Wiesław Molak: W naszym studiu nasz kolejny gość. Rozmowa Marka Mądrzejewskiego.
Marek Mądrzejewski: Z Markiem Sawickim, Ministrem Rolnictwa i Rozwoju Wsi, przypomnę: posłem, członkiem Prezydium Rady Naczelnej PSL. Witamy serdecznie.
Marek Sawicki: Dzień dobry państwu.
M.M.: Dzisiejsza Rzeczpospolita na pierwszej stronie wielkimi literami pisze, iż genetyczna kukurydza robi furorę w Polsce. I chciałoby się zapytać: co pan na to, zważywszy na to, że jest to chyba niezgodne z prawem?
M.S.: Jest to przesada z tą furorą. Ja myślę, że jest dookoła niepotrzebne straszenie w ogóle całym problemem GMO. Na razie w Polsce obowiązuje prawo niezgodne z prawem wspólnotowym o całkowitym zakazie. W tej chwili Ministerstwo Środowiska przeprowadza uzgodnienia międzyresortowe, konsultacje nowelizujące ustawę o możliwości upraw GMO w Polsce z koniecznością dostosowania jej do prawa wspólnotowego. Ale chcę wyraźnie podkreślić, że i intencją ministra środowiska, i moją intencją jest takie rozwiązanie prawne, które by w maksymalnym stopniu ograniczyło możliwość uprawy, tego typu uprawy w Polsce. Dlatego też główną rolę będą miały tu samorządy. To one będą wyznaczały strefy wolne od GMO...
M.M.: No ale zaraz, to intencją ministerstwa jest to, aby ograniczyć, a wolną rękę będą miały samorządy.
M.S.: Panie redaktorze, samorządy wiedzą, co na danym terenie jest potrzebne, co jest konieczne, i z pewnością one patrząc na specyfikę regionu, ale także na różnorodność biologiczną, z pewnością będą racjonalniej gospodarowały tym środowiskiem niż urzędnik z pozycji ministerstwa czy ministra. Ja chcę też powiedzieć, że w tej chwili przy programach rolno–środowiskowych nieco większe wsparcie skierujemy na produkcję i uprawę roślin tradycyjnych polskich, a więc motylkowych, drobnonasiennych, grubonasiennych po to, żeby rzeczywiście...
M.M.: Zachęcić tym, że to się będzie opłacało, tak?
M.S.: Żeby to było konkurencyjne w stosunku do tych upraw, które dzisiaj nie wiemy do końca, czy są szkodliwe, czy nie są szkodliwe. Dopóki nie ma takiej pewności, nie ma też potrzeby tak szerokiego otwierania Polski na tego typu uprawy.
M.M.: Jakieś przymiarki do oceny tegorocznych plonów?
M.S.: Ta ocena cały czas trwa. Oczywiście, nie ma już w tej chwili systemu pełnej sprawozdawczości – rolnik, gmina i zwielokrotniania plonów – ale wiemy, że jeśli chodzi o zboża, to w granicach trzech ton te plony będą, będą nieco niższe od plonów ubiegłorocznych w granicach 7%, ale z drugiej strony też uspokajając konsumentów chcę powiedzieć, że chleba w Polsce nie zabraknie i też nie ma co straszyć, że oto od września ceny tego chleba będą dramatycznie rosły.
M.M.: Strategia antykorupcyjna Ministerstwa Rolnictwa i Rozwoju Wsi co to takiego? Mówi się o tym, iż te nieprawidłowości w KRUS–ie, których finał między innymi polegał na zwolnieniu pana Kwaśnickiego, oraz prowokacja dziennikarska w Agencji Rynku Rolnego w Bydgoszczy nakłoniły pana, pana zespół do opracowania tego rodzaju dokumentu.
M.S.: Nie, nie to nakłoniło. Ten zespół pracował jeszcze przede mną, zanim ja do resortu przyszedłem. Ja tylko spowodowałem przyspieszenie jego prac. Otóż każdy resort miał obowiązek zgodnie z decyzją rządu z 2002 roku taką strategię opracować. Jesteśmy pierwszym ministerstwem. Ja przypomnę, że w resorcie rolnictwa na 19 lat wolnej Polski PSL współrządziło czy zarządzało tym resortem przez 6 lat, że od ponad 6 lat także w tym resorcie nie byliśmy obecni. I dzisiaj próbuje się różnego rodzaju patologie, które nagromadziły się w administracji od wielu lat wrzucić tylko na grzbiet Polskiego Stronnictwa Ludowego. Nie jest to uczciwe. Ja nie lubię polityki, w której metodą jest konfrontacja, metodą jest wojna, metodą jest awantura. Nie lubię także dziennikarstwa, w którym właśnie zasadą staje się pomówienie, prowokacja, a tej prowokacji było już sporo. Przypomina pan sobie słynną taksówkę dla ojca dyrektora, teraz kwestia tych dwóch dyrektorów. Oczywiście, ten związany z Polskim Stronnictwem Ludowym to jest przestępca...
M.M.: Jest na pierwszych stronach gazet.
M.S.: Tak, ten związany z partnerem koalicyjnym to jest nie przestępca. Więc tu warto byłoby, żeby równe miary do tego wszystkiego przykładać. Mówię, panie redaktorze...
M.M.: Bo warto byłoby... Czy pan lubi koalicjanta, zważywszy na to wszystko, co pan powiedział o niechęci do polityki, która polega właśnie na konfrontacyjności?
M.S.: Więc myślę, że czas najwyższy, żeby jednak wrócić do solidarnościowej zasady Jana Pawła II, że solidarność oznacza jeden z drugim, a nie jeden przeciw drugiemu, że warto się uzupełniać, warto ze sobą współpracować, warto sobie pomagać, a nie ciągle walczyć. Ja jeszcze wrócę, panie redaktorze...
M.M.: Czy Julia Pitera współpracuje z panem?
M.S.: Nie, bo muszę jedną rzecz wyjaśnić – te kwestie związane z pomówieniem. Otóż prezesa Kwaśnickiego przez dwa miesiące pomawiano o nepotyzm i pomawiano o łamanie ustawy antykorupcyjnej. Ja mówiłem wielokrotnie: w sprawie nepotyzmu 14 osób wymienianych w tym artykule, 11...
M.M.: Zatrudnionych przez niego.
M.S.: Tak... Nie, nie przez niego, on zatrudnił 3 osoby, 11 osób pracuje tam od wielu lat, między innymi nawiązane zostały relacje. Żadna kontrola – ani moja, ani pani Pitery – nie potwierdziła, że te osoby złamały ustawę, że między nimi zachodziła jakakolwiek podległość służbowa. I druga sprawa – sprawa rzekomego złamania ustawy antykorupcyjnej i nieprawdy w oświadczeniu zasiadania w spółkach Skarbu... w spółkach handlowych.
M.M.: Czyli łączenia jakby tej funkcji...
M.S.: Tak, otóż pan Kwaśnicki w 2003 roku złożył oświadczenie rezygnujące. Potwierdziła to prezes spółki. Ba, kontrola Kancelarii Premiera nie dała temu wiary, sprawdziła tę sprawę CBA, co było, oczywiście, wielką aferą, bo Kwaśnicki złamał prawo, CBA będzie jego kontrolowało. CBA potwierdziło – Kwaśnicki w swoim oświadczeniu złożył zeznanie prawdziwe. A dziennik Newsweek ma w tej chwili już od ponad 4 tygodni pozew do sądu. Ja czekam, czy dziennikarze, którzy przez dwa miesiące pomawiali pana Kwaśnickiego w tej sprawie, odezwą się i przeproszą.
M.M.: A czeka pan na to, że odezwie się w tej sprawie i przeprosi może Julia Pitera?
M.S.: Ja powiem tak – myślę, że tutaj może nie do końca jest wina pani Julii Pitery. Jest pewne zapotrzebowanie dziennikarskie. Niepotrzebnie protokół, który jeszcze nie był podpisany przez obie strony, został upubliczniony... nie tyle protokół, co tak naprawdę informacja kontrolerów dla pani minister, i to się stało jakby powodem szybkich decyzji. Ale myślę, że po tym szaleństwie, z jakim mieliśmy do czynienia, przyjdzie czas na pewne uspokojenie, bo, panie redaktorze, też nie mogę pogodzić się z sytuacją, kiedy były poseł PSL–u zatrudniony jako magazynier zbożowy to nepotyzm polityczny, a czterech innych posłów w tym czasie zatrudnionych w Najwyższej Izbie Kontroli to jest służba państwu. No, tak nie można. Jeśli dziennikarze chcą informować, niech informują rzetelnie. Ja uważam, że te naganne zjawiska niech pokazują, niech prowokują, ale niech nie skupiają tego tylko i wyłącznie na jednym środowisku politycznym. Bo ja mówiłem o tym wielokrotnie – te zjawiska są wprost proporcjonalne do udziału określonych środowisk we władzy.
M.M.: Zgodzi się pan z tym, że jakby dwoma torami idzie w naszym życiu publicznym takie myślenie, mówienie właśnie o nepotyźmie, o tego rodzaju sprawach, to znaczy potępia się z jednej strony głośno, natomiast praktyka idzie zupełnie inną drogą. I ten, kto zwróci uwagę, na przykład tak jak Eugeniusz Kłopotek, na trudy, skomplikowanie po prostu zwykłego ludzkiego życia, na to, że to nie jest takie proste, że zdarza się rzeczywiście, że polityk na przykład jest proszony o pomoc, ten staje się ofiarą ludzi deklarujących zdecydowaną walkę, a jak to się przekłada na fakty, to zupełnie inaczej wygląda, tak jak Julia Pitera to robi...
M.S.: Panie redaktorze, zostawmy...
M.M.: ...i jak atakuje Eugeniusza Kłopotka.
M.S.: Zostawmy już panią Piterę i pana Kłopotka, ja natomiast ze zdumieniem słuchałem wypowiedzi niektórych polityków, szermierzy antynepotyzmu, którzy wielokrotnie, wielokrotnie byli w swoich środowiskach partyjnych tak zwanymi kadrowymi pilnującymi, że tak powiem, zatrudnienia swojego otoczenia. Więc na litość boską przestańmy walczyć...
M.M.: Kogo pan ma na myśli?
M.S.: Nie, nie potrzeba, panie redaktorze, nie potrzeba tej spirali nakręcać, tę spiralę trzeba uciąć. Po to jest ta strategia antykorupcyjna, po to są zarządzone kontrole w ministerstwie, w moich jednostkach podległych, żeby rzeczywiście zatrudnianie odbywało się po pierwsze zgodnie z przepisami, po drugie – żeby na stanowiskach... stanowiska zajmowali ludzie do ich sprawowania przygotowani.
M.M.: PSL deklaruje, iż szuka porozumienia w tym wirze walki politycznej. Czy zyska poparcie w przypadku swojego projektu ustawy medialnej, ustawy, która, powiedzmy tak: ma podzielić wpływy na media publiczne między partie, które są reprezentowane w parlamencie?
M.S.: Panie redaktorze, ja myślę, że ciągłe opowiadanie o apolityczności mediów publicznych jest kolejną hipokryzją polityków i przedkładanie czy odnoszenie tych rad do tzw. ekspertów apolitycznych mianowanych przez polityków jest także hipokryzją. Więc po co uprawiać hipokryzję? Lepiej uczciwie, oficjalnie, realnie powiedzieć: jest odpowiedni parytet polityczny w parlamencie, zgodnie z tym parytetem, proszę bardzo, niech partie delegują ludzi do rad nadzorczych i niech to będzie w sposób oficjalny, otwarty, rzetelny, wszyscy wiedzą, kto jaką opcję reprezentuje.
M.M.: Aczkolwiek potem może to się zakończyć takim piekłem medialnym, bo te rady nadzorcze będą delegowały – zachowując parytet – do zarządów, zarządy będą wyznaczały – zachowując parytet – dyrektorów, dyrektorzy swoich ulubionych dziennikarzy. Czym to się skończy?
M.S.: Panie redaktorze, wszystko można doprowadzić do absurdu. Ja powiem tak...
M.M.: Dobrze, więc nie doprowadzajmy do tego...
M.S.: ...mamy media, już doświadczenia z mediami publicznymi wieloletnie i trzeba wyraźnie powiedzieć, że mimo różnego rodzaju zarzutów, oskarżeń, jednak póki co one są najbardziej obiektywne i najlepiej relacjonują życie publiczne. Więc warto byłoby, żeby...
M.M.: No dobrze, to teraz już powiemy w takim razie: miłego dnia, panie ministrze. Marek Sawicki, Minister Rolnictwa i Rozwoju Wsi, był naszym gościem.
M.S.: Dziękuję bardzo.
(J.M.)