Raport Białoruś

„Ludzie nawet nie wyszli na ulice, żeby nas poprzeć”

Ostatnia aktualizacja: 19.12.2011 12:43
Kandydaci na urząd prezydenta Białorusi wspominają 19 grudnia. Uładzimir Niaklajeu: popełniłem strategiczny błąd, nie przewidziałem reakcji władz. Dźmitryj Wus: myślałem, że społeczeństwo jest dojrzalsze.

W koloniach karnych nadal pozostają m.in. dwaj kandydaci na urząd prezydenta Andrej Sannikau, skazany na pięć lat, a także Mykoła Statkiewicz, skazany na sześć lat. Oprócz nich w więzieniach znajdują się inni opozycjoniści m.in. Źmicier Bandarenka, Źmicier Daszkiewicz, Eduard Lobau, ostatnio skazany obrońca praw człowieka Aleś Bialacki.

Do uwolnienia wszystkich więźniów politycznych na Białorusi wzywały wielokrotnie m.in. Unia Europejska, Rada Europy, Parlament Europejski i OBWE.

Rok temu doszło na Białorusi do zdławienia wielotysięcznego protestu przeciw oficjalnym wynikom wyborów prezydenckich z 19 grudnia. Do aresztów trafiło ponad 700 osób, a sądy skazały ponad 40.

Niektórzy opozycyjni kandydaci wypowiadali się z okazji tej rocznicy na łamach prasy niezależnej.

 

"Strategiczna pomyłka" Uładzimira Niaklajeua

 

Poeta i szef kampanii "Mów Prawdę!" Uładzimir Niaklajeu, kandydat w wyborach 2010, zapewnia w nagraniu zamieszczonych na stronie Radia Swaboda: Zająłbym się polityką i poszedłbym na demonstrację, nawet gdyby konsekwencje były jeszcze gorsze, niż były.

Niaklajeu przyznaje, że popełnił strategiczną pomyłkę, nie przewidując reakcji Łukaszenki na działania opozycji. - Polityczna logika dyktowała mi przyjęcie wariantu nieużycia siły przez władze na placu – wspomina.

Kampanię wyborczą pamięta jako jeden z najlepszych okresów w życiu: Taki przypływ energii jak wtedy czułem tylko jako młody człowiek, gdy pisałem swoje pierwsze wiersze. Mogłem wtedy nie spać całymi nocami i nie wiedziałem nawet, że jest taka fizjologiczna potrzeba jak sen.

Niaklajeu w wieczór wyborczy został pobity przez nieznanych sprawców, według opozycji - struktury siłowe. Trafił do szpitala i nie brał udziału w demonstracji opozycji. Ze szpitala został uprowadzony i przeniesiony do aresztu śledczego KGB. Później otrzymał karę dwóch lat więzienia w zawieszeniu.

 

Wus: myślałem, że ludzie są dojrzalsi

 

Inny kandydat, przedsiębiorca niezwiązany z ruchami opozycyjnymi Dźmitryj Wus, mówi, że nie zamierzał zostać prezydentem. - Wiedziałem, czym to się skończy i ile komu przypiszą głosów. Postawiłem sobie inne zadanie i nadal je realizuję: wyrazić opinię społeczną i wprowadzić poprawki do ordynacji wyborczej, które pozwoliłyby na przeprowadzenie demokratycznych wyborów, w tym prezydenckich - opowiada.

Także on przyznaje, że niewłaściwie ocenił sytuację. - Pomyliłem się w tym, że sądziłem, iż społeczeństwo białoruskie jest bardziej świadome, że poważniej zareaguje na problemy, jakie mieliśmy Sannikau, Statkiewicz czy ja(..) Ludzie nawet nie wyszli na ulicę, żeby nas poprzeć. To bardzo przykre. Uważa on, że społeczeństwo białoruskie jest na obecną chwilę niegotowe, by Białoruś stała się państwem demokratycznym. - Trzeba 10 lat, by ukształtowało się nowe pokolenie o innej mentalności - uważa.

W maju sąd skazał Wusa na 5,5 roku kolonii karnej. 1 października Wus wyszedł na wolność po ułaskawieniu przez Łukaszenkę.

Kastusiou: Łukaszenka wepchnął nas w objęcia Rosji

 

Wiceszef Białoruskiego Frontu Narodowego (BNF) Ryhor Kastusiou również zapewnia, że startowałby w wyborach ponownie. - Wiedzieliśmy, że Łukaszenka nie odda władzy tak po prostu. Nasza największa pomyłka polegała na tym, że wystartowaliśmy o wiele za późno - mówi.

Podsumowując skutki zdławienia protestu ocenia, że rozpędzenie demonstracji 19 grudnia odsunęło Białoruś od wspólnoty międzynarodowej i skierowało ją "w imperialne objęcia Rosji".

Jest przy tym przekonany, że ubiegłoroczne wybory miały też pozytywny skutek: Ludzie zaczęli się zastanawiać nad tym, co się dzieje w ich kraju  - uważa.

Kastusiou został zatrzymany 19 grudnia, ale wypuszczono go dzień później, gdy podpisał zobowiązanie, że nie będzie wyjeżdżać z kraju.

 

Michalewicz: wystarczy wyłamać ręce

 

Były szef Zjednoczenia Studentów Białoruskich Aleś Michalewicz mówi, że gdyby wiedział, jak skończą się wybory, próbowałby np. uniknąć aresztu. - Oczywiście jestem bardzo niezadowolony, że żyję na emigracji politycznej, ale cieszę się, że stałem się człowiekiem niezależnym, choć wiąże się to z wielu trudnościami - mówi Michalewicz, który zbiegł z kraju i dostał azyl polityczny w Czechach.

Michalewicz został zatrzymany w noc po wyborach i przez blisko dwa miesiące był przetrzymywany. Po wyjściu na wolność ogłosił, że był torturowany w areszcie i że aby się niego wydostać, podpisał zobowiązanie do współpracy z KGB, ale teraz je zrywa.

Teraz mówi: "Okazało się, że dość łatwo mnie złamać. Wystarczyło zacząć wyłamywać mi ręce i już byłem gotów pójść na rozmowę z pracownikami bezpieki". Podkreśla jednak: "Nie zgodziłem się być agentem KGB i zrobiłem konferencję prasową. Było to związane z wieloma nieprzyjemnościami, ale to był słuszny wybór".

 

PAP, agkm

Informacje o Białorusi: Raport Białoruś

Ten artykuł nie ma jeszcze komentarzy, możesz być pierwszy!
aby dodać komentarz
brak
Czytaj także

W odpowiedzi na represje na Białorusi będą sankcje

Ostatnia aktualizacja: 19.12.2011 11:00
Białoruś posunęła się bardzo na drodze do uzależnienia od Rosji. Jednak los Białorusi nie jest jeszcze finalnie przesądzony, leży w rękach samych Białorusinów – uważa europoseł Jacek Protasiewicz.
rozwiń zwiń
Czytaj także

USA i UE wzywają Białoruś do zwolnienia więźniów politycznych

Ostatnia aktualizacja: 18.12.2011 23:09
Biały Dom i Unia Europejska wezwały władze białoruskie do zwolnienia i rehabilitacji wszystkich więźniów politycznych. Wyraziły zaniepokojenie w związku z nieprzestrzeganiem praw człowieka na Białorusi.
rozwiń zwiń
Czytaj także

Ostatni list Vaclava Havla: do Białorusinów, z serduszkiem

Ostatnia aktualizacja: 19.12.2011 07:43
To prawdopodobnie ostatni tekst napisany przez Vaclava Havla: list do więźniów politycznych na Białorusi. Publikuje go Radio Swaboda.
rozwiń zwiń