- W Parlamencie Europejskim nigdy nie przestaniemy upominać się o elementarne prawa do wolności słowa, do demokratycznych wyborów dla obywateli białoruskich, niezależnie od tego, czy Białoruś pozostanie państwem niepodległym, czy stanie się częścią nowego tworu państwowego, jakim będzie Unia Eurazjatycka złożona z Rosji, Kazachstanu i Białorusi – mówił europoseł Jacek Protasiewicz Raportowi Białoruś, w rocznicę brutalnie stłumionej demonstracji opozycji białoruskiego po wyborach 2010 roku.
Przewodniczący delegacji Parlamentu Europejskiego do spraw relacji z Białorusią ocenił, że zawarte 25 listopada umowy gazowe i sprzedaż Biełtransgazu, operatora gazowego Rosjanom, poważnie uzależniły Mińsk od Kremla. Zastrzegł jednak, że nie jest to sytuacja nieodwracalna, a jej rozwój zależy od obywateli Białorusi.
- Proces dokładnie jest taki, jak rok temu przewidywaliśmy, że kryzys gospodarczy na Białorusi zmusi władze tego kraju, w szczególności Aleksandra Łukaszenkę do wyboru – albo reformy demokratyczne, ale dzięki nim zacieśnienie współpracy z Zachodem albo konieczność oddania kontroli nad gospodarką Rosjanom i w konsekwencji ryzyko oddania kontroli politycznej nad Białorusią – mówił Jacek Protasiewicz, zaznaczając że Łukaszenka świadomie wybrał relacje z Rosją.
Szef delegacji europarlamentu ds. relacji z Białorusią przewiduje również kolejne sankcje gospodarcze dla Mińska, w przypadku gdyby represje były zaostrzone.
19 grudnia mija rok od czasu brutalnego stłumienia demonstracji po wyborach w 2010 roku. Tysiące ludzi protestowały wówczas przeciw sfałszowanym wynikom wyborów. Manifestację rozpędzono, aresztowano około 700 osób, na kilkuletnie wyroki więzienia skazano około 40 opozycjonistów, w tym byłych kandydatów w wyborach prezydenckich.
Jacek Protasiewicz
Rozmowa z europosłem Jackiem Protasiewiczem:
Jakie widzi Pan obecnie perspektywy dla demokratycznej Białorusi, zwłaszcza po podpisaniu umowy o sprzedaży gazu i Biełtransgazu?
Białoruś posunęła się bardzo na drodze do uzależnienia od Rosji, niemniej nie jest to jeszcze sytuacja nieodwracalna. Nawet oddanie kontroli nad najpoważniejszymi strategicznymi przedsiębiorstwami białoruskimi w ręce Rosjan, choć poważnie uzależnia Białoruś od Rosji, to cały czas jeszcze nie odbiera Białorusi niepodległości, w tym możliwości podejmowania decyzji co do rozwoju tego kraju.
Tym niemniej proces dokładnie jest taki, jak rok temu przewidywaliśmy, że kryzys gospodarczy na Białorusi zmusi władze tego kraju, w szczególności Aleksandra Łukaszenkę do wyboru – albo reformy demokratyczne, ale dzięki nim zacieśnienie współpracy z Zachodem albo konieczność oddania kontroli nad gospodarką Rosjanom i w konsekwencji ryzyko oddania kontroli politycznej nad Białorusią. Łukaszenka wybrał ten drugi kierunek i jest to decyzja podjęta przez władze w Mińsku, tak myślę, w pełni świadomie.
My w Parlamencie Europejskim i szerzej w Unii Europejskiej niezależnie od tego, jak się rozwija strategiczny los państwa Białoruś, nigdy nie przestaniemy dopominać się o elementarne prawa do wolności słowa, do demokratycznych wyborów, wolności zrzeszania się dla obywateli białoruskich, niezależnie od tego, czy Białoruś pozostanie państwem niepodległym, czy stanie się częścią nowego tworu państwowego, jakim będzie Unia Eurazjatycka złożona z Rosji, Kazachstanu i Białorusi. Decyzja o tym jak potoczy się historia państwa Białoruś, cały czas jest jeszcze nierozstrzygnięta finalnie, przede wszystkim leży w rękach Białorusinów, w szczególności tych, którzy dzisiaj podejmują decyzje.
Czy jest w Pana ocenie szansa, żeby wybory parlamentarne w 2012 roku mogły coś zmienić na Białorusi?
Cały czas mamy nadzieję, że wybory parlamentarne, które zaplanowano na przyszły rok, będą demokratyczne, że kandydaci z różnych partii demokratycznych będą mieli prawo do swobodnej kampanii wyborczej, a głosy będą liczone uczciwie. Wtedy gdyby wybory przebiegały właśnie w taki sposób, istnieje ogromna szansa na powrót do współpracy między Białorusią a Zachodem, mimo że mamy świadomość, że parlament białoruski nie jest najważniejszą instytucją podejmującą decyzje polityczne w tym kraju. Przeprowadzenie uczciwych wyborów byłoby jednak dowodem na to, że Łukaszenka jest gotów na rozpoczęcie reform demokratycznych we własnym kraju. To dałoby nadzieje na powrót do rozmów oficjalnych między Białorusią i Unią Europejską, również o współpracy gospodarczej.
Warunek jest jednak taki, że te wybory musiałby się jednak odbyć po wcześniejszym zwolnieniu więźniów politycznych i po przywróceniu tym więźniom praw obywatelskich, tak aby mogli wziąć udział w tych wyborach jako kandydaci.
Wiele wskazuje na to, że więźniowie nie zostaną zwolnieni, a dołączają do nich kolejni, tak jak Aleś Bialacki, zatrzymany w sierpniu. Czy jeśli taka sytuacja będzie się utrzymywać, Unia Europejska zamierza w jakiś sposób na to zareagować. Mówiono m.in. o sankcjach ekonomicznych.
Trudno wyrokować co na Białorusi wydarzy się za kilka miesięcy. Polityka uprawiana przez władze tego kraju sprawia wrażenie bardzo chaotycznej. W ciągu kilku miesięcy władze potrafią zarówno zwolnić dużą grupę więźniów politycznych, jak i aresztować nowych. Dzisiaj nie wyrokowałbym, w jakim kierunku sytuacja się rozwinie w ciągu najbliższego pół roku. Natomiast jeśli nie nastąpi uwolnienie więźniów politycznych i nie będzie uczciwych wyborów to jest oczywiste, że nałożone obecnie sankcje nie zostaną zdjęte. Nowe sankcje gospodarcze mogą być nałożone, jeśli nastąpi wzrost represji wobec społeczeństwa białoruskiego.
Czy są już jakieś przewidywania na jakie przedsiębiorstwa miałyby być nałożone sankcje?
Jest oczywiste, że sankcje będą miały charakter gospodarczy i dyplomatyczny. Natomiast wyrokowanie dzisiaj na kilka miesięcy przed wyborami i wiele czasu przed ewentualnymi decyzjami o sankcjach jest zdecydowanie przedwczesne. Nawet jeśli taka lista istnieje, jej ujawnienie nie byłoby rozsądne.
Czy istnieje taki konsensus europejski, w sprawie polityki wobec Białorusi? I czy też te działania europejskie względem Białorusi są w jakiś sposób koordynowane, konsultowane ze Stanami Zjednoczonymi? Często się podkreśla, że taka koordynacja mogłaby mieć miejsce, tym bardziej, że Stany Zjednoczone również są bardzo pryncypialne w kwestii białoruskiej.
Gdyby nie było wspólnego stanowiska państw Unii, nie byłoby sankcji, dlatego że podejmowane są one jednomyślnie. Po okresie różnicy zdań w ocenie zmian politycznych, po grudniowych zamieszkach i represjach nastąpił zwrot w myśleniu wielu państw Unii Europejskiej i dziś dużo łatwiej o jednomyślne decyzje dotyczące pryncypialnej postawy, w tym również sankcji wobec władz białoruskich. Także współpraca europejsko-amerykańska w tej dziedzinie uległa zacieśnieniu. Aczkolwiek warto pamiętać, że Amerykanie pod administracją Baracka Obamy generalnie wycofują się ze swojego wcześniejszego zaangażowania w Europie Wschodniej, ponieważ mają prawdziwe problemy na terenie Bliskiego Wschodu i cały czas Afganistanie. Siłą rzeczy ciężar polityki wobec Białorusi spoczywa dzisiaj na Europejczykach. Jednak stała wymiana informacji i konsultacje między Europejczykami a Amerykanami mają miejsce.
Z europosłem Jackiem Protasiewiczem rozmawiała Agnieszka Kamińska, portal polskieradio.pl, Raport Białoruś
***
Europoseł Jacek Protasiewicz (PO) został 14 grudnia br. nominowany na kandydata Europejskiej Partii Ludowej na wiceprzewodniczącego Parlamentu Europejskiego.
Informacje o Białorusi: Raport Białoruś