Do wyjścia w poniedziałek - 19 grudnia - na prospekt Niepodległości w Mińsku ze zniczami i ustawienia ich wzdłuż ulicy zaapelowała organizacja Młody Front. Z kolei były opozycyjny kandydat na prezydenta Mykoła Statkiewicz, odbywający wyrok 6 lat kolonii karnej, wezwał Białorusinów, by uczcili rocznicę przyjściem o godz. 18 do kościołów i cerkwi ze zniczami oraz zapaleniem o godz. 22 - gdy zaczęto rozganiać demonstrację - zniczy we własnych domach.
Wezwania na rozmowy
Wezwanie na milicję na poniedziałek dostał inny z byłych kandydatów w wyborach Uładzimir Niaklajeu, skazany na dwa lata w zawieszeniu na dwa lata za "przygotowywanie działań poważnie naruszających porządek publiczny". Ma stawić się na milicji o godz. 18. Polityk nie ma wątpliwości, że władze chcą go w ten sposób "zneutralizować".
Wezwanie dostała też Irina Chalip, żona byłego kandydata na prezydenta Andreja Sannikaua, który odbywa karę 5 lat kolonii karnej. Ma się stawić „na rozmowę o sposobie wypełniania warunków kary oraz sposobu życia i zachowania".
Brutalnie stłumiona demonstracja
19 grudnia na Białorusi brutalnie zdławiono wielotysięczny protest przeciwko oficjalnym wynikom wyborów, dającym prawie 80 proc. urzędującemu Aleksandrowi Łukaszence. Do aresztów trafiło wówczas około 700 osób, sądy skazały na kary kilkuletniego więzienia ponad 40 opozycjonistów. W niedawnym wywiadzie dla rosyjskiej rozgłośni Łukaszenka stwierdził, że bezpośrednio kierował tłumieniem demonstracji, użył do tego swoich osobistych oddziałów.
Dwóch byłych kandydatów opozycji na prezydenta - Mykoła Statkiewicz oraz skazany na 5 lat pozbawienia wolności Andrej Sannikau - wciąż pozostaje w koloniach karnych. W więzieniu przebywają także m.in. Źmicier Bandarenka, szef kampanii społecznej Europejska Białoruś, a także lider Młodego Frontu Źmicier Daszkiewicz.
PAP, polskieradio.pl, agkm
Informacje o Białorusi: Raport Białoruś