Calineczkę, Królową Śniegu, dziewczynkę z zapałkami i ołowianego żołnierzyka, czyli baśnie Hansa Christiana Andersena, znają niemal wszyscy. Jednak nie wszyscy wiedzą o tym, że znany pisarz nie rozstawał się z nożyczkami. Wycinanki to jego druga, nieznana światu pasja.
Jego biografowie podkreślają, że Christian Andersen, już nawet jako znany pisarz, chodził z nożyczkami w kieszeni. Wycinał wszystko i ze wszystkiego. Bardzo często umiejętność tę wykorzystywał do tego, by zabawiać przyjaciół. Robił wycinanki i improwizował opowieść o tym, co wycinał. Tworzył również książki z obrazkami dla dzieci przyjaciół, w których umieszczał wycinki z gazet, własne rysunki, wycinanki i zabawne komentarze czy wierszyki. Powtarzają się w nich często motywy obecne także w jego baśniach literackich: łabędzie, bociany, tancerki. Andersen również bardzo dużo rysował.
Zamiłowanie do wycinania zaszczepił Christianowi jego ojciec Hans, który był szewcem. Wówczas szewc robił buty również za pomocą nożyczek. Ojciec bardzo często zabierał swojego syna i żonę do teatru. Rodzinna fascynacja Andersenów teatrem była tak ogromna, że sami stworzyli sobie w domu teatrzyk.
Andersenowie bardzo często bawili się w teatr, odtwarzając obejrzane sztuki oraz te, które razem czytali wieczorami. Zabawa w teatr polegała również na tym, że trzeba było stworzyć postacie, a dokładnie - wyciąć je z różnych materiałów. Tak zaczęła się przygoda Christiana Andersena z nożyczkami.
Andersen od zawsze chciał związać swoje życie i twórczość z teatrem. Próbował w nim swoich sił - pisał, śpiewał, tańczył. Jednak to nie w historii teatru zapisane zostało jego nazwisko. Niezapomniane na całym świecie zostały "Baśnie" Jana Christiana Andersena.
(mb)