- Rozmowy na ten temat są głupie i naciągane – ocenił Łukaszenka podczas posiedzenia rządu. Jak zapewnił, Białoruś i Rosję łączą relacje partnerskie, dlatego "nikt nikogo do niczego nie nakłoni”. - Tworząc ten związek (państwo związkowe Białorusi i Rosji – PAP) powinniśmy ciągle brać pod uwagę opinię naszych społeczeństw. Dlatego z wielu, wielu przyczyn, sami rozumiecie, że nie ma rozmowy o zjednoczeniu dwóch państw – powiedział Łukaszenka, cytowany przez agencję BiełTA.
- Możliwości zdecydowania się na taki krok nie ma Rosja, biorąc pod uwagę wszystkie konsekwencje. Trzeba się uspokoić i zakończyć rozmowy o tym, że ktoś kogoś do czego nakłonił albo nakłania – ocenił.
W kręgach eksperckich i w mediach prognozy o tym, że Rosja będzie dążyła do „wchłonięcia” Białorusi, pojawiły się znów się po tym jak 13 grudnia w Brześciu rosyjski premier Dmitrij Miedwiediew uzależnił dalszą pomoc gospodarczą dla Mińska od pogłębiania integracji. Oliwy do ognia dolewały wystąpienia radykalnych rosyjskich polityków, którzy np. mówili o przeprowadzeniu na Białorusi referendum w tej sprawie.
Niektórzy ujmują to w ten sposób, że "formalnie chodzi o zrealizowanie zapisów umowy o utworzeniu państwa związkowego z 1999 r.", w tym o utworzenie wspólnych instytucji państwowych.
Nawiązując do podpisania tamtej umowy, Łukaszenka powiedział, że według ówczesnych ustaleń oba państwa "powinny były w swoim czasie uchwalić konstytucję Państwa Związkowego, która określałaby wszystko: i instytucje zarządzania, i władzy, i wspólną walutę, politykę”. "Rosja w swoim czasie odmówiła pójścia tą drogą. Przypomniałem to prezydentowi Rosji, a on powiedział: Tak, tak było” – mówił Łukaszenka.
- Trzeba usiąść do stołu i zobaczyć, co możemy wspólnie dzisiaj ustalić zgodnie z umową, na co możemy pójść bez żadnych nacisków – oświadczył białoruski prezydent.
Jak podkreślił związek Białorusi i Rosji może się rozwijać tylko na zasadzie równoprawności. - Nie ma równych praw, nie ma sojuszu – ocenił.
Ropa przez państwa bałtyckie
W czasie czwartkowej narady Łukaszenka zlecił rządowi zbadanie alternatywnych do rosyjskich dróg importu ropy przez porty w państwach bałtyckich.
- Już dawno postawiłem takie zadanie i trzeba je zrealizować: uruchomić alternatywne dostawy ropy przez porty w państwach bałtyckich – oświadczył.
- Jeśli Litwini się nie zgadzają, to trzeba się porozumieć z Łotyszami. Przetwarzać tę ropę w rafinerii w Nowopołocku i wysyłać do państw bałtyckich – powiedział białoruski lider.
Łukaszenka ocenił również, że brak rekompensat dla Mińska za tzw. manewr podatkowy może oznaczać dla Rosji utratę jedynego sojusznika na Zachodzie.
- Jeśli Rosja wybierze taką drogę i utratę jedynego sojusznika na kierunku zachodnim, to ich wybór. My przecież nie możemy ich zmusić” – powiedział.
Jego zdaniem nie należy „przesadzać” w ocenie negatywnego wpływu rosyjskiego manewru podatkowego na białoruską gospodarkę, a szukać sposobów wyrównania tych strat.
- Chcę jednak uprzedzić, byście nie przekładali tego ciężaru na barki społeczeństwa, nawet o tym nie myślcie – ostrzegał białoruski lider.
Tzw. manewr podatkowy, czyli stopniowe znoszenie przez Rosję ceł eksportowych na ropę naftową i podnoszenie podatków od wydobycia kopalin, doprowadzi do wzrostu cen surowca dla Białorusi i spadku jej wpływów z eksportu paliw produkowanych z rosyjskiej ropy w białoruskich rafineriach. Do 2025 r. w związku z tym Białoruś straci 10,6 mld dolarów dochodu, dlatego domaga się od Rosji wypracowania mechanizmu rekompensaty.
Dotychczasowe rozmowy w tej sprawie, w tym dwie tury rozmów Łukaszenki i Władimira Putina w Moskwie 25 i 29 grudnia, nie przyniosły rezultatu.
W czasie spotkania prezydentów 25 grudnia zapadła decyzja o utworzeniu międzyrządowej grupy ds. dalszej integracji oraz spornych kwestii we wzajemnych relacjach. Agencja BiełTA poinformowała w czwartek, że struktura ta przystąpiła do formułowania agendy przyszłych rozmów.
Z Mińska Justyna Prus (PAP) /// agkm