Andrzej Poczobut powiedział, że o tym ograniczeniu dowiedział się w poniedziałek w podlegającej MSW inspekcji wykonywania wyroków. Został skazany w lipcu za "zniesławienie Aleksandra Łukaszenki" na karę trzech lat pozbawienia wolności w zawieszeniu na dwa lata. Zarzuty dotyczyły artykułów dziennikarza w "Gazeicie wyborczej" i na blogu.
- Zostałem wezwany do inspekcji, tam pobrano ode mnie po raz kolejny odciski palców i poinformowano, że mam zakaz opuszczania kraju. Prócz tego muszę meldować się na milicji trzy razy w miesiącu. Mam też zakaz zmiany miejsca zamieszkania bez zgody MSW - powiedział korespondent "GW" i dzialacz Związku Polaków na Białorusi.
- Spodziewałem się, że będzie ograniczenie wyjazdów za granicę, dlatego zdążyłem wcześniej wyjechać do Polski - powiedział Poczobut, który w zeszłym tygodniu był w Warszawie, gdzie spotkał się z szefem MSZ Radosławem Sikorskim.
W inspekcji poinformowano też korespondenta "GW", że jeśli dopuści się trzech naruszeń porządku publicznego, to wyrok zostanie odwieszony.
- Dla mnie najważniejsze jest, że mogę poruszać się po Białorusi - to znaczy, że moja praca (dziennikarska) nie będzie ograniczona tym wyrokiem, będę nadal pracował - powiedział Poczobut, komentując te ograniczenia.
W obronie Andrzeja Poczobuta występowali przedstawiciele Unii Europejskiej, Organizacji Bezpieczeństwa i Współpracy w Europie, polskie władze i politycy opozycji. Organizacja obrony praw człowieka Amnesty International uznała Poczobuta za więźnia sumienia.
PAP, IAR, agkm
Informacje o Białorusi: Raport Białoruś