać, że Władimir Putin pochodzi ze starej szkoły KGB. Ukończył prawo w ówczesnym Leningradzie, potem wyższą szkołę KGB w Moskwie ze specjalizacją "wywiad zagraniczny". Doskonale zna stosowane wówczas techniki i metody werbunku i pozyskiwania informacji. I zapewne nie oszczędza na tego rodzaju działalności – mówi portalowi PolskieRadio24.pl analityczka Anna Łabuszewska, autorka bloga "17 mgnień Rosji".
rozwiń zwiń
Czytaj także

Działacz: Białorusini pokazali, że chcą wolności, to wybór wartości Zachodu - wolność nie koreluje z Kremlem

Ostatnia aktualizacja: 03.09.2020 14:15
- Walka o wolność nie koreluje z powrotem do przestrzeni posowieckiej, nie koreluje z kultem homo sovieticus i wreszcie z Rosją putinowską. To znaczy, że białoruski wybór wolności oznacza wybór geopolityczny wartości zachodnich – mówi portalowi PolskieRadio24.pl Wincuk Wiaczorka, prodemokratyczny działacz białoruski, publicysta i filolog. Ostrzega przed działalnością polittechnologów Rosji na Białorusi. Ci dali już znać o swojej obecności: na początek ośmieszyli się, promując na Białorusi "niecenzuralny” tag - wynikło to z braku znajomości kultury białoruskiej.
rozwiń zwiń