Dzieci rosyjskie, białoruskie, ukraińskie, żydowskie, tatarskie, łotewskie, cygańskie, kozackie, uzbeckie, ormiańskie, tadżyckie. Te, które przeżyły, wojny nie zapomniały nigdy.
Dla nich to wspomnienie pierwszego papierosa otrzymanego od Niemca, zapach bzu i czeremchy, zabawa w strzelanie, pierwsze grzyby w lesie, kózka, która miała dawać mleko i zapewnić rodzinie przetrwanie. Ale też sprawy, przed którymi dzieci powinny być chronione – śmierć, cierpienie, brak ojca, okrucieństwo i głód.
W audycji "Przestrzenie kultury – literatura non-fiction" białoruska pisarka i dziennikarka Swietłana Aleksijewicz opowiadała o swojej poprzedniej książce "Wojna nie ma w sobie nic z kobiety”, za którą została uhonorowana Nagrodą im. Ryszarda Kapuścińskiego oraz Literacką Nagrodą Europy Środkowej Angelus. Mówiła o wielkim cierpieniu ludzi podczas II wojny światowej, ale też o tym, jak bardzo cierpiały zabijane wtedy zwierzęta. Podzieliła się opowieścią o umierającym z bólu człowieku – co było dla osoby to widzącej strasznym przeżyciem - ale jeszcze bardziej przerażające dźwięki wydawał np. zabijany koń. – W czasie wojny zanika czas, zanika życie – tłumaczyła.
- Dla mnie człowiek to świat – zwierzała się pisarka - dla totalitarnego systemu jest on jedynie jego częścią, jest "śrubką”. (…) Każdy totalitaryzm jest płaskim, jednoznacznym światem, a wojna jest okropnym, drapieżnym i pięknym światem. Nie byłam na tej wojnie, ale widziałam konflikt w Afganistanie. Po bombardowaniu dział z wioski zostaje zrówna ziemia – tłumaczyła Swietłana Aleksijewicz.
***
W audycji gościliśmy też Wojciecha Góreckiego, który opowiadał o swojej najnowszej książce: "Abchazja".