W latach 1940–41 cztery fale deportacji ludności polskiej z terenów zajętych przez ZSRR w 1939 r. objęły według historyków około miliona obywateli polskich. Byli oni zsyłani w głąb ZSRR – od Syberii po republiki środkowoazjatyckie.
W nocy z 9 na 10 lutego 1940 roku funkcjonariusze NKWD przeprowadzili pierwszą masową deportację Polaków w głąb Związku Sowieckiego. 80. lat temu sowieci, którzy od 17 września 1939 roku okupowali wschodnie tereny II Rzeczypospolitej, aresztowali i wywieźli na Syberię około 140 tysięcy osób.
Historyk Instytutu Pamięci Narodowej, profesor Sławomir Kalbarczyk przypomina, że operacja sowiecka objęła w większości funkcjonariuszy różnych służb państwowych i ich rodziny. Aresztowano przede wszystkim osadników wojskowych i służbę leśną wraz z rodzinami, w myśl sowieckiej zasady odpowiedzialności zbiorowej, czyli osoba uważana za przeciwnika politycznego jest represjonowana, a z nim cała rodzina. Na zesłanie, w związku z tym, trafiło między innymi tysiące dzieci.
O powstaniu styczniowym - na Białorusi. "Ideolodzy pisali, że wieszatiel "słusznie karał" Kalinowskiego", porządek zaprowadzał
Historyk dodaje, że pierwsza masowa deportacja pod względem śmiertelności była najcięższą ze wszystkich, które Związek Sowiecki przeprowadził - śmiertelność wynosiła około kilkunastu procent.
Profesor Kalbarczyk przypomina, że deportacja lutowa przebiegała w bardzo trudnych warunkach i była brutalną operacją NKWD. - Zimą z 1939 na 1940 rok panowały potężne mrozy, minus 35 stopni i w takich właśnie warunkach 10 lutego, na w ogóle nie spodziewającą się niczego ludność polską, spadła akcja deportacji. Funkcjonariusze NKWD zaczęli walić nad ranem do drzwi, wywlekać ludzi dając kilka minut na spakowanie się, ładować na sanie, a potem do bydlęcych wagonów - przypomina historyk.
Profesor dodaje, że deportowani Polacy osadzani byli w łagrach na Syberii i zmuszani do katorżniczej pracy. Panowały tam duże mrozy, a osadzeni w Republice Komi, w obwodzie irkuckim, w obwodzie archangielskim przede wszystkim pracowali przy wyrębie lasu w fatalnych warunkach, ponad siły. Naukowiec wyjaśnia, że nie ma danych ze wszystkich obwodów, ale kilkanaście tysięcy osób z deportacji lutowej zmarło - były to głównie dzieci i osoby starsze i chore.
Według ustaleń Instytutu Pamięci Narodowej w sumie sowieci w czterech masowych deportacjach wywieźli w głąb Związku Sowieckiego około 320 - 330 tysięcy Polaków. Prawdopodobnie co trzeci deportowany nie przeżył zesłania.
Obchody w Lidzie
Obchody 80. rocznicy deportacji Polaków z Kresów Wschodnich w głąb Związku Radzieckiego odbyły się w niedzielę m.in. w Lidzie na zachodniej Białorusi. Uczestnicy uroczystości wzięli udział w nabożeństwie w kościele oraz spotkali się w społecznej szkole polskiej na akademii, zorganizowanej przez Związek Polaków na Białorusi.
Uroczystości rozpoczęły się od pokazania filmu dokumentalnego, w którym mieszkańcy Lidy wspominali deportacje. Później na ścianie szkoły została odsłonięta tablica upamiętniająca Polaków pomordowanych w radzieckich łagrach, obozach i więzieniach w latach 1939-56.
W uroczystości wzięła udział Maria Koc - wiceprzewodnicząca Senackiej Komisji Spraw Emigracji i Łączności z Polakami za Granicą - która przypomniała historię deportacji. - To tragiczne bardzo wydarzenia. Ale Polacy żyjący tutaj, w Lidzie pamiętają o tym. Jestem wdzięczna bardzo naszym rodakom właśnie za tę pamięć i świadectwo polskości - powiedziała senator Maria Koc.
Z kolei Andżelika Borys - prezes Związku Polaków na Białorusi - w rozmowie z Polskim Radiem podkreśliła, że należy pamiętać o takich tragicznych wydarzeniach jak wywózki w głąb Związku Radzieckiego. - Ta pamięć należy się tym, co zostali tam na nieludzkiej ziemi wywiezieni oraz tym, co wrócili, którzy żyją i pamiętają, co spotkało nas jako naród polski tylko za to, że byliśmy Polakami - powiedziała Andżelika Borys.
O losach swojej rodziny opowiedziała Helena Giebień, która jako małe dziecko została deportowana z rodziną do Uzbekistanu. - Kazali nam podpisać się na stały pobyt. Wszyscy, którzy się podpisali, dostali ziemianki, takie mieszkania. Ja bardzo chorowałam wtedy, byłam bardzo mała -powiedziała Helena Giebień.
W uroczystości oprócz zesłańców wzięli udział mieszkańcy Lidy, uczniowie społecznej szkoły polskiej, członkowie Związku Polaków i polski konsul generalny z Grodna Jarosław Książek.
Podczas niedzielnej uroczystości w siedzibie szkoły społecznej przy ZPB odsłonięto ufundowaną przez Sybiraków z Lidy tablicę poświęconą pamięci ofiar deportacji.
- W Lidzie jest bardzo prężne środowisko Sybiraków, ich stowarzyszenie obchodzi właśnie 25-lecie – powiedziała przewodnicząca ZPB Andżelika Borys.
W czasie spotkania Borys podkreśliła, że wspominając ofiary deportacji, odsłaniając tablicę poświęconą ich pamięci, Polacy z Białorusi "robią to dla siebie”. - Dlatego, że jesteśmy Polakami. To nasz obowiązek – mówiła Borys, wskazując, że Polacy na Białorusi „są w nieprzyjemnej sytuacji” i są zmuszeni do stawania w obronie języka polskiego, polskiej pamięci.
PAP/IAR/agkm