Konsul dodał, że nie wiadomo, czy nie zostanie wszczęte dochodzenie przeciwko szefowej Stowarzyszenia Żołnierzy AK na Białorusi Weronice Sebastianowicz.
- Miesiąc temu urząd celny zabrał paczki, które były przeznaczone dla żołnierzy Armii Krajowej, z domu pani Weroniki Sebastianowicz. Celnicy przyjechali do niej, stwierdzili, że są paczki, które nie zostały oclone, i zabrali je - powiedział Chodkiewicz.
Celnicy byli jeszcze u Sebastianowicz, kiedy Chodkiewicz w towarzystwie innego polskiego konsula przyjechał tam, zawiadomiony przez kierowcę, który wiózł pomoc od polskiego Stowarzyszenia Odra-Niemen.
- Niestety, argument, że jest to pomoc dla kombatantów, nie uzyskał żadnego uznania. Również moja interwencja kilka dni potem u szefa urzędu celnego (gen. Wasila Dziemiancieja) nie przyniosła skutku. Celnicy stwierdzili, że paczek nie zwrócą, a przeciwko pani Weronice może będzie przeprowadzone dochodzenie w sprawie niezgłoszenia otrzymania pomocy - powiedział konsul.
Chodkiewicz dodał, że wcześniej nie było trudności z dostarczaniem pomocy, a w szczególności nie miała ich osoba obdarowana. Powiedział, że zarekwirowane paczki zawierały typową pomoc żywnościową: cukier, mąkę, czekoladę, olej itp.
- Nie sądzę, żeby paczki udało się odzyskać, ponieważ usłyszałem dość zabawną argumentację, że żywność w nich jest przeterminowana, co nie jest prawdą. Natomiast trudno powiedzieć, czy urząd celny złoży jakąś skargę do sądu na panią Weronikę. Ona w ubiegłym tygodniu była w urzędzie celnym, złożyła zeznanie, powiedziała, że paczki otrzymała od konsulatu, że jest to pomoc charytatywna. Nie wiem, jak to potraktują - oświadczył konsul.
Konsul powiedział, że na razie nie wie, co będzie z dalszą pomocą dla kombatantów. -- Musimy się chwilkę zastanowić wszyscy, łącznie z panią Weroniką, która znalazła się w najtrudniejszej sytuacji, bo o ile gen. Dziemianciej powiedział, że urząd nie ma zastrzeżeń do konsulatu, to ma zastrzeżenia do pani Weroniki jako osoby, która tej pomocy nie zgłosiła. Poczekamy na wyjaśnienie tej sprawy i potem zdecydujemy, co dalej - oznajmił Chodkiewicz.
Sebastianowicz wraz z szefem nieuznawanego przez władze w Mińsku Związku Polaków na Białorusi Mieczysławem Jaśkiewiczem zostali skazani w czerwcu ub.r. na kary grzywny przez sąd w Szczuczynie w obwodzie grodzieńskim. Uznano ich za winnych złamania zasad przeprowadzania zgromadzeń masowych, gdyż nie uzyskali zgody władz na organizowaną przez siebie akcję.
Chodzi o wydarzenie z 12 maja 2013 r., kiedy to ZPB ustawił we wsi Raczkowszczyzna w obwodzie grodzieńskim krzyż upamiętniający ostatniego dowódcę AK połączonych sił Szczuczyn-Lida, Anatola Radziwonika ps. "Olech", który zginął w walkach z NKWD w 1949 roku. Na uroczystości było ponad 100 osób, w tym Sebastianowicz, kilku innych byłych żołnierzy AK oraz konsul Chodkiewicz.
PAP/agkm
Informacje o Białorusi: Raport Białoruś