Na Białorusi rozpoczęła się w poniedziałek Maslenica, czyli ostatki. To święto radosne, a jego sens jest bardzo szeroki: to pomost między tym a nowym czasem - mówi PAP etnografka Jelena Downar-Zapolskaja. Maslenica wywodzi się z czasów pogańskich, a kiedy została zaadaptowana przez Cerkiew prawosławną, stała się okresem przygotowań do Wielkiego Postu.
Szczególnym dniem w trakcie Maslenicy, która trwa tydzień, był czwartek. Wówczas obchodzono "babski czwartek" - kobiety (i katoliczki, i prawosławne) zbierały się i świętowały, mężczyźni nie mieli prawa im przeszkadzać. Białoruski pisarz Uładzimir Karatkiewicz opowiadał, jak jeszcze w latach 60. we wsi w obwodzie mińskim musiał napotkanym w tym dniu kobietom wykupić się, jak nakazywał zwyczaj.
W sobotę palono kukłę przebraną za kobietę, zrobioną z siana lub słomy. Ludzie przynosili też na ogniska stare ubrania i rzeczy, i wrzucali je w płomienie, wierząc, że w ogniu zginą choroby.
W sobotę przed Maslenicą podczas "Dziadów na Maslenicę" zostawiano jedzenie duchom przodków. A sama Maslenica była świętem młodych par oraz mężatek. Niedawno poślubioną mężatkę odwiedzały inne kobiety, składając życzenia rychłego potomstwa. Tym, którzy do tej pory nie zawarli małżeństwa, przyczepiano drewniane "kołodki", czyli znane w polskiej kulturze ludowej "klocki".
Tradycyjną potrawą na Maslenicę są bliny z przeróżnym nadzieniem, jednak bez mięsa. Mleko i ser, a więc potrawy w białym kolorze, bezmięsne, symbolizowały oczyszczenie - tłumaczy Downar-Zapolskaja. Uważa się, że okrągłe bliny są symbolem słońca, a etnografka dodaje, że placki są potrawą wcześniejszą niż pieczony na zakwasie chleb i były stale obecne w kulturze tradycyjnej. Maslenica była jednym z tych świąt, które obchodzono w czasach radzieckich, kiedy religię eliminowano z życia społecznego. Współcześnie na Białorusi Maslenica ciekawie jest świętowana w Smolewiczach niedaleko Mińska - odbywają się tam festyny, składanie życzeń, są świąteczne wypieki. Zdarza się, że "klocki" przyczepiają sobie pracownicy w biurze, po czym konieczne jest oczywiście wykupienie się.
Dziś jednak - mówi Downar-Zapolskaja - święto ma już "inny odcień" i jest po prostu ozdobą zwykłego życia.
PAP/agkm