Mięso w PRL-u? Był pomysł, żeby zastąpić je kiełbasą sojową

Ostatnia aktualizacja: 21.01.2013 14:20
- Mięso było nie tyko środkiem do zaspokojenia głodu, ale również towarem, którego niedobór stanowił ważny element napięć między społeczeństwem a władzą - przypominał w Dwójce Dariusz Jarosz, współautor książki "Afera mięsna. Fakty i konteksty".
Audio
Sklep mięsny na ulicy Grójeckiej w Warszawie
Sklep mięsny na ulicy Grójeckiej w WarszawieFoto: PAP/ARCH Marcin Wegner

"Mięso rzucili!" - to hasło sprawiało, że w czasach Polski Ludowej przed sklepami spożywczymi ustawiały się kolejki, "jak stąd do Zakopanego". Schaby, szynki, balerony były towarem co najmniej luksusowym, zdobywanym z trudnością nie mniejszą, niż w czasach prehistorycznych, kiedy to "mięso" należało najpierw wytropić, a następnie upolować. W epoce permanentnego niedostatku "masy mięsnej" w Polsce władza uciekała się do różnych sztuczek...

- W 1965 roku powstał kuriozalny pomysł produkowania kiełbasy sojowej - mówił Dariusz Jarosz, historyk w Instytucie PAN. - Pomysł polegał na tym, żeby z ograniczonej ilości mięsa stworzyć masę większą, niż ją faktycznie posiadano. Problem polegał jednak na tym, że w planie społeczno-gospodarczym nie zaplanowano importu soi - opowiadał.

Braki "asortymentów mięsnych" szczególnie odczuwalne były przed świętami Bożego Narodzenia. By rozładować napięcie w głodnym społeczeństwie, władze starały się stworzyć tzw. "poczucie zaspokojenia rynku". - Na różnych naradach planowano, by np. szynki z kością sprzedawać do 10 grudnia, a szynki bez kości od 16 grudnia. Miało to stworzyć wrażenie stałej obecności mięsa w sklepach - wyjaśniał gość Agaty Kwiecińskiej i Michała Nowaka.

W okolicznościach przerostu popytu nad podażą rosło pole do popisu dla kierowników sklepów mięsnych, którzy również uciekali się do różnych sztuczek, by uszczknąć dodatkowe pieniądze na handlu deficytowym towarem. Wykorzystywano fakt, że do sklepów mięso trafiało niepodzielone, w półtuszach i ćwierćtuszach.

- Rzeczą personelu sklepu było podzielenie tego na różnego rodzaju "asortymenty", sprzedawane w różnych cenach. Kierownicy sklepów mogli doprowadzić do tego, że w cenie szynki sprzedawano tłuszcz, który przykrawano do tej szynki. W ten sposób na poziomie sklepów wygospodarowano nadwyżki mięsa - opowiadał gość audycji "Za kurtyną PRLu".

Więcej na temat gospodarki mięsnej w PRL-u, niebezpieczeństw związanych z białą kiełbasą i słynnej afery mięsnej z roku 1964-1965 w nagraniu audycji. Zachęcamy również do wysłuchania rozmowy z dr Cezarym Praskiem - socjologiem kultury, dziennikarzem, autorem książki "Życie towarzyskie w PRL”.

Czytaj także

Wczasy w PRL: herbata, kotlet i kaowiec. Jest za czym tęsknić?

Ostatnia aktualizacja: 21.08.2012 16:00
Na śniadanie raczej kawa niż herbata, a na obiad kotlet z mizerią. A wszystko ku chwale PRL. Bo wczasy – jak tłumaczy historyk Paweł Sowiński – były ważnym narzędziem budowania ustroju socjalistycznego.
rozwiń zwiń
Czytaj także

Dyskretny urok wielkiej płyty

Ostatnia aktualizacja: 19.10.2012 17:30
Budownictwo mieszkaniowe: priorytet i – zarazem – jedna z największych bolączek Polski Ludowej. Powstawały nowe dzielnice miast, a i tak na własne M czekało się latami.
rozwiń zwiń
Czytaj także

Rzucili cytrusy, idą Święta

Ostatnia aktualizacja: 21.12.2012 18:19
Szał zakupów w PRL-u? Raczej: mobilizacja władz, by pomarańcze, karpie i czekolady trafiły do tych, którzy choć raz w roku chcą przeżyć czas mniej szaro. W Dwójce rozmawialiśmy o przygotowaniach do Bożego Narodzenia za Polski Ludowej.
rozwiń zwiń