Fundacja ta została złożona przez entuzjastów, którzy już od pięciu lat starają ratować od zapomnienia dawne zdjęcia. Jednak, jak podkreślała Karolina Ziębińska-Lewandowska, początki nie były łatwe. - Nie mieliśmy ani pieniędzy, ani odpowiedniego sprzętu. Pozyskanie do archiwum zbiorów Dłubaka i Chrząszczowej było możliwe tylko dzięki naszej wcześniejszej współpracy z rodzinami tych artystów - wyjaśniała.
Pracy nie ułatwiały także wskazówki naniesione przez samych autorów zdjęć. - Na przykład fotografie Zofii Chomętowskiej są źle podpisane. Kiedy je nanosiła, musiała mieć już problemy ze wzrokiem, bo niektóre daty się nie zgadzają - opowiadała Karolina Puchała-Rojek. - Wskazówki autorów też wymagają weryfikacji - dodała.
Założycielki Fundacji żałują, że w naszym kraju nie istnieje żadna inna organizacja, która zajęłaby się archiwizacją zabytkowych kadrów. - W Polsce nie ma instytucji zajmującej się ochroną tego typu fotografii. Spadkobiercy artystów mogą przekazać zdjęcia do agencji fotograficznych, ale żadna z nich nie ma warunków do ich przechowywania - mówiła Karolina Ziębińska-Lewandowska.
szr