Raport Białoruś

Jawne zeznania w procesie o szpiegostwo. Białorusin: jestem niewinny

Ostatnia aktualizacja: 14.12.2015 16:24
Oskarżony o szpiegostwo obywatel Białorusi Jurij K. prosił znajomego Polaka o zrobienie zdjęć bazy wojskowej w Bydgoszczy "do artykułu w białoruskiej gazecie"; nie był z nich zadowolony, bo chodziło mu o "inną jednostkę" - wynika z zeznań świadków. Białorusin twierdzi, że jest niewinny, w wyniku zarzutów stracił pracę, a w czasie gdy był w areszcie zmarła jego matka.
Zdjęcie ilustracyjne
Zdjęcie ilustracyjneFoto: Glow Images/East News

W poniedziałek Sąd Okręgowy w Warszawie jawnie przesłuchiwał świadków w procesie K. - co jest precedensem w sprawach o szpiegostwo, z reguły objętych najwyższą klauzulą tajności. Prokuratura Apelacyjna w Warszawie wnosiła o utajnienie rozprawy, ale sąd ten wniosek oddalił.

Sąd wystąpił też do Sądu Apelacyjnego w Warszawie o przedłużenie aresztu K. do 29 marca 2016 r. (K. jest aresztowany od połowy lutego 2014 r.)

Zeznając w sądzie, świadek Mateusz H. powiedział, że poznał K. podczas studiów na poznańskim uniwersytecie, gdzie K. pisał doktorat. Dodał, że po wyjeździe K. z Polski, utrzymywał z nim sporadyczny kontakt mailowy. Tą drogą K. poprosił go o zrobienie zdjęć bazy wojskowej w Bydgoszczy przy ul. Szubińskiej - jak mówił - do artykułu, który pisał dla białoruskiej gazety. Według świadka, K. bardzo na tym zależało, bo "miało to rzutować na jego karierę dziennikarza".

- Zrobiłem te zdjęcia i przesłałem je K. mailem - zeznał świadek. Według niego zdjęcia zrobione z chodnika przedstawiały "płot, wejście i jakiś budynek". K. odpowiedział mu, że to "nie te zdjęcia, na których mu zależało, bo to inna jednostka" (przy ul. Szubińskiej od 2004 r. mieści się Centrum Szkolenia Sił Połączonych NATO - PAP).

Zeznając w ABW, H. mówił, że nie myślał wtedy, że te zdjęcia mogą służyć przeciw Polsce; przyznał zarazem, że "wyglądało to podejrzanie". K. zapraszał też H. na Białoruś, co świadek potraktował "niezobowiązująco". Według świadka K. nie pytał o sprawy obronności; mówił zaś, że przeszedł przeszkolenie wojskowe.

Świadek Mateusz W. - który był przy tym, jak H. robił zdjęcia - zeznał, iż H. mówił wówczas, że "wykonuje je dla kolegi"; nie mówił o kogo chodzi. "Ta jednostka wojskowa jest dobrze ogrodzona; znajduje się przy wylotowej trasie na Poznań, na której jest bardzo duży ruch" - zaznaczył świadek.
Świadek Emilia W.-F., która prowadziła program stypendialny na UAM, zeznała, że w 2011 r. podwoziła K. do dzielnicy w Poznaniu, sąsiadującej z wojskową bazą lotniczą w Krzesinach (gdzie stacjonują polskie F-16). - Mówił, że ma tam coś załatwić z kolegą - zeznała.

Przy K. znaleziono fragment mojej pracy doktorskiej z 2003 r. nt. prognozy zapotrzebowania na energię elektryczną terenów miejskich, a konkretnie Bielska Podlaskiego - zeznał świadek Ireneusz J. - Takie prognozy raczej nie zawierają danych niejawnych - dodał. Pytany przez K., świadek przyznał, że efekty badań sam ujawniał, a doktorat jest dostępny w czytelni jego uczelni.

Białorusin: jestem niewinny

Poniedziałkowi świadkowie podkreślali, że K. wyrażał się krytycznie o władzy na Białorusi; jego stosunek do Polski był pozytywny i nie wypytywał o sprawy wojska.

- Jestem niewinny; sprawa została sprokurowana przez Agencję Bezpieczeństwa Wewnętrznego" - mówił PAP 36-letni K. w listopadzie br., gdy proces ruszał niejawnie w specjalnie zabezpieczonej sali SO. Dodał, że nie jest szpiegiem, tylko wykładowcą. - Świadkowie zeznają na moją korzyść - dodał. Odpowiadającemu z aresztu K. grozi do 10 lat więzienia.

Uzasadniając przedłużenie aresztu K., sędzia Andrzej Krasnodębski powiedział, że przemawia za tym materiał dowodowy, wskazujący na duże prawdopodobieństwo jego czynu. Sąd powołał się m.in. na zeznania świadka anonimowego i innych świadków, nagrania z monitoringu Bydgoszczy, maile oraz "dokumentację niejawną".

Ponadto sąd wskazał, że K. grozi surowa kara, co "urealnia obawy, że może utrudniać postępowanie". Nie ma on też miejsca zamieszkania w Polsce, co uzasadnia obawę, że wyjedzie na Białoruś - uznał sąd.

O przedłużenie aresztu wnosiła prokuratura, dowodząc że "przesłanki jego stosowania nie zdezakatualizowały się". Według prokuratury uzasadnione jest podejrzenie, że zwolniony z aresztu, K. wyjechałby za granicę. Prokuratura twierdzi, że "także podmiot, który wysłał go do Polski, jest zainteresowany tym, by nie poniósł on odpowiedzialności".

Oskarżony: zmarła moja matka i straciłem pracę

K. wnosił o nieprzedłużanie aresztu. Zapewniał, że nie ma zamiaru ukrywać się i będzie się stawiał w sądzie, bo "chce usłyszeć wyrok uniewinniający". "To była mistyfikacja i zła interpretacja mojej działalności zawodowej" - powiedział o oskarżeniu. - Mój areszt sprawił, że zmarła moja mama - dodał.

- Z powodu zarzutów straciłem pracę; moja gazeta się mnie wyparła - oświadczył.
Sprawę odroczono do 15 lutego 2016 r., gdy zeznawać ma świadek anonimowy. W poniedziałek sędzia rozpoczął tzw. zaliczanie akt sprawy, co jest jedną z ostatnich czynności przed zamknięciem przewodu sądowego.

Wiosną ub.r. polskie media pisały o zatrzymaniu przez ABW oraz Służbę Wywiadu Wojskowego "dwóch białoruskich szpiegów". Polskie media pisały, że Jurij K. informował w listach z aresztu do nich, że nie jest szpiegiem. Podawano, że w ocenie ABW wcześniej miał on robić wszystko, żeby dać do zrozumienia, że wykonuje w Polsce zadania wywiadowcze.

Według "Gazety Wyborczej" K. został namierzony w Bydgoszczy, gdy robił zdjęcia obiektów wojskowych. - Robiłem reportaż za zgodą ochrony - powiedział K. dziennikarzowi PAP. - Problem w tym, że on się zupełnie nie krył, zachowywał się jak w tanim filmie sensacyjnym, tak jakby chciał zostać zatrzymany - przytaczała "GW" słowa anonimowego oficera ABW.

W swych listach K. zapewniał, że był wysłannikiem gazety z Grodna - "GW" ustaliła jednak, że nie był wcale w niej zatrudniony jako dziennikarz, a w chwili zatrzymania już tam nie pracował. K. był także wykładowcą na uniwersytecie w Grodnie.

Zdaniem mediów w śledztwie K. składał obszerne wyjaśnienia, szczegółowo opowiadając m.in. o swej wcześniejszej służbie w białoruskim Specnazie - elitarnej jednostce wojskowej. Miało to dziwić polskich śledczych, gdyż złapani szpiedzy obcego państwa z reguły odmawiają wyjaśnień. Jedną z wersji miało być, że swym zachowaniem K. miał odciągnąć uwagę ABW od prawdziwych szpiegów.

Według raportu ABW za 2014 r., z Polski wydalono attache wojskowego ambasady Białorusi w Polsce - jak się okazało oficera białoruskich służb specjalnych. Według ABW "kierunek polski pozostaje jednym z priorytetów działalności służb specjalnych Białorusi. Są one ukierunkowane na "poszukiwanie rynków zbytu na towary białoruskie, firm gotowych inwestować w ich kraju, a także możliwości uzyskiwania środków z programów pomocowych UE". Ponadto interesują się one polskim sektorem zbrojeniowym, wojskiem i systemami bezpieczeństwa wewnętrznego.

PAP/agkm

Informacje o Białorusi: Raport Białoruś, serwis portalu PolskieRadio.pl

Ten artykuł nie ma jeszcze komentarzy, możesz być pierwszy!
aby dodać komentarz
brak
Czytaj także

Raport ABW: w Polsce aktywni szpiedzy z Rosji i z Białorusi

Ostatnia aktualizacja: 18.04.2014 16:00
Szpiedzy koncentrowali się na energetyce i formowaniu polityki wschodniej, a także w polityką zagraniczną w kontekście UE i NATO. Rosjanie skupiali się m.in. na sektorze energetycznym, obserwują prace nad wydobyciem gazu łupkowego i budową elektrowni jądrowej. Białorusini szukali biznesmenów, którzy chcieliby zainwestować w Mińsku i interesowali się kwestiami wojskowymi.
rozwiń zwiń
Czytaj także

7 lat więzienia dla obywatela Białorusi za pozorowanie współpracy z WSI

Ostatnia aktualizacja: 15.12.2014 18:36
Siedem lat więzienia - taki wyrok usłyszał Aleksandr L. za to, że pozorując przez 8 lat współpracę wywiadowczą z b. Wojskowymi Służbami Informacyjnymi, przekazał im bezwartościowe informacje o Białorusi, wyłudzając 319 tys. dol. i 18 tys. euro. Wyrok jest nieprawomocny.
rozwiń zwiń
Czytaj także

ABW: szpiedzy Rosji bardzo aktywni w Polsce. Mieli sondować, skłócać, uwypuklać podziały w UE i w NATO

Ostatnia aktualizacja: 29.04.2015 13:37
Według raportu ABW chodziło m.in. o dyskredytację stanowiska Polski i innych członków NATO w sprawie kryzysu ukraińskiego. Szpiedzy mieli także stwarzać podziały między członkami UE i NATO, krytykować możliwości zaostrzenia kursu wobec Rosji.
rozwiń zwiń