Źmicier Bandarenka był podczas wyborów w 2010 roku mężem zaufania Andreja Sannikaua, białoruskiego kandydata na prezydenta i koordynatorem kampanii Europejska Białoruś. Po wyborach został skazany na dwa lata pozbawienia wolności, W czasie gdy odbywał wyrok przeszedł operację kręgosłupa, miał poważne problemy ze zdrowiem, ale odmawiano mu odpowiedniego leczenia.
O godzinie 14.15 (13.15 polskiego czasu) Źmicier Bandarenka przyjechał na dworzec wschodni w Mińsku. Powiedział, że nie spodziewał się uwolnienia. Na pytanie o zdrowie, odpowiedział „Zdrowie nie jest ważne”. Powiedział, że chce, by jego kraj był wolny i europejski. Dodał, że spróbowano go zwerbować. – Kiedy byłem w (więzieniu) KGB, próbowali mnie werbować, tak żeby Karta 97 (niezależny portal internetowy, red.) była pod kontrolą specsłużb – powiedział.
Źmicier Bandarenka wyszedł z mohylewskiej kolonii karnej numer 15 o godzinie 9.15 rano czasu białoruskiego (10.15 czasu polskiego). Pożyczył telefon komórkowy od przechodnia, zadzwonił do żony i wsiadł do minibusa jadącego do Mińska. – relacjonuje Radio Swaboda. Podróż odbył w pozycji leżącej, bo nie może siedzieć, nie pozwala na to jego stan zdrowia.
Żona Źmiciera Bandarenki Wolha powiedziała, że jej męża uwolniono dzięki nałożeniu sankcji ekonomicznych przez Europę. Tego zdania jest wielu białoruskich komentatorów. – Minęło parę miesięcy od kiedy napisał prośbę o ułaskawienie. A kiedy Unia Europejska zajęła twarde stanowisko, władze zmuszone były uwolnić Bandarenkę. Spodziewam się, że Unia nadal będzie podtrzymywać swoje stanowisko, w wyniku czego uwolnią wszystkich więźniów politycznych – mówiła Wolha Bandarenka radiu Swaboda.
Źmicier Bandarenka z żoną Wolhą, PAP/EPA/TATYANA ZENKOVICH
Źmicier Bandarenka, podobnie jak uwolniony w sobotę Andrej Sannikau napisał kilka miesięcy temu prośbę o ułaskawienie. Podpisanie tych petycji było jednak w obu przypadkach związane z presją wywieraną na więźniów – podkreślali bliscy opozycjonistów.
Więźniowie polityczni
W więzieniu pozostają jeszcze m.in. Mykoła Statkiewicz, były kandydat na prezydenta, Aleś Bialacki, szef organizacji praw człowieka Wiasna, lider Młodego Frontu Źmicier Daszkiewicz, Eduard Lobau, Siarhiej Kawalenka i inni. Prawdopodobnie nie podpisali oni próśb o ułaskawienie.
Bandarenka powiedział korespondentowi Polskiego Radia w Mińsu, że to jest "nienormalna sytuacja dla państwa będącego w Europie w 21. wieku. Trzeba wyzwolić tych ludzi jak najszybciej". Sam jak zaznaczył, nie może na razie czuć się całkowicie wolny. - Jestem zakładnikiem tak samo jak moja rodzina i moi przyjaciele. Dziś zakładnicy nadal znajdują się w więzieniach, dlatego zapewne nie na wszystkie pytania obecnie czy w najbliższych dniach będę mógł odpowiedzieć - powiedział.
agkm, na podstawie relacji portalu Radia Swaboda i IAR
Informacje o Białorusi: Raport Białoruś