Film bardzo szczególny - tak podczas pokazu prasowego w Rzymie przedstawiono "Młyn i krzyż" Lecha Majewskiego, który wejdzie na ekrany kin we Włoszech 30 marca. Włochy są 55. krajem, który zakupił jego film.
Reżyser mówił na konferencji o swych związkach z Włochami - zapoczątkowanymi, gdy jako nastolatek przyjeżdżał do Wenecji. Opowiedział również z swoim spotkaniu z mistrzem włoskiego kina Michelangelo Antonionim w łódzkiej szkole filmowej w 1976 roku. Gdy wybitny reżyser pojawił się na planie jego etiudy, podał mu rękę i młodemu studentowi życzył powodzenia.
Zobacz galerię: DZIEŃ NA ZDJĘCIACH>>>
Z Wenecją wiąże się fascynacja Lecha Majewskiego obrazami Pietera Bruegela, którego świat z dzieła "Droga krzyżowa" przedstawił w swoim filmie. Wspominał, że czas oczekiwania w Wiedniu na nocny pociąg do Wenecji spędzał w tamtejszym muzeum, gdzie znajduje się cała sala dzieł tego malarza. Polski reżyser zwrócił uwagę na "hipnotyzującą, magnetyzującą" moc jego obrazów, które - jak mówił - kontemplował godzinami. - Bruegel był wielkim narratorem - ocenił.
Podczas spotkania z dziennikarzami przedstawiciele włoskiego dystrybutora filmu przypomnieli, że jego pokazy odbyły się w nadzwyczajnych miejscach, m.in. w Luwrze. We Francji - jak podkreślono - film obejrzało 100 tysięcy widzów.
Lech Majewski ocenił, że Włochy są "wyjątkowo trudnym krajem", jeśli chodzi o dystrybucję filmów spoza strefy angielskojęzycznej. Wyjawił również, że jego następny projekt filmowy ma związek z "Boską komedią" Dantego. To - jak wyjaśnił - współczesny film rozgrywający się w Polsce, ale z wątkiem zaczerpniętym z tego arcydzieła literatury włoskiej.
gs