Roy Campbell, Jr. rozparł się na krześle i emanował zadowoleniem z siebie. Trudno się dziwić - kwadrans wcześniej zszedł ze sceny po koncercie kończącym udaną europejską trasę formacji The Nu Band.
Poza tym - jest przecież jednym z najbardziej wszechstronnych trębaczy we współczesnym jazzie. Występował zarówno w ambitnych, by nie rzec karkołomnych projektach Dona Cherry'ego, Williama Parkera i Petera Brotzmanna, jak i rockowych zespołach w stylu Yo La Tengo! Nie wspominając już o projekcie Negrophilia Mike'a Ladda, łączącym free jazz z hiphopem...
Jakby tego było mało, Roy współtworzy dwa ważne nowojorskie festiwale: New Trumpet Festival (wraz z Dave'em Douglasem) i Vision Festival. Do tego... ma słuch absolutny.
Niektórzy twierdzą, że to nie dar, a przekleństwo. Mamy znajomą ze słuchem absolutnym, która dostaje potwornego bólu głowy, kiedy np. ktoś w chórze fałszuje. Jak to jest? Dar czy przekleństwo?
Każdy odczuwa to inaczej. Wiecie, zacząłem słychać muzyki, kiedy miałem 3 albo 4 lata. Identyfikowałem wysokość dźwięku przez skojarzenia z kolorami. Na przykład Es było brązowe, Fis niebieskawo-zielone, H podobne, ale bardziej niebieskie, A, D i E – białe,
B – czarne.
Po latach już wiem, że muzyka jest dziedziną duchową i to, w jakim kluczu gra dany instrument, nie ma znaczenia. Ludzie często martwią się, że nie potrafią zagrać sola opartego na funkcjach tak, jakby chcieli. No cóż, jeśli nie masz w sobie ducha wolności i koncentrujesz się tylko na aspekcie teoretycznym, nigdy nie będziesz naprawdę improwizował. Na warsztatach zawsze opowiadam o big-bandzie Billy’ego Eckstine’a. W tej orkiestrze grał i Miles Davis, i Fats Navarro, i Howard McGee, i Dizzy Gillespie, i Gene Ammons, i Dexter Gordon, i Bird. Czasami nawet wszyscy razem, mimo, że każdy z nich miał własny styl. Tworzyli spójną całość. Eckstine zwykł mawiać: „Jeśli nie potrafisz zabrzmieć jak TY, nic tu po tobie.”
Na spotkanie z Royem Campbellem zapraszamy w piątek, 20 marca o 23:00
Janusz Jabłoński i Tomasz Gregorczyk
Email: jamsession@polskieradio.pl