31 marca 2008, godz. 22:15
Tadeusz Konwicki – reżyser obrazu zatytułowanego „Lawa – opowieść o «Dziadach» Adama Mickiewicza” w swojej filmowej wersji przywołuje poetę i Wilno, które jest również miastem dzieciństwa i młodości pisarza – reżysera filmu. Tak jak niezwykły, pełen ukrytych znaczeń jest mickiewiczowski dramat, tak niezwykły okazał się film, w który jego twórca podążając wileńskimi śladami Adama Mickiewicza, oprócz historii, wpisał weń obrazy współczesnej polskiej rzeczywistości. Jest więc w nim i obraz Anioła Śmierci kroczącego przez „Narodowe Cmentarze” i współcześni ludzie opuszczający bramy stoczni. Jest też historyczny bal u carskiego senatora, gdzie z ust zbuntowanej młodzieży padają słowa: „Nasz Naród, jak lawa z wierzchu zimna, twarda i plugawa, lecz wewnętrznego ognia sto lat nie wyziębi, plwajmy na tę skorupę i stąpmy do głębi”. Bowiem reżyser, jak sam mówi, starał się odcedzić z mickiewiczowskiego dramatu wszystko to co współczesne, to co nadal jest aktualne w naszej narodowej egzystencji. Starał się pokazać wciąż istniejące kompleksy, urazy i niepokoje. Spełnienie zamierzeń twórcy filmu stało się możliwe dzięki grze aktorów miary największej. To dzięki Gustawowi Holoubkowi – kreującemu mickiewiczowskiego Gustawa-Konrada, dzięki Tadeuszowi Łomnickiemu, Henrykowi Biście, Mai Komorowskiej w roli Guślarza odprawiającego obrzęd Dziadów, Arturowi Żmijewskiemu w roli młodego poety i wielu innym aktorom, wiersz mickiewiczowski mógł zabrzmieć niezwykle współcześnie. Utrwalona na taśmie filmowej, a wykorzystana. dzięki ścieżce dźwiękowej. Wielka Improwizacja w wykonaniu Gustawa Holoubka, jest dziś hołdem złożonym artyście, którego nie ma już wśród nas. A inne sceny z filmu są hołdem dla tych, którzy odeszli i śladem utrwalonych mistrzowsko ról wszystkich, którzy grali w filmie Tadeusza Konwickiego. Zresztą w audycji zarówno aktorzy, jak i reżyser mówią o tym czym stało się dla nich misterium „Dziadów” Mickiewicza odczytane na nowo.
„Wpisani w Lawę" - audycja Bożeny Markowskiej