Przedłużenie przez prezydenta USA Baracka Obamę sankcji wobec władz Białorusi na kolejny rok utrudnia rozwój stosunków białorusko-amerykańskich - oświadczył rzecznik białoruskiego MSZ Dźmitry Mironczyk.
- Podobne decyzje utrudniają rozwój stosunków białorusko-amerykańskich - oświadczył Mironczyk, którego słowa zacytowano w komunikacie na stronie internetowej białoruskiego MSZ.
O przedłużeniu na kolejny rok sankcji wobec niektórych przedstawicieli władz Białorusi, polegających na zakazie wjazdu do USA i zamrożeniu ich aktywów, we wtorek na swojej stronie internetowej Biały Dom.
W ocenie Mironczyka przedłużenie sankcji świadczy o tym, że "w amerykańskiej polityce nadal dominuje retoryka sankcji, przynosząca efekt odwrotny od zamierzonego, próby wykorzystywania metod siłowych oraz brak woli budowania stosunków międzynarodowych na normalnych podstawach".
Uzasadniając przedłużenie sankcji, Obama argumentował, że działania i polityka niektórych członków rządu Białorusi nadal stwarzają nadzwyczajne zagrożenie dla bezpieczeństwa narodowego i polityki zagranicznej USA.
Mironczyk poradził Białemu Domowi, by zwrócił uwagę na absurdalność tego sformułowania, "szczególnie na tle faktycznych przykładów współpracy między naszymi państwami w najważniejszych kwestiach globalnego i regionalnego bezpieczeństwa".
Sankcje zostały wprowadzone za administracji George'a W. Busha w 2006 roku i są od tego czasu co roku przedłużane. Jako powód ich nałożenia Bush wymienił łamanie praw człowieka przez reżim Aleksandra Łukaszenki, wybory prezydenckie z marca 2006 r., uznane przez Zachód za sfałszowane, oraz korupcję.
Wobec znanych białoruskich polityków i biznesmenów oraz niektórych firm obowiązują również sankcje Unii Europejskiej. Jednak kilka dni temu prezydent Łukaszenka w jednym z wywiadów dał do zrozumienia, że zauważa pozytywną tendencję w relacjach z Europą.
PAP/IAR/agkm
Informacje o Białorusi: Raport Białoruś, serwis portalu PolskieRadio.pl