Białoruskie media ustaliły, że opozycja w komisjach wyborczych znajdzie się w miażdżącej mniejszości - w proporcji 1:290.
W skład komisji wyborczych ma wejść tylko 23 opozycjonistów. A w 6 tysiącach komisji ma pracować w sumie 67 tysięcy ludzi. Przedstawiciele opozycji podkreślają, że władze nie są gotowe, by ich przedstawiciele kontrolowali przebieg liczenia głosów. Zwracają uwagę, że włączeni w skład komisji wyborczych członkowie ugrupowań opozycyjnych będą stanowić zaledwie 0,03 procenta składu wszystkich komisji.
Tymczasem Mikoła Łazawik, sekretarz Centralnej Komisji Wyborczej, tłumaczy małą liczbę przedstawicieli opozycji w składzie komisji wyborczych między innymi tym, że zmniejszyła się liczba samych partii, które delegowały tam swoich kandydatów. Do tego - jak mówi - opozycyjne partie długo zastanawiały się, czy będą uczestniczyć w wyborach.
Wybory do władz lokalnych odbędą się 23 marca. Na razie nie wywołują większych emocji, gdyż nie ma oczekiwań, że cokolwiek zmienią w sytuacji politycznej na Białorusi.
IAR/agkm
Informacje o Białorusi: Raport Białoruś