Informacje o Białorusi: Raport Białoruś
Andrzej Poczobut został wezwany do prokuratury w Grodnie, gdzie mu zakomunikowano, że jest podejrzany w związku z jego publikacjami prasowymi. Dziennikarz poinformował Polskie Radio, że postępowanie sprawdzające prowadziło grodzieńskie KGB, po czym materiały zostały przekazane do prokuratury.
- Powodem wszczęcia postępowania karnego jest 8 moich artykułów w Gazecie Wyborczej, jeden artykuł na opozycyjnej stronie internetowej Białoruski Partyzan i jeden artykuł w moim blogu - powiedział dziennikarz. Chodzi o artykuły opublikowane w "GW" w latach 2010-2011 i komentarze Poczobuta opublikowane po wyborach prezydenckich 19 grudnia 2010 roku.
Poczobut mówi, że prokuratura wskazuje tylko tytuły publikacji i nie informuje, czego konkretnie dotyczy postępowanie. Według dziennikarza, jego artykuły zwierają krytykę prezydenta Łukaszenki, czasami ironiczny stosunek do jego osoby, ale żadnych oszczerstw tam nie ma: - To, że zjawiła się ta sprawa karna jest wyłącznie potrzebą polityczną, która jest dyktowana przez białoruskie władze.
Poczobut zwrócił uwagę, że dotychczas na Białorusi sześć osób było sądzonych z powodu znieważenia czy oszczerstw pod adresem prezydenta. W sprawach tych zapadały wyroki więzienia.
Przypomniał też, że w 2009 roku został pozbawiony akredytacji dziennikarskiej przez białoruski MSZ, a przyczyną było m.in. to, że w swoich publikacjach nazwał Aleksandra Łukaszenkę dyktatorem.
Wspomniał również, że 20 grudnia Łukaszenka zapowiedział, że będzie porządkował internet. - Porządkowanie internetu ma wyglądać właśnie tak, by zastraszyć ludzi, którzy z niego korzystają - uważa Poczobut.
IAR, PAP agkm