Sannikauowi postawiono zarzut organizowania masowych protestów społecznych i udziału w nich.
Dla sądzonych razem z Sannikauem młodych uczestników demonstracji prokurator zażądał: czterech lat kolonii karnej o zaostrzonym reżimie dla Aleha Hniedczyka i po trzy lata dla: Ilji Wasiljewicza, Fiodara Mirzajanaua i Uładzimira Jaromienka.
Według prokuratora Sannikau organizował masowe zamieszki podczas demonstracji opozycji w wieczór wyborów prezydenckich i kierował bezprawnymi działaniami, do których wtedy doszło.
Prokurator zarzucił mu wezwanie ludzi na niedozwolone zgromadzenie 19 grudnia, wygłaszanie "zmyślonych twierdzeń o niedemokratyczności wyborów", i to, że "sprowokował tłum, podchodząc dwukrotnie do budynku rządu".
Czterech współoskarżonych, zdaniem prokuratora, brało aktywny udział w masowych zamieszkach. Ich działania pod budynkiem rządu oskarżyciel określił jako "mające na celu wtargnięcie" do gmachu.
Adwokatka Sannikaua przypomniała, że urodzony w 1954 r. polityk był w przeszłości wiceszefem MSZ Białorusi i jako dyplomata uczestnikiem rozmów na temat problemów bezpieczeństwa i rozbrojenia. Jako rażącą sprzeczność oceniła fakt, że człowiek o wielkim autorytecie zawodowym, zdolny do zajmowania się problemami w skali międzynarodowej, o dobrej reputacji, znajduje się na ławie oskarżonych.
Z kolei Andrej Sannikau wezwał sąd do zachowania praworządności. Stwierdził, że jego sprawa karna ma polityczny podtekst. Na rozprawie karnej Sannikau mówił również, że w trakcie przesłuchań w areszcie KGB był torturowany, poddawany naciskom fizycznym i moralnym oraz grożono pozbawieniem życia jego żony i syna.
Wszyscy obrońcy przekonywali, powołując się na dowody i zeznania świadków, że nie dowiedziono, iż doszło do masowych zamieszek.
Obecnie w mińskich sądach toczy się równolegle kilka procesów uczestników demonstracji, w tym pięciu byłych kandydatów opozycji w wyborach.
agkm