Na uroczystości był również Artur Michalski - ambasador Polski na Białorusi, który podziękował Polakom, że mimo różnych okoliczności przyszli na spotkanie. Program artystyczny rozpoczął się od odśpiewania hymnu przez połączone zespoły polonijne.
Przy kolejnej pieśni zaczęło jednak gasnąć światło, a na salę wszedł miejscowy pracownik, który zaczął wypraszać ludzi. Andżelika Borys - prezes Związku Polaków na Białorusi, nieuznawanego przez miejscowe władze - poprosiła zgromadzonych o spokojne rozejście się do domów.
- Nie można się poddać żadnej prowokacji. Są różne decyzje należące do różnych osób. Jest nam bardzo przykro. Polacy będą świętować dzień niepodległości wszędzie i zawsze - powiedziała Andżelika Borys.
Z kolei Helena Marczukiewicz - prezes mińskiego obwodowego oddziału Związku Polaków - w rozmowie z Polskim Radiem nie kryła rozczarowania zaistniałą sytuacją.
- Jest bardzo przykro, bo nie robimy nic złego. Ludzie chcą się zbierać i śpiewać. Taka sytuacja nie jest dla dobra Białorusi - powiedziała Helena Marczukiewicz.
Podobna impreza, zorganizowana w roku ubiegłym, miała spokojny przebieg. Dzisiejsze przerwane spotkanie odbywało się w tej samej sali, w której białoruskie siły demokratyczne w marcu świętowały 100. rocznicę proklamowania niezależności Białorusi.
IAR/agkm
INFORMACJE O BIAŁORUSI: RAPORT BIAŁORUŚ >>>
INFORMACJE O BIAŁORUSI: RAPORT BIAŁORUŚ >>>