Maryna Adamowicz od dwóch miesięcy nie ma od męża żadnej wiadomości. Nie ma nawet pewności, czy nadal znajduje się on w szkłowskiej kolonii, gdzie na początku przebywał.
Mykoła Statkiewicz, kandydat na prezydenta w ostatnich wyborach, został skazany na drakońską karę 6 lat ciężkich łagrów w związku z demonstracją 19 grudnia po wyborach prezydenckich.
Żona kandydata na prezydenta mówi, że o innych uwięzionych, Andreju Sannikawie, Źmicierze Daszkiewiczu i innych więźniach sumienia docierają bardzo niepokojące informacje – o torturach, przewożeniu ich bez przyczyny z kolonii do kolonii. Jej sytuacja jest równie trudna – nie ma żadnych wiadomości, nie wie, co dzieje się z jej mężem. - Nie mam żadnej informacji od niego osobiście, ani telefonu ani listu od dwóch miesięcy. Zdołał tylko raz przekazać mi zapisek z kolonii przez innych więźniów. I był tylko krótki telefon, dosłownie chwila – mówi żona uwięzionego.
Mykoła Statkiewicz trzymany jest w zupełnej izolacji - Maryna Adamowicz ma od więźniów kolonii informacje, że jest konwojowany przez dwóch strażników, nie pozwala się mu przychodzić do stołówki razem z innymi skazanymi. – Chodzi o to, by nikt nie mógł go zobaczyć ani z nim porozmawiać. Wcześniej, kiedy nie był tak izolowany, inni skazani mogli powiadomić o jego stanie, sytuacji – zaznacza żona Statkiewicza.
Statkiewicza skierowano go do najcięższej pracy, jaka w ogóle istnieje w systemie łagrów, do pracy w tartaku - Maryna Adamowicz mówi, że mąż uległ przy tym wypadkowi, miał złamanie ręki i żebra. - Doszło do tego wkrótce po tym, gdy w mediach opublikowano list Mykoły Statkiewicza do jego zwolenników, który udało mu się przekazać z kolonii. Przekazał w nim swoją ocenę sytuacji na Białorusi i przesłanie do sił demokratycznych i do przyjaciół w Unii Europejskiej i dla uczestników akcji milczącego protestu. Niestety nie mogę być pewna, że to był zwykły wypadek – tłumaczy.
Niepokój wzmaga brak informacji. Spotkania z adwokatem? Maryna Adamowicz wyjaśnia, że w kolonii szkłowskiej na 1500 więźniów na rozmowy z adwokatem wydzielono tylko trzy godziny w tygodniu, w piątek. Do dyspozycji obrońców i skazanych jest tylko jedno pomieszczenie. To wszystko jest oczywistym naruszeniem praw człowieka, praw skazanego - podkreśla żona opozycjonisty. Do tej pory więc do spotkania z obrońcą nie doszło.
Ludzie próbują wesprzeć opozycjonistę, jednak ich listy nie dochodzą do niego – mówi Maryna Adamowicz. - Wielu ludzi pisze do niego. Mohylewscy obrońcy praw człowieka jeżdżą do kolonii. Jednak tego co ja wiem, listy, które do niego piszą, w ogóle do niego nie dochodzą. Tak świadczyli więźniowie, którzy wyszli ze szkłowskiej kolonii – wyjaśnia.
Doniesienia o losie innych więźniów mogą tylko budzić niepokój. - Nie wiemy, co się dzieje w Szkłowie. Nie wiem tak naprawdę, gdzie Mykoła Statkiewicz teraz jest - mówi Maryna Adamowicz.
agkm
Informacje o Białorusi: Raport Białoruś