Raport Białoruś

Rok protestu: Rosja oczami fotografa AFP

Ostatnia aktualizacja: 21.12.2012 14:00
Władza w Rosji próbuje zastraszyć niewygodne osoby. Niestety, reakcja ludzi na to jest mizerna - opowiada portalowi PolskieRadio.pl Wasilij Maksimow, fotokorespondent, który dokumentuje życie Rosji i Moskwy od 10 lat.
Audio
  • Wasilij Maksimow o represjach wobec jednego z reżyserów i braku reakcji społeczeństwa. "Każdy myśli o sobie"
Rok protestu: Rosja oczami fotografa AFP
Foto: Wasilij Maksimow/AFP

Rok temu na demonstracji przeciw sfałszowanym wyborom w Moskwie były dziesiątki tysięcy ludzi. Teraz impet opadł – mówi Wasilij Maksimow, fotograf z wieloletnim doświadczeniem.  Przypomina, że wtedy silnikiem protestu było oburzenie przeciw oszustwom na wyborach. Obserwował bardzo liczne demonstracje właściwie przez cały rok, ale na ostatni protest przyszło  jedynie kilka tysięcy ludzi.

Wasilij Maksimow jako pracownik AFP w biurze moskiewskim wysyła w świat zdjęcia demonstracji, akcji ulicznych i innych wydarzeń politycznych, takich jak posiedzenie Rady Koordynacyjnej opozycji, ciała koordynującego rosyjskie siły protestu. Zaznacza, że jako fotograf oglądał setki demonstracji i kilka rewolucji, w tym w Egipcie i Tunezji. Moskiewskie demonstracje fotografuje od 2000 roku.

Wasilij
Wasilij Maksimow (fot. z jego prywatnych zbiorów)

Wasilij Maksimow widział również ostatnią w tym roku akcję opozycji, sobotnią demonstrację, tak zwany Marsz Wolności. Wasilij zaznacza, że nie jest opozycjonistą. Jednocześnie podkreśla, że osobiście wstrząsnęły nim machinacje wyborcze, oszustwa. Ludzi też to zbulwersowało, na ulice Moskwy wyszły dziesiątki tysięcy, i jak mówi Wasilij Maksimow, było tak niemal przez cały rok. Jednak na sobotnią demonstrację przyszło według jego szacunku około dwóch tysięcy ludzi – to mało.

Fotograf chyba jest trochę zły na rosyjską opozycję. - Na Radzie Koordynacyjnej (to ciało, które ma koordynować działania części ugrupowań opozycji rosyjskiej, red.) zdecydowano, że protestów i akcji teraz nie będzie, dopiero na wiosnę – mówi. Zaznacza, że jak zwykle nie padły żadne konkretne propozycje, a tego właśnie Rosjanie od opozycji oczekują. Wasilij mówi, że zamiast konkretów ludzie dostają ciągle te same hasła i transparenty: "Precz z Putinem”,”Precz z rządami czekistów”. Wasilij Maksimow zauważa także, że teraz znów na proteście widział tych samych aktywistów, którzy protestowali przed tą wielką falą oburzenia na wyborach, i obawia się, że jest to w ich przypadku dość jałowy w skutkach "protest dla protestu”.

Wasilij
Wasilij Maksimow, AFP

Druga ponura w Rosji rzecz to powszechna znieczulica społeczna. Biją cię, przeszukują? Kogo to obchodzi. - Komitet śledczy wezwał na przesłuchanie reżysera, który przygotowywał film o protestach opozycji. Reakcja społeczeństwa była bardzo mizerna  – mówi Wasilij Maksimow. Reżyser, Paweł Kostomarow, miał przeszukanie w mieszkaniu, zabrano mu materiały filmowe, nikt właściwie nie zareagował.  A jak zauważa Wasilij, takich wydarzeń jest ostatnio sporo: na przykład ledwie kilka dni temu komitet śledczy Rosji zainteresował się rodziną jednego z liderów opozycji Aleksieja Nawalnego – i teraz brata Nawalnego czyni współpodejrzanym, a w mieszkaniu matki Nawalnego przeprowadza przeszukanie. - To jest nienormalne. Widać, że władze po prostu próbują zastraszyć liderów – mówi Wasilij. Zauważa, że Rosjanie nie reagują, nie wyciągają pomocnej dłoni – najczęściej z problemami zostaje się samemu. I słychać,  że jego osobiście bardzo to boli.

Przeszukania, rewizje, zastraszanie, zatrzymania to niestety codzienność. Świat o takich represjach w Rosji coraz mniej mówi, i czy Rosjanie to zauważają? Czy może świat o Rosjanach, ich krzywdach woli zapomnieć i zapomniał? Wasilij przyznaje, że wyraźnie czuje słabnące zainteresowanie tematem Rosji: na przykład w zeszłym roku jego zdjęcia pojawiały się na pierwszych stronach gazet. Teraz spadły nawet na 30-40 stronę. – Z drugiej strony, w piątek prezydent USA Barack Obama podpisał ustawę Magnickiego – powiedział, zaznaczając, że spotkało się to z oburzeniem parlamentu i Władimira Putina. Siergiej Magnicki to adwokat, który zginął w rosyjskim więzieniu. Akt Magnickiego zabrania wjazdu do Stanów Zjednoczonych osobom odpowiedzialnym za łamanie praw człowieka w Rosji. Jednak w odwecie za podpis pod ustawą Magnickiego,  w Dumie rosyjskiej nagle zaczęto procedować ustawę o zakazie adopcji rosyjskich dzieci przez obywateli amerykańskich.

Wasilij
Wasilij Maksimow, AFP

Moskiewski fotograf ciągle ma nadzieję, wierzy w możliwość zmian –bo przecież nikt nie wie, co może obudzić rosyjskie społeczeństwo. Wasilij ocenia, że realną szansą będą następne federalne wybory, za cztery lata. W międzyczasie zmiany również nie wyklucza - możliwe jest zdarzenie, którego nie można dziś przewidzieć. Jednocześnie dodaje: - Niestety, władza trzyma się bardzo mocno. To może tylko wyglądało rok temu, że wkrótce może odejść. Ale jest inaczej.

Nadzieję Wasilija wzmaga przypadek Pussy Riot. Fotograf odkreśla, że los tej grupy ściągnął na siebie uwagę całego świata. - Tych dziewczyn nikt nie znał i są one znane na całym świecie. Nie wiadomo, zawsze może coś się wydarzyć – mówi.

/

Fot. Wasilij Maksimow, AFP

------------------------------------------------------------------------------------------

Zapraszamy do lektury wywiadu

Portal PolskieRadio.pl: Mógłby się pan przedstawić? Czym pan się zajmuje?

Wasilij Maksimow: Nazywam się Wasilij Maksimow, jestem fotografem Agencji France Press (AFP) w biurze moskiewskim.

Był pan w sobotę na demonstracji w Moskwie? Z racji zawodowych, jako obserwator, czy może również jako zwolennik lub przeciwnik którejś ze stron?

Byłem na demonstracji jako fotograf z polecenia swojej redakcji. Oczywiście zawsze obserwuję, co się dzieje. Bardzo często pracuję podczas podobnych akcji, mogę zatem porównać, jak wygląda sytuacja teraz i jak wyglądała wcześniej.

Od ilu lat pan obserwuje demonstracje w Rosji, dokumentuje fotograficznie Moskwę?

Urodziłem się w Moskwie. Od 10 lat pracuję w charakterze fotografa. Mniej więcej od 2000 roku obserwowałem, jak przebiegają demonstracje. Akcje były dość burzliwe po dojściu Władimira Putina do władzy.  Później stały się mniej intensywne.

Czyli nastroje protestu słabną od 2000 roku?

Jest tak: na początku można było rzeczywiście zaobserwować, że protesty słabną. Rok temu wszystko się zmieniło, bo wtedy rzeczywiście w ludziach obudziła się wiara i nadzieja. Na demonstracje wychodziły tłumy, dziesiątki tysięcy ludzi. Tak było prawie przez cały rok. Jednak jesienią to wszystko zaczęło słabnąć.

W sobotę odbyła się właściwie ostatnia akcja w tym roku, ostatnia zimowa akcja. No i było mało ludzi.

No właśnie. Choć szacunki są różne. Od 700 osób, jak podaje policja, do 5000. Sądząc po tym, co widać na zdjęciach, prawda jest raczej pośrodku.

Uważam, że było najwyżej 2000 ludzi. Ktoś przychodził, ktoś odchodził. To miejsce nie jest w sumie rozległe – to nieduży park koło pomnika. Tam nie może się zmieścić jednocześnie duża liczba ludzi. Rzeczywiście był tłum, trudno było nawet przejść, ale w sumie… Było tam kilkuset dziennikarzy, bardzo dużo policjantów. W jednym momencie było tam w sumie może około tysiąca osób, może trochę więcej.

Z tym że ludzie przychodzili i odchodzili.

Tak, rzeczywiście. I było bardzo zimno.

Ile trwała ta demonstracja?

Nie więcej niż półtorej godziny – może dwie. Początek był wyznaczony na godzinę 15,  jednak ludzie zaczęli przychodzić trochę wcześniej. Wszystko się skończyło o 16.30.

Był Pan świadkiem zatrzymań?

Tak. Na początku zatrzymano znane osoby – na przykład Aleksieja Nawalnego, Siergieja Udalcowa, Ilję Jaszyna, Ksenię Sobczak. Te cztery osoby zostały zatrzymane jako potencjalni liderzy. Zostali dość szybko zwolnieni, powiedzmy w ciągu godzin. Policja potem obserwowała sytuację. Przez głośniki odczytano, że akcja jest nielegalna, nie było na nią zezwolenia. Jednak funkcjonariusze nie robili nic aż do około 16.20. Wtedy część osób zaczęła głośno wykrzykiwać hasła w rodzaju ”Precz z Putinem” i wtedy policja przystąpiła do działania. Około 40 osób zatrzymano na tym miejscu, a pozostałe po prostu wypędzono Wówczas było tam kilkaset osób, maksymalnie 300.

Jak można ocenić działania policji? Czy zachowywała się brutalnie? Czy zachowywała się tak samo jak na poprzednich demonstracjach, czy to było zwykłe zachowanie moskiewskiej policji w takich okolicznościach?

Powiedziałbym, że zwykłe. Obserwowałem na przykład demonstrację 6 maja – tam działania policji, tak można to ująć, były przesadzone. Tymczasem tutaj raczej nie. W ogóle muszę podkreślić, że w Moskwie policja nigdy w historii nie używała gazu czy miotaczy, tak jak jest to powszechne w innych krajach. Dwóch-trzech policjantów zatrzymuje jedną osobę i odprowadzają do busa. Czasami ktoś upada na ziemię i jest ciągnięty za nogi i za ręce. Jednak szczególnych okrucieństw raczej nie widziałem.

Wasilij
Wasilij Maksimow, AFP

Wspomniał pan, że rok temu na demonstracje wychodziły dziesiątki tysięcy ludzi, miały nadzieję na zmiany. Czy teraz w rozmowach z ludźmi wyczuwa się nastrój protestu? Jeśli nie, to co sprawiło, że ludzie stracili nadzieję?

Rok temu były istotne powody do niezadowolenia – to były wybory. Ludzie czuli się oszukani na wyborach. Nawet ja osobiście, choć nie biorę udziału w demonstracjach, tylko pracuję w trakcie tych akcji. Wszyscy widzieli manipulację, brudne techniki, widzieli, co się działo. Nastąpił wybuch niezadowolenia. Tymczasem w tej chwili, cóż. Wybory już minęły. Putin będzie rządził 6 lat. Obserwuję teraz, że na demonstracje wychodzą aktywiści, którzy wychodzili lata temu, jeszcze przed zeszłorocznym wybuchem niezadowolenia. Często, według mnie, jest to protest dla protestu, bez większego sensu kryjącego się za nim

Jaką rolę odgrywa według pana obserwacji opozycja? Czy ona przyciąga ludzi, zachęca, żeby przyłączyć się do jej haseł? Teraz Rada Koordynacyjna opozycji myśli nad nową strategią… Jak pan ocenia opozycję z perspektywy ostatnich lat – czy to jest prężna siła, która ma duże poparcie, czy też trudno na razie cokolwiek powiedzieć o tych ruchach.

Wydaje mi się, że wpływy opozycji znacznie spadły. Hasła zostają te same, co rok temu i dwa lata temu,  tak jak ”Rosja bez Putina”,”Precz z ładem czekistów i KGB”, itp. Tymczasem ludzie chcą od opozycji czegoś konkretnego. A tego nigdy nie ma. W niedzielę było posiedzenie Rady Koordynacyjnej opozycji rosyjskiej. Obserwowałem je i wyglądało to dość słabo. Rozpatrywano propozycje, czy organizować nowe akcje, czy też nie. Stwierdzono w końcu, że będą dopiero gdzieś na wiosnę, zimą nie będzie wieców, marszów itd. A konkretnych propozycji zmian  - nie było.

Nie ma wyborów, innego istotnego wydarzenia (na horyzoncie). No i po prostu tak jest.

Czy widzi pan szansę na zmiany w Rosji w najbliższym czasie?

Powiedziałbym, że na pewno szansą będą najbliższe wybory, na poziomie federalnym. To będzie za cztery lata. Może coś się zmieni, jeśli (taka zmiana) rozpocznie na poziomie obywatelskim. Druga możliwość to wydarzenie, którego obecnie trudno się spodziewać. To trudno przewidzieć. Zresztą przecież dotyczy to każdego kraju.

Niestety, władza trzyma się bardzo mocno. To może tylko wyglądało rok temu, że wkrótce może odejść. Ale jest inaczej.

Choć z drugiej strony wygląda na to, że władze w Rosji się czegoś boją. Starają się mocno zastraszyć osoby, które zdaniem władz, mogłyby im zagrażać.

To wszyscy obserwujemy. Niestety jednak, reakcja ze strony społeczeństwa jest bardzo słaba. Niedawno na przykład na przesłuchania do Komitetu Śledczego wezwano reżysera filmu o wydarzeniach opozycyjnych. I nikt niestety nie zareagował. 

Jak nazywa się ten reżyser?

Paweł Kostomarow. Projekt nazywał się ”Srok”. Grupa dziennikarzy przygotowywała film o wydarzeniach ostatniego roku, opozycyjnych wiecach, marszach. Wezwano na przesłuchanie do komitetu śledczego reżysera tego filmu i zabrano mu wszystkie zarejestrowane taśmy, wszystkie, które miał w domu. Przeszukano mu mieszkanie. Reakcja społeczeństwa mogłaby być bardziej wyraźna. Jej prawie nie ma.

Nikt nie wziął go w obronę. Nikt za nim nie stanął.

Tak. Każdy myśli o sobie.

Wasilij
Wasilij Maksimow (zdjęcie z jego zbiorów)

Do Polski też z trudem przedzierają się niektóre informacje. Pewnie można wymieniać więcej takich wydarzeń.

Kilka dni temu Komitet Śledczy Prokuratury Generalnej wniósł oskarżenie przeciwko Aleksiejowi Nawalnemu i jego bratu. Czyli teraz wzięli się za krewnych Nawalnego. Przeszukano na przykład mieszkanie jego matki. To jest nienormalne. Władze próbują zastraszyć liderów, opozycję. Postępują tak, żeby widziano, że są pod obserwacją, że na nich władza patrzy.

Czy jest wśród Rosjan jakiś żal do Zachodu, że mało się interesuje łamaniem praw człowieka w Rosji? Czy widać solidarność, wsparcie moralne, pomoc?

Jestem dziennikarzem, nie opozycjonistą. Obserwuję jednak spadek zainteresowania. Zdjęcia, które robię, rok temu były na pierwszych stronach wszystkich gazet. W tej chwili to jest już 20, 30 strona. Nie ma zainteresowania wiadomościami z Rosji. Z drugiej strony nie można mówić, że Zachód zupełnie się odwrócił. Wszyscy wiemy, że w piątek Barack Obama podpisał ustawę Magnickiego. To spowodowało oburzenie w rosyjskim parlamencie, nawet Putin się wypowiedział na ten temat. Coś się jednak robi dla Rosjan.

Czyli świat nie odwrócił się zupełnie od sytuacji Rosjan.

Myślę, że nie. Tak zupełnie - to nie. Sądzę, że sytuacja się zmienia. Z całą pewnością nie można stwierdzić, że za rok czy na wiosnę, nie stanie się coś, co wpłynie na społeczeństwo. Bo na przykład rok temu – kto przewidywał, że będzie taka reakcja na los Pussy Riot. Tych dziewczyn nikt nie znał, teraz są znane na całym świecie. Nie wiadomo, zawsze może coś się wydarzyć.

agkm

Rozmawiała Agnieszka Kamińska, portal PolskieRadio.pl

Ten artykuł nie ma jeszcze komentarzy, możesz być pierwszy!
aby dodać komentarz
brak
Czytaj także

Oskarżony w sprawie Politkowskiej zasłabł

Ostatnia aktualizacja: 14.12.2012 10:32
Dmitrij Pawluczenkow miał trafić na 12 lat do łagru za współudział w morderstwie dziennikarki.
rozwiń zwiń
Czytaj także

Moskwa: zwolniono zatrzymanych po proteście

Ostatnia aktualizacja: 16.12.2012 11:45
Rosyjska policja zwolniła 40 opozycjonistów zatrzymanych w sobotę przez OMON podczas antyputinowskiej demonstracji - poinformowały w niedzielę władze.
rozwiń zwiń
Czytaj także

Rosja: nie dopuścimy do wybuchu "pomarańczowej rewolucji"

Ostatnia aktualizacja: 18.12.2012 11:11
Takie oświadczenie złożył w wywiadzie dla „Komsomolskiej Prawdy” szef Rady Bezpieczeństwa Nikołaj Patruszew.
rozwiń zwiń
Czytaj także

Wałęsa spotkał się z synem Chodorkowskiego

Ostatnia aktualizacja: 19.12.2012 19:29
Do spotkania doszło w Warszawie na prośbę syna byłego szefa Jukosu, który odbywa karę więzienia w łagrze na północy Rosji.
rozwiń zwiń