Logo Polskiego Radia
Polskie Radio
Gabriela Skonieczna 01.04.2011

Habemus papam w oczach bezpieki

Dr Marek Lasota, historyk, szef krakowskiego IPN opowiada o nieznanych dokumentach związanych z Karolem Wojtyłą i reakcji komunistów na wynik konklawe.
Okładka książki Donos na WojtyłęOkładka książki "Donos na Wojtyłę"źr. Wydawnictwo Znak

Czy peerelowskie służby w jakikolwiek sposób przewidywały to, co wydarzyło się 16 października 1978 roku?

Marek Lasota: Z dokumentów, które udało się odnaleźć wynika, że bezpieka krakowska odbierała rozmaite sygnały świadczące o rosnącej pozycji kardynała Karola Wojtyły w Kościele powszechnym. Te sygnały, były przekazywane w postaci notatek, raportów i meldunków do centrali w Warszawie, a więc teoretycznie powinny one trafiać do ich głównych adresatów, czyli członków ówczesnego kierownictwa partyjnego i państwowego.

Jakie to były sygnały?

M.L: Odnotowywano różne gesty ze strony papieża Pawła VI wobec kardynała Wojtyły lub wypowiedzi innych biskupów, które miały świadczyć o tej rosnącej pozycji. Jako przykład może posłużyć następujący fakt: kiedy papież Paweł VI zwołał synod biskupów i tworzono prezydium tego synodu, to wśród biskupów europejskich tylko Karol Wojtyła został wybrany w skład prezydium jednogłośnie. Wszyscy pozostali większością głosów. I takie właśnie fakty z pierwszej połowy lat 70. były przez bezpiekę odnotowywane. I interpretowane jako dowód znaczenia krakowskiego kardynała w Kościele powszechnym.  Jest jeszcze jeden niezmiernie ciekawy, a często umykający uwadze przykład, pochodzący z grudnia 1972 roku, kiedy krakowska bezpieka sporządza notatkę, a pułkownik Władysław Żyła przesyła ją do Warszawy. Z notatki wynika, że w jednej z miejscowości w Wielkopolsce arcybiskup Baraniak, który dopiero co powrócił z Rzymu rozmawiał z innymi duchownymi i mówił, że gdyby w tej chwili doszło do konklawe to niemal pewnym kandydatem do sukcesji po Pawle VI jest Karol Wojtyła.

Ale mimo wszystko wynik konklawe musiał być szokiem dla komunistów. Oni najzwyczajniej w świecie musieli się przestraszyć?

M.L: Wspominana przez niektórych z nich reakcja, na przykład Edwarda Gierka, czy wspomnienia szefa Urzędu do Spraw Wyznań Kazimierza Kąkola  świadczą o tym, że było to kompletne zaskoczenie. Strach niewątpliwie też, natomiast musiała być również świadomość tego, co fakt wyniesienia na tron papieski polskiego kardynała oznacza dla PRL, czy całego bloku sowieckiego.  Jeden z członków kierownictwa PZPR skomentował to krótko "Habemus klapam", czyli zaskoczenie z jednej strony, zdumienie z drugiej. Gierek - według tego, co dziś twierdzi Stanisław Kania, który go o wyborze Karola Wojtyły poinformował - miał powiedzieć krótko - "Rany Boskie!"

A jak przyjęto wybór w Moskwie? Oni to już chyba nic z tego nie zrozumieli?

M.L: Wcale nie. Ja bym wyżej oceniał przenikliwość aparatu sowieckiego niż peerelowskiego i jestem przekonany o tym, że oni być może jeszcze trafniej przewidzieli możliwe scenariusze rozwoju sytuacji nie tylko w PRL, ale na całym świecie po wyborze Karola Wojtyły. Niewątpliwe jest również to, iż dziś na przykład w dokumentach Stasi,  do których możemy mieć dostęp, znajdują się obszerne charakterystyki postaci nowego papieża. Co więcej z treści tych dokumentów, ze sposobu ich skonstruowania, można się domyślać, że są one w większości oparte na tym, czego dopracowali się funkcjonariusze peerelowskiej bezpieki.

Jak wyglądał przepływ informacji między służbami? Podejrzewam, że wszystko się zaczynało i kończyło na Kremlu?

M.L: To jest bezsporne. Centrala tajnych służb bloku sowieckiego znajdowała się w Moskwie. Pozostałe służby bloku wschodniego były tylko swojego rodzaju  jej agendami czy filiami. Obieg dokumentów, na co wiele wskazuje, był taki, że materiały wytworzone tutaj wysyłano do Moskwy, a tam były przetwarzane i następnie przekazywane do pozostałych krajów komunistycznych. Faktem jest również to, że ze względu na znaczenie Kościoła w PRL - SB, a zwłaszcza jej pion IV, czyli ten antykościelny - miał pewne szczególne znaczenie w przygotowywaniu opracowań i analiz, które były tworzone na użytek całego obozu socjalistycznego, a które dotyczyły Kościoła, Watykanu, duchowieństwa katolickiego i tak dalej.

Odnalazł pan ostatnio nowe esbeckie dokumenty dotyczące Karola Wojtyły. Co one wnoszą do badań na postacią papieża?

M.L: To bez wątpienia znalezisko ciekawe. Dotychczas miało się wrażenie, że przełom lat 40. i 50. był okresem, kiedy bezpieka nie interesowała się Karolem Wojtyłą, że był on bardziej postrzegany jako wykładowca, publicysta, a nie duchowny, który odgrywa czy będzie odgrywał jakąś rolę. To przeświadczenie brało się stąd, że właściwie żadnych istotnych dokumentów z tego okresu nie odnaleziono. Natomiast te dwa pokazują, że wypowiedzi Karola Wojtyły były przedmiotem zainteresowania UB. Z ich treści wynika, że on był w pełni świadomy, jak wyglądała rzeczywistość tamtych czasów.

Obydwie te wypowiedzi zostały odnotowane w szczególnym okresie. Pierwsza po sprawie Kurii Krakowskiej i procesie księdza Lelity oraz innych współoskarżonych, a druga pochodzi z października, a więc po uwięzieniu Kardynała Wyszyńskiego, kiedy Kościół wchodzi w fazę tak zwanego Kościoła milczącego. Komunistom na pewien czas udaje się zablokować zdecydowaną postawę Episkopatu i wyciszyć biskupów. Jest to bezpośredni dowód na to, że Karol Wojtyła, wówczas jeszcze młody człowiek i kapłan, który rozwija swoją karierę  uczonego i wykładowcy akademickiego, a biskupem zostanie dopiero za 5 lat, ma bardzo trzeźwy osąd sytuacji. I to nie tylko w sferze stosunku komunistów do Kościoła, ale również  dostrzega słabości duchowieństwa, które jest podatne na takie ataki. Tak więc, te dokumenty burzą przeświadczenie, że zainteresowanie osobą Wojtyły zaczyna się dopiero wtedy, gdy zostaje on biskupem, aczkolwiek faktem jest, że wtedy zaczyna się ono rozwijać w pełni.

Czy jest jakaś szansa na rozwikłanie tajemnicy zamachu na papieża z 13 maja 1981 roku? Ostatnio IPN otrzymał do wglądu zeznania Ali Agcy. Co pewien czas pojawia się wątek "bułgarskiego śladu".

M.L: Szansa jest zawsze i badacz nigdy nie będzie tracił nadziei, że prędzej, czy później odnajdzie się coś, co rozstrzygnie wątpliwości badawcze. Niestety, mamy do czynienia z sytuacją niezwykle trudną. Bułgarski ślad to jedna z wielu hipotez, którą przyjmuje każdy, kto zajmuje się sprawą zamachu na Jana Pawła II. Zeznania Ali Agcy, które rzeczywiście będą przedmiotem badań prokuratorów IPN prowadzących śledztwo w tej sprawie, są znane, mniej więcej wiemy, co Agca mówił w czasie procesu. Oczywiście, potrzebne jest ponowne czytanie owych zeznań, nawet kilkukrotne, bo być może czyjejś uwadze umknęły jakieś istotne elementy. Pytaniem, które zadaje sobie IPN w tej konkretnej sprawie, jest pytanie o udział w zamachu czynnika peerelowskiego. Ja osobiście wątpię w to z kilku powodów. Bynajmniej nie uważam, że SB wzdragałaby się przed strzelaniem do papieża Polaka. Natomiast, jeśli taka akcja była planowana przez służby sowieckie, to w przygotowaniach eliminuje się wszelkie ryzyko, a bez wątpienia czynnikiem ryzyka w tym wypadku byłoby angażowanie do zamachu osób tej samej narodowości co papież.

''

Zamach na Jana Pawła II. 13 maja 1981. Źr. Wikipedia.

Mimo to, 13 maja 1981 roku na placu św. Piotra przebywali esbecy

M.L: Jest taki wątek brany pod uwagę, są pewne przesłanki, że mogli być. Należy jednak pamiętać, że zamachu dokonano podczas środowej audiencji generalnej. Można się domyślać, a w 1981 roku szczególnie wydaje się to prawdopodobne, że na wszystkich  audiencjach - i wszędzie, gdzie papież pokazywał się publicznie - mogli być funkcjonariusze bezpieki. Z prostego powodu - po to, żeby inwigilować Polaków przyjeżdżających do Rzymu. Proszę więc zobaczyć, z jak złożoną materią mamy do czynienia. Z umiarkowanym sceptycyzmem myślę o tym, czy kiedykolwiek uda nam się poznać pełną prawdę o wszystkich okolicznościach tego wydarzenia.

Co praca nad książką "Donos na Wojtyłę" i lektura esbeckim dokumentów zmieniła w Pana spojrzeniu osobę Karola Wojtyły i najnowszą historię Polski?

M.L: Muszę powiedzieć, że było to coś w rodzaju mojej przygody życia. Badanie różnych wątków biograficznych Jana Pawła II jest samo w sobie fascynujące - zwłaszcza, gdy bierze się pod uwagę, jaki był i jest nasz stosunek do jego osoby. Badanie dokumentów bezpieki dotyczących Karola Wojtyły było patrzeniem na niego oczyma jego walczących z nim wrogów. Jakie więc wnioski się nasuwają? Po pierwsze bezpieka miała chyba świadomość formatu człowieka, z którym przyszło się jej zmierzyć. Można powiedzieć, że komuniści Wyszyńskiego nienawidzili, a Wojtyły się bali. Im bliżej było 1978 roku, tym ten strach był większy. Oni czuli przed nim ogromny respekt, wynikający przede wszystkim z jego formacji intelektualnej oraz z jego umiejętności skupiania wokół siebie ludzi cieszących się autorytetem, szacunkiem, ludzi szalenie opiniotwórczych.

Komuniści wiedzieli, że Wojtyła jeszcze jako krakowski biskup ma bardzo jasną wizję tego, co należy zrobić w społeczeństwie polskim, po wojnie właściwie całkowicie pozbawionym elit, Wiedzieli, że on stawia na odbudowanie tych elit, nowoczesnych, dobrze uformowanych chrześcijańsko, dążących do budowy nowoczesnego społeczeństwa obywatelskiego. I to budziło obawy. Jeszcze w 1963 roku, w opinii jednej z komórek PZPR zawarta jest teza, że Wojtyła jest bardzo niebezpiecznym przeciwnikiem ideowym, który jest także sprawnym organizatorem, mającym jasną wizję i koncepcję swej pracy biskupiej i społecznej, nie przejmującym się zupełnie tym, że wokół niego trwają jakieś nieprzyjazne działania. Tak więc, dla mnie po lekturze dokumentów aparatu represji dotyczących Karola Wojtyły stało się jasne, że w tamtych czasach, i nie dotyczy to tylko ludzi Kościoła, można było być dla systemu komunistycznego całkowicie nieprzemakalnym. Pod warunkiem absolutnej wierności swojej formacji intelektualnej i duchowej. Karol Wojtyła okazał się takim właśnie być.

Rozmawiał Piotr Dmitrowicz

Doktor Marek Lasota jest dyrektorem Oddziału Instytutu Pamięci Narodowej w Krakowie i autorem książki "Donos na Wojtyłę. Karol Wojtyła w teczkach bezpieki". Wyd. Znak, 2006.

ZOBACZ HISTORYCZNY MOMENT OGŁOSZENIA WYNIKU KONKLAWE 16.10.1978

Z archiwum Radia