Przypomniała mi się przezabawna historyjka. Otóż, było to już po wojnie, z moją ukochaną Kucharcią na Kossakówce hodowałyśmy kotkę syjamkę. Pewnego razu kotka dostała rui. Dbając o jej samopoczucie i zdrowie psychiczne, sprowadziłam jej rasowego kawalera. Koty się obwąchały – syjamczyk wypił kotce mleko i nic... Zła, pobiegłam zadzwonić do przyjaciółki, żeby sobie zabrała tego leniwca. Pobiegłam do „Noworolskiego”, tam za niewielką opłatą był ogólnodostępny telefon. Aparat stał na bufecie między stolikami. Zrozpaczona, że ten syjamczyk tak się nie udał, podbiegłam do nieszczęsnego telefonu, a krakowskie dewotki siedzące naokoło przy stolikach, już nadstawiły uszy. – Coś ty mi za samca przysłała?! – Wykrzyczałam przyjaciółce do słuchawki. – Najadał się, wyspał i nic! Na moją zgubę zapomniałam głośno dodać, że mowa o kocie... Na drugi dzień cały Kraków huczał, że Samozwaniec znalazła sobie dużo młodszego chłopa, ale za to beznadziejnego w alkowie...
Wybrane fragmenty książki czyta Magdalena Zawadzka. Opracowanie Witolda Malesy.
Nieznane zapiski słynnej polskiej satyryczki, które zostały odnalezione przypadkiem w kilkadziesiąt lat po jej śmierci. Są to felietony i wspomnienia, pełne niepokornego humoru i wyjątkowego wdzięku. Opisuje w nich autorka Kraków przełomu wieków, artystów, którzy w tym mieście mieszkali i tworzyli, krakowskie tradycje i zwyczaje, ale przede wszystkim swój dom rodzinny – słynną Kossakówkę, ojca – znanego malarza Wojciecha Kossaka i niezwykłą siostrę-poetkę – Marię Pawlikowską-Jasnorzewską. Znalazły się tu też informacje o pierwszych kinematografach, paryskiej modzie i obyczajowych skandalach. Książka ukazała się nakładem Wydawnictwa „W.A.B.”.