Blog Franaka Wiaczorki białoruskiego opozycjonisty: represje trwają. Ludzie zostają bez środków do życia, a nie znajdują wsparcia w społeczeństwie.Tracą pracę najczęściej niby to z innych powodów niż polityczne.
Aby zobaczyć wideo lub posłuchać relacji Franaka Wiaczorki, kliknij w ikonę megafonu lub kamery w ramce po lewej stronie.
Mam takie poczucie, że Białoruś wróciła się w lata trzydzieste, w czasy represji stalinowskich.
Ludzie są wyrzucani z pracy i z uniwersytetów. Bardzo wielu opozycjonistów jest bez środków do życia. Dziesiątki domów było przeszukanych, zabrano komputery.
Zbyt aktywna nauczycielka
Na przykład w Talce, to miasteczko niedaleko Mińska, nauczycielka ze stażem 26 lat w szkole średniej została wyrzucona z pracy z dnia na dzień bez żadnych tłumaczeń, bez propozycji alternatywnej posady. Zaproszono ją na rozmowę z inspektorem obłastii; powiedziano "pani już nie pracuje". Natalia Ilinicz była zaangażowana w opozycyjnym Białoruskim Froncie Narodowym, chodziła na demonstracje, organizowała konferencje, spotkania dyskusje, prowadziła stronę internetową. Była za bardzo aktywna, dlatego ją wyrzucili z pracy.
Brak środków do życia i wsparcia
Często te osoby represjonowane zostają ze swoimi problemami same, nigdzie tego nie zgłaszają. Po 19 grudnia była fala solidarności, ludzie przynosili pieniądze. Teraz to się skończyło. Jest centrum "Viasna", prowadzone przez Alesia Bialackiego, które pomaga represjonowanym. Staramy się pomagać wszystkim, którzy się zgłaszają, ale na wszystko nie starcza.
Życie w ukryciu
Inni muszą się ukrywać. Mój przyjaciel Anton Kojpysz nie nocuje w domu, bo boi się, że będzie oskarżony w sprawie zamieszek. Nie może wyjechać, bo nie ma wizy Schengen. Nie wiadomo, gdzie jest. Ma wyłączoną komórkę. Co tydzień pisze maila. Co mają robić tacy ludzie, którzy nie mają pomocy z zewnątrz? Jak dodam, Antoś Kojpysz trafił wcześniej do aresztu za udział w demonstracji, chociaż wcale go na niej nie było. Siedział ze mną w celi.
Dziennikarka karana kilka razy
Biura opozyzyjne są niszczone. Siedziba Białoruskeigo Frontu Narodowego musi być opuszczona za tydzień. Codziennie są wiadomości o przeszukiwaniach, przesłuchaniach, także dziennikarzy. Dziennikarka Biełsatu Tatiana Bublikowa,była przesłuchana przez KGB już kilka razy. Siedziała w areszcie za to, że brała udział w demonstracji, choć robiła reportaż z placu. Kiedy aresztowali ją ostatnim razem, nie brali pod uwagę tego, że jest dziennikarką. A teraz jest oskarżana w związku z nielegalną pracą dla niezarejstrowanej telewizji. Musi zgłosić się do inspekcji podatkowej i będzie miała rozmowę z KGB w sprawie współpracy z Biełsatem. Czyli władze wtedy skazały ją, bo nie uznały, że pracowała jako dziennikarka, a teraz widać zmieniły zdanie i przesłuchują ją właśnie z tego powodu.
Apatia i depresja albo kariera w reżimie
To wszystko to próba zastraszenia - głównym celem jest apatia i depresja opozycji. Częściowo to im się udaje.
Teraz władze robią wszystko, żeby na Białorusi zostały tylko te osoby, które będą głosowały na Łukaszenkę. Wczoraj dowiedziałem się, że moją przyjaciółkę Katię faktycznie pozbawiono prawa do studiowania. Miała dwie poprawki, za każdym razem dostała zero. Wcześniej dostawała same dziesiątki i dziewiątki. Może owszem pojechać na Litwę, do Polski, może studiować, ale za granicą.
Z jednej strony władza rozumie, że bez młodzieży, mądrych ludzi, nie ma przyszłości w kraju. Ale Łukaszence nie chodzi o to, żeby kraj miał przyszłość, tylko żeby zachować wpływ.
Boję się, że nasza młodzież zostanie podzielona, jak i społeczeństwo – za i przeciwko Łukaszence. Zawsze było tak, że młodzież była najbardziej aktywna. Tak jest we wszystkich krajach: młodzi byli silnikiem zmian.
Teraz Łukaszenka wychował taką generację, która nie ma pojęcia, co to są prawa człowieka. Coraz więcej osób spotykam na ulicach Mińska, którym podoba się ten system.
Mają możliwość samorealizacji, rozwoju kariery, głosują na Łukaszenkę. Jest problem z rozpowszechnieniem informacji, ale i z wychowaniem młodych. To zadania dla opozycji na najbliższe miesiące. Wielu ludzie nie wie co się stało, co naprawdę się odbyło 19 grudnia. Ludzie często nie wiedzą. Z drugiej wychowanie, edukacja, przygotowanie nowej generacji. Bo inaczej nawet jeśli się zmieni władza, powstanie problem, że nikogo, kto może rządzić, budować nową Białoruś.
Franak Wiaczorka, agkm