Irina Chalip, Maryna Adamowicz i Wolha Bandarenka zorganizowały wspólną konferencję prasową, żeby przekazać opinii publicznej bardzo niepokojące informacje o sytuacji ich mężów. Wszyscy trzej: kandydaci na urząd prezydenta Andrej Sannikau i Mykoła Statkiewicz, a także koordynator kampanii Europejska Białoruś Źmicier Bandarenka znajdują się obecnie w koloniach karnych, zostali skazani w związku z demonstracją 19 grudnia. W trudnej sytuacji jest także inny więzień polityczny, lider Młodego Frontu, Źmicier Daszkiewicz.
Irina Chalip powiedziała, że w kolonii w Bobrujsku wzmożono nacisk na jej męża, byłego kandydata na prezydenta Andreja Sannikaua, skazanego na pięć lat więzienia. – Reżim nie cofnie się przed jego fizyczną likwidacją – powiedziała, zaznaczając, że takiego zdania jest sam Sannikau.
Do celi Sannikaua dołączono m.in. więźnia chorego na gruźlicę. Jak warto zauważyć, tego samego chorego dokwaterowano kilka miesięcy wcześniej do celi innego opozycjonisty, który przebywał w tej kolonii. Po protestach Sannikaua chorego-gruźlika przeniesiono gdzie indziej, jednak wtedy do celi byłego kandydata na prezydenta wprowadził się więzień, jak mówi Irina Chalip, o niskim statusie. Po strajku głodowym Sannikaua przeniesiono tę osobę do innej celi.
Sannikau nie może spotykać się w cztery oczy z adwokatem. Rozmawia z nim przez telefon, przedzielony szybą. Strażnik słucha rozmowy i może ją przerwać w każdym momencie – mówi Chalip.
Żona Sannikaua mówi, że grożono mu problemami, w razie gdyby informacje o sytuacji w więzieniu były ujawniane, a zwłaszcza dotyczy to wiadomości o groźbach przeciw jego zdrowiu i życiu.
- Andrej jest przekonany, że władze nie zawahają się zlikwidować go fizycznie. Powiedział, że tylko wspólne działania w kraju i za granicą doprowadzą do uwolnienia więźniów – opowiadała Irina Chalip.
Dodała, że władze trzymają przywódców opozycji w koloniach karnych, bo się ich boją. – Wypuśćcie ich, pokażcie, że się nie boicie – mówi.
Sannikaua, tak jak innych politycznych więźniow, władze więzienia zmuszają do napisania listu z prośbą o łaskę do Aleksandra Łukaszenki.
Maryna Adamowicz mówi, że Mykoła Statkiewicz jest przetrzymywany w całkowitej izolacji w kolonii w Szkłowie. W miniony piątek próbowano go zmusić do napisania listu z prośbą o łaskę. Statkiewicz podkreśla, że nie zamierza takiego dokumentu podpisywać.
Maryna Adamowicz jest w trudnej sytuacji, bo nie sformalizowała swojego ślubu ze Statkiewiczem, a to wpływa między innymi na prawo do widzeń i kontaktowania się z więźniem. – W ciągu czterech miesięcy administracja kolonii karnej nie pozwoliła zarejestrować nam ślubu. „Wy dla nas jesteście nikim”, mówią mi w kolonii – powiedziała.
Czytaj więcej o wypadku Mykoły Statkiewicza w tartaku przywięziennym >>>
Wolha Bandarenka przypomniała, że jej mąż Źmicier Bandarenka jest poważnie chory, grozi mu inwalidztwo. Teraz jeszcze zwiększono presję na niego. Nie ma ostatnio od niego listów. – To że w więzieniach zabijają naszych przywódców, to straszne – powiedziała. Dodała, że to co się dzieje z więźniami politycznymi, to ogniwa jednego łańcucha.
Źmicier Bandarenka przeszedł operację kręgosłupa kilka miesięcy temu, do kolonii karnej wieziono go na noszach. Teraz został przeniesiony z oddziału medycznego przy więzieniu do kolonii karnej. To poważne zagrożenie dla jego zdrowia. O tym, że osobie w takim stanie zdrowia jak Bandarenka grozi inwalidztwo, zaświadczali także polscy lekarze. W jego obronie występowali m.in. szef europarlamentu Jerzy Buzek, europoseł Jacek Protasiewicz.
Pogorszył się także stan zdrowia lidera Młodego Frontu Źmiciera Daszkiewicza. Również na niego wywierany jest nacisk, żeby napisał list o ułaskawienie. O jego sytuacji mówił w pełnomocnictwie narzeczonej Daszkiewicza Nasty Pałażanki obrońca praw człowieka z organizacji „Platforma”, Andrej Bandarenka.
Żony więźniów politycznych przygotowały apel do Unii Europejskiej, by Wspólnota nie osłabiała presji na reżim, bo „na Białorusi nie ma liberalizacji, a faktycznie jest katastrofa w zakresie praw człowieka”.
svaboda.org, charter97.org, agkm